Pracowite MTAS FruitPro

Oprócz długiego i urozmaiconego spaceru po halach wystawienniczych Międzynarodowe Targi Agrotechniki Sadowniczej MTAS FruitPro oferowały odwiedzającym równie intensywną sesję referatową. Podczas dwudniowej konferencji sadownikom zaprezentowano tematy dotyczące gatunków drzewiastych i jagodowych, zaprezentowano najnowsze doniesienia z obszaru „żelaznych” tematów – parch jabłoni, nawożenie – oraz kilka tematycznych nowości, jak choćby informacje o możliwościach wykorzystywania w sadownictwie dronów.
Zajmującym się uprawą krzewów jagodowych zwracamy uwagę na materiał zamieszczony na naszej stronie przez red. Dorotę Łabanowską (por. tutaj). Teraz zapraszamy Czytelnika do sadów na Jezioro Bodeńskie. Christian Scheer z Centrum Kompetencji Sadownictwa rejonu Bodensee opisał wyniki obserwacji i doświadczeń wykonanych w ostatnich latach nad Jeziorem. 
Nowości i powroty
Tamtejsi sadownicy od lat 90. Ubiegłego stulecia chętnie realizowali programy zwalczania parcha oparte nie tylko na zapobieganiu tej chorobie, ale i w dużej mierze na zabiegach interwencyjnych z wykorzystaniem anilinopirymidyn i triazoli. Zauważono jednak spadek skuteczności takiej strategii, co wiązano z ociepleniem klimatu, wydłużeniem się sezonu wegetacyjnego oraz  zwiększeniem ilości i intensywności opadów.  Z czteroletnich badań rozpoczętych w 2006 roku wynikało również, że i tradycyjne środki zapobiegawcze (ditianon, kaptan) nie zapewniają już wymaganej skuteczności ochrony. Przy splocie niekorzystnych czynników istniało ryzyko spadku tego poziomu poniżej 96%. 
Wyjściem z tej sytuacji ma być wzmocnienie działania preparatów zapobiegawczych fosforynami. W Niemczech na ukończeniu jest rejestracja Delanu Pro (ditianon+fosforyny). Ponadto podkreśla się konieczność używania systemicznych preparatów opartych na piroklostrobinie, boskalidzie, fluopyramie, tebukonazolu (słabsza skuteczność w warunkach wysokiej presji Venturia inaequalis i silnego wzrostu wegetatywnego przy częstych opadach) w mieszankach z karboksyamidami. W regionie J. Bodeńskiego stwierdzano wysoka skuteczność dodyny (Syllit).
Spore nadzieje wiąże się z Fabanem (ditianon+pirimetanil), preparatem Sercadis (SDHI+karboksyamidy) – skutecznie zwalczającym zarówno parcha jak i mączniaka jabłoni oraz … cieczą kalifornijską (!). Jest ona stale zalecana w sadach ekologicznych, Niemcy nie obawiają się fitotoksyczności. 
Doradcy w regionie Bodensee proponują sadownikom następujący schemat ochrony sadów przed chorobami: na przedwiośniu – m iedź, potem (pękanie pąków) – ditianon, kaptan, w warunkach silnej presji z dodatkiem fosforynów. Póżniej w okresach krytycznych Syllit i Faban. W okresie kwitnienia Faban, Consist Plus, Delan Pro. Po kwitnieniu – Delan Pro naprzemiennie z Delanem WG. W uzasadnionych przypadkach – Score. Nie zaleca się zabiegów samymi preparatami anilinopirimidynowymi.
 
Żonglując między wzrostem a owocowaniem
Dochód sadownika (w tym zakresie, w jakim zależy od możliwych do kontrolowania przez niego czynników) zależy od kruchej i dynamicznej równowagi pomiędzy wzrostem a owocowaniem drzew. Cięcie koron, przerzedzanie zawiązków, podcinanie korzeni – tymi „piłeczkami” co roku przez kilka miesięcy żongluje każdy producent owoców. Regulatory wzrostu drzew są grupą produktów pozwalających zmniejszyć nakłady pracy na formowanie koron. Organizator MTAS FruitPro – firma BASF – proponuje wykorzystanie do tego celu swojego produktu Regalisu Plus 10 WG. Jego substancja czynna (proheksadion wapnia) blokuje enzym dioksygenazy, w wyniku czego roslina produkuje mniej gibereliny GA1, co ogranicza wyrastanie pędów. Zmienia też w roślinie metabolizm flawonoidów – w miejsce kanidyny i katechiny powstaje więcej luteoliflawanu pobudzającego naturalne mechanizmy obronne. Przyhamowana zostaje też aktywność enzymu ACC-oksydazy co skutkuje mniejszą produkcja etylenu – w stresowych warunkach latem etylen zwiększa zrzucanie zawiązków i owoców. 
 
Pobujać o obłokach? – ależ proszę bardzo!
Za 35 lat na Ziemi ma żyć o prawie 30% więcej ludzi, produkcja żywności ma się zwiększyć o niemal 70%, zaś negatywne oddziaływanie rolnictwa na środowisko zmniejszyć się o 24%. 
Można zapewne dowolnie długo dyskutować nad prawdopodobieństwem spełnienia się tak precyzyjnie wyliczonych założeń, ale bardziej pożyteczne będzie zapoznanie się z propozycjami, którędy do tych czy podobnych rezultatów próbować dochodzić. Jednym z przewidywanych procesów ma być zwiększanie się w rolnictwie zatrudnienia w sferze nadzoru nad produkcją, która będzie przecież intensywnie mechanizowana i automatyzowana (obecnie nasza branża jest dla pracowników bardzo niebezpieczna – wraz z górnictwem i budownictwem stanowi trójką najbardziej „wypadkowych” branż). 
Jedną z bardzo perspektywicznych technik wszelakiego dozoru, czy jak kto woli nowocześniej – monitoringu, będzie wykorzystanie możliwości technik satelitarnych i lotniczych.

O ile te pierwsze koncepcyjnie już dość dawno rozpracowane (zdjęcia satelitarne i lotnicze pozwalają prognozować pogodę, plony, określać aktualny stan odżywienia plantacji, jej zachwaszczenia czy niebezpieczeństwo zaatakowania przez choroby lub szkodniki) to jednak pojedynczy ogrodnik jest uzależniony od globalnych dostawców odpowiednich serwisów informacyjnych. Od niedawna z dnia na dzień rośnie spektrum dostępnych każdemu indywidualnych narzędzi i programów wspomagających decyzje w gospodarstwie. Podstawą są drony – najczęściej wielowirnikowe aparaty o zmiennym ustawieniu wirników, co pozwala używać ich jak samolotów przy potrzebie przelotu znad punktu A do punktu B, bądź jak śmigłowców zawisających nad interesującym operatora kawałkiem pola.

Zdjęcia, filmy w jakości HD, oprogramowanie przetwarzające dane pozyskane w widmach światła niewidzialnego dla oka, w postaci ultradźwięków – i co tam jeszcze komu potrzebne – wszystko już jest komercyjnie dostępne w cenach nie powodujących skoków ciśnienia u zainteresowanych sadowników.

 
Stawka rośnie
Częściej cieszymy się z dotarcia polskich owoców na nowe rynki, czy przynajmniej zdobycia przyczółków w odległych krajach, niż przejmujemy się ewentualnymi  skutkami popełnianych w produkcji owoców błędów czy niefrasobliwości (delikatnie mówiąc) sadowników. Wiele na konferencji towarzyszącej targom MTAS fruitPro mówiono o absolutnie priorytetowym wymogu zachowania perfekcyjnej jakości wizualnej eksportowanych jabłek (podkreślali to zwłaszcza uczestnicy forum dyskusyjnego), a o nie mniej ważnych kwestiach pozostałości szkodliwych substancji mówił w swoim wystąpieniu dr Artur Miszczak (Instytut Ogrodnictwa w Skierniewicach).
Najczęściej w badanych w akredytowanym laboratorium IO próbkach jabłek stwierdzano pozostałości 3-6 pestycydów. Zdarzają się jednak i takie próbki, w których wykrywano 10  i więcej takich pozostałości. Najczęściej są to substancje czynne preparatów dopuszczonych do ochrony sadów, ale niestety w co ósmej próbce wykrywano i takie, które w naszym sadownictwie nie maja rejestracji. 
Przekroczenia najwyższych dopuszczalnych pozostałości w laboratorium Instytutu stwierdzono w 3,7% próbek (z liczby 136 prób owoców zebranych w 2014 roku). Te przekroczenia nie były wysokie i zdaniem dra A. Miszczaka świadczyły o nieumiejętnym posługiwaniem się dozwolonymi preparatami (zbyt często lub za późno w sezonie). Prelegent podkreślił, że współczesne techniki analityczne pozwalają wykrywać pozostałości nawet najwcześniej w sezonie wykorzystanych preparatów, także po okresie przechowywania owoców.
Do tematów omawianych na wykładach i podczas forum dyskusyjnego będziemy wracali na naszej stronie ogrodinfo.pl oraz na łamach sadowniczych periodyków „MPS Sad” i „Truskawka, Malina, Jagody”.

pg

Related Posts

None found

Poprzedni artykułTrzy lata kampanii „Trzy Znaki Smaku”
Następny artykułNaukowiec: woda – coraz ważniejsza dla rolnictwa i klimatu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.