Nawożenie w czasach gorszej koniunktury

Wielu sadowników zastanawia się czy można w tym roku ograniczyć lub całkowicie zrezygnować z nawożenia doglebowego. Po fatalnym cenowo ubiegłym sezonie i trudnym do przewidzenia rozwoju sytuacji w bieżącym byłoby to znaczną oszczędnością.

Niestety, nie można całkowicie zrezygnować z nawożenia. Nagły niedobór składników pokarmowych u roślin przyzwyczajonych do optymalnego odżywienia spowoduje drastyczny spadek ich produktywności. Stan taki odbije się ujemnie nie tylko na wielkości i jakości plonu, ale również na zdrowotności i mrozoodporności roślin. Można natomiast racjonalnie zrównoważyć nawożenie i dokarmianie pozakorzeniowe, co również przyniesie znaczne oszczędności.

Gdy owoce zostały w sadzie
Niespotykana dotychczas praktyka pozostawienia plonu w sadzie, będąca efektem wprowadzenia programów pomocowych, mających zrekompensować straty wynikające z wprowadzenia przez Federację Rosyjską embarga, skłania do przeanalizowania wpływu rozkładających się owoców na bioaktywność i zasobność gleby. W tabeli zamieszczono zestawienie liczbowe określające szacunkową ilość składników pokarmowych, które pozostały w sadzie wraz z niezebranym plonem 40 ton jabłek.

Należy spodziewać się, iż postępujący rozkład mikrobiologiczny tej materii organicznej spowoduje powolne uwalnianie wbudowanych w struktury owoców składników pokarmowych, co z czasem zwiększy ich zapas w glebie. Trzeba jednak pamiętać, iż zostaną one zhumifikowane lub wbudowane w ciała mikroorganizmów, a częściowo mogą być wypłukane poza zasięg korzeni. O tym „czy” i „w jakim stopniu” pozostawienie owoców w sadzie będzie miało wpływ na odżywienie roślin w nadchodzącym sezonie decyduje zarówno ilość, jak i miejsce zalegania rozkładającej się masy organicznej.
 
Pozostawienie całego plonu w obrębie bezpośredniej aktywności korzeni pozwala ograniczyć nawożenie doglebowe o około 20–25% w porównaniu do corocznie stosowanych dawek. Większe oszczędności są niewskazanie, gdyż mogą spowodować pogorszenie odżywienia roślin. Natomiast pozostawienie głównej masy rozdrobnionych owoców w międzyrzędziach, jakkolwiek korzystnie wpływa na aktywność i stan fizykochemiczny gleby pod murawą, to jednak nie może być podstawą do zmniejszenia dawek nawozów wysiewanych w rzędach drzew. Niektórzy plantatorzy mają wątpliwości czy rozkład pozostawionych w sadzie owoców nie spowoduje gwałtownego zakwaszenia gleby.

Aby uzyskać odpowiedź na to pytanie, w Katedrze Uprawy i Nawożenia Roślin Ogrodniczych UP w Lublinie poddano ocenie aktualny odczyn gleb z miejsc okrytych i wolnych od okrywy rozkładającej się masy organicznej. Glebę do badań (fot.) pobrano w trzeciej dekadzie stycznia z losowo wybranych sadów jabłoniowych zlokalizowanych na Lubelszczyźnie i Sandomierszczyźnie, w których nie wysiewano nawozów wapniowych na rozdrobnione owoce. Kwasowość czynna badanych próbek gleby, mierzona potencjometrycznie w roztworze wody dejonizowanej (v : v 1 : 2) była niższa o 0,2–0,6 jednostki w miejscach zalegania rozkładających się jabłek. Jednocześnie pomiar kwasowości wymiennej w tych samych próbkach gleby, wykonany potencjometrycznie w roztworze 1-molowego KCl, nie wykazał praktycznie żadnych różnic. Należy podkreślić, iż odczyn badanych próbek gleby zawierał się w przedziale optymalnym dla jabłoni.

Uzyskane wyniki wskazują, iż w sadach o optymalnym odczynie gleby, który dla jabłoni powinien zawierać się w przedziale pHKCl 6,1–6,7, proces rozkładu owoców raczej nie wpłynie znacząco na zmianę odczynu ryzosfery. Wprawdzie jabłka zawierają znaczną ilość kwasów, ale są to kwasy organiczne, które są szybko rozkładane przez mikroorganizmy i nie uczestniczą w typowych procesach prowadzących do obniżenia odczynu gleby. Ponadto wzrost aktywności biologicznej ryzosfery, zainicjowany rozkładem pozostawionych owoców, zintensyfikuje procesy uwalniania pierwiastków, w tym kationów alkalizujących. Niemniej jednak zalecane przez wielu doradców wapnowanie rozdrobnionych owoców pozostawionych w sadzie korzystnie wpływa na ukierunkowanie przemian mikrobiologicznych. Zobojętnienie i wysycenie kationami wapnia rozkładającej się masy organicznej sprzyja procesom humifikacji ukierunkowanym na powstanie tzw. próchnicy słodkiej, która jest najwartościowsza dla gleby.

Analiza pobranej gleby…

 

… i częściowo zmineralizowanej masy owocowej

Interesująco prezentują się wyniki pomiaru ogólnej koncentracji jonów (EC) w badanych próbkach gleb, w których nie stwierdzono różnic pomiędzy glebą okrytą przez częściowo zmineralizowaną masę owocową oraz wolną od okrywy. Jest to dowód, że pomimo warunków sprzyjających rozkładowi pozostawionej w sadzie masy owocowej, uwalnianie zawartych w jabłkach składników mineralnych jeszcze nie zachodzi.
[NEW_PAGE]Jak zracjonalizować nawożenie dokorzeniowe
Ograniczanie nawożenia doglebowego, poza przypadkami pozostawienia owoców pod drzewami, jest niewskazane. Praktyka taka jest uzasadniona tylko po wykonaniu analizy chemicznej gleby, gdy uzyskane wyniki wskażą na taką możliwość. Oszczędności wynikające z precyzyjnego zbilansowania nawożenia wykonanego na podstawie wyników bieżącej zasobności mogą sięgać nawet kilkuset złotych na hektar. Jeżeli plantator nie zdecyduje się na wykonanie analizy chemicznej gleby, a jego sytuacja ekonomiczna wymusza wprowadzenie oszczędności, to ograniczenia w nawożeniu doglebowym nie powinny dotyczyć azotu i potasu. Są to dwa najważniejsze składniki pokarmowe, decydujące w największym stopniu o wielkości i jakości plonu i pobierane przez rośliny w największych ilościach. Z praktyki wynika, iż w glebach, na których rosną drzewa owocowe, najczęściej odnotowuje się właśnie niedobory azotu i potasu, co jest efektem zarówno wysokiego zapotrzebowania roślin na te pierwiastki, jak i ich wypłukiwania poza zasięg korzeni. W glebach o uregulowanym odczynie i regularnie nawożonych optymalnymi dawkami nawozów rzadko występują niedobory fosforu, wapnia lub magnezu. W przypadku rezygnacji z doglebowego stosowania mikroelementów należy pamiętać o konieczności ich uzupełnienia poprzez dokarmianie pozakorzeniowe.

Czy można ograniczyć dokarmianie pozakorzeniowe?
Analizując niektóre programy dokarmiania pozakorzeniowego stosowane w uprawach sadowniczych można dojść do wniosku, że są one zbyt intensywne i często niepotrzebnie obciążają blaszkę liściową. Należy pamiętać, iż liść jest organem odpowiedzialnym za fotosyntezę i jakiekolwiek fitotoksyczne uszkodzenia powodują gwałtowny spadek wydajności tego procesu. Dokarmianie pozakorzeniowe powinno wynikać z konkretnych potrzeb roślin, bądź też wymogów stosowanej technologii uprawy, a nie przyzwyczajeń plantatora.

Analogicznie należy podchodzić do zabiegów wzmacniających roślinę oraz niwelujących ujemny wpływ czynników stresowych. Przy powtarzających się z coraz większą regularnością anomaliach pogodowych stosowanie tego typu zabiegów wydaje się nieodzowne dla uzyskania optymalnych plonów. Nie oznacza to jednak, że zabiegi stymulujące funkcjonowanie roślin należy wykonywać regularnie przez cały sezon. Przy odpowiedniej agrotechnice i w optymalnych warunkach pogodowych, gdy funkcjonowanie roślin jest prawidłowe, stosowanie popularnych biostymulatorów ma ograniczoną efektywność.

W wielu przypadkach na pewno można zracjonalizować program dokarmiania pozakorzeniowego wprowadzając oszczędności. Należy jednak to robić na tyle umiejętnie, aby nie spowodować spadku produktywności roślin lub pogorszenia odporności na czynniki stresowe.

Dr inż. Zbigniew Jarosz, Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie
Fot. Z. Jarosz

Artykuł pochodzi z numeru 2/2015 „Informatora Sadowniczego”.

Related Posts

None found

Poprzedni artykułPółmetek TSW
Następny artykułPolacy polubili jabłka?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.