Po 6. Międzynarodowej Konferencji Nawożeniowej w Warce

Z „akademickim kwadransem” w czwartek 5 lutego prezes Zakładu Zaopatrzenia Ogrodniczego w Warce Anna Marczak powitała uczestników 6. Międzynarodowej Konferencji Nawożeniowej.
Jej organizatorzy – ZZO Warka i FruitAkademia zaproponowali tematykę, która powinna zainteresować sadowników – obejmującą zarówno przypomnienie podstawowych problemów nawożenia sadów, jaki i najnowsze tendencje w odżywianiu drzew możliwe dzięki stale rosnącej gamie produktów przeznaczonych dla sadów. 

Holenderskie analizy polskich gleb

Pierwszym wykładowcą był Eric van der Hoef (FruitConsult). Opisał on wyniki badania próbek gleby zebranych w polskich sadach, a przeanalizowanych potem w placówkach holenderskich.
 
Nie wszyscy polscy sadownicy robią w swoich sadach analizy glebowe. W każdym kraju analizy te wykonuje się nieco innymi metodami, ponadto sama interpretacja tych próbek, niezależnie od metody badawczej, wymaga sporego doświadczenia. Pojawił się pomysł, by polskie gleby przebadać tak, jak bada się je w Holandii. 

Anna Marczak

Potrzebna roślinom ilość nawozów zależy od zawartości składników odżywczych w glebie i liściach. Zapotrzebowanie podobnych do siebie roślin (odmiana, podkładka, wiek, rodzaj gleby) rosnących w różnych sadach jest podobne. 

Laboratoria znają się na chemii rolnej, ale już niekoniecznie na sadownictwie, więc ten brak doświadczenia może odbić się na jakości zaleceń. Powinny je opracowywać osoby mające praktykę sadowniczą. Dobra interpretacja to podstawa zrównoważonego nawożenia, poprawnego ułożenia planu nawożenia sadu. 
E. van der Hoef zaleca – podobnie jak nasi specjaliści – przeprowadzanie analiz gleby we wszystkich kwaterach sadu co 4 lata, a co roku z kilku kwater – analiz liści. Próbki gleby pobiera się z warstwy 0-30 cm. Zakres wykonywanych w Polsce (ale też w innych krajach –np. we Włoszech) analiz gleby jest skromny – u nas bada się  4-6 parametrów, wśród których nie ma chociażby zawartości substancji organicznej w glebie. W Holandii bada się  w dostarczonych próbkach około 35-40 parametrów. Nie chodzi o samą tylko ilość parametrów – ważne, co można się z wyniku analizy dowiedzieć – na przykład: dobrze wiedzieć, jaka jest zawartość danego składnika w glebie, ale jeszcze lepiej jest wiedzieć, ile jaka jest ilość jego form dostępnych dla rośliny w danej glebie.

Eric van der Hoef

Ważny parametr to CEC – analiza pojemności wymiennej kationów.  W regionie warecko-grójeckim pobrano 25 próbek celem jej określenia w polskich warunkach. W jednym gospodarstwie pobierano 3 próbki, by uchwycić zmienność glebową. Szukano odpowiedzi na pytanie, jak zachowuje się w wybranych gospodarstwach azot.  Lekka gleba piaszczysta o zawartości 2,2% substancji organicznej była w stanie wyprodukować w sezonie 39 kg azotu mineralnego. Ciężka, o 6,5% substancji organicznej – 186 kg. Nawet w obrębie jednego gospodarstwa zanotowano duże różnice w mineralizacji azotu. Naturalna mineralizacja azotu w polskich glebach jest najczęściej niewystarczająca dla jabłoni i grusz (jeszcze rzadziej) – trzeba myśleć o jego dostarczeniu.

 
Następnym parametrem badanym w pobranych próbkach był odczyn gleb. Optymalne pH (około 6,5) miało niewiele z pobranych próbek. W większości gospodarstw zawartość wapnia była za niska. Podobnie przedstawiała się zawartość w glebach fosforu – brakowało go (nawet ekstremalnie) w przeważającej ilości próbek. Szybko (łatwo) dostępnego dla roślin potasu brakowało w większości próbek (duże było także zróżnicowanie w obrębie jednego gospodarstwa). Natomiast zawartość magnezu z reguły była zadowalająca. 
 

[NEW_PAGE]

Mikroelementy lepiej badać w próbkach liści, niż szukać tych składników w glebie. Zwykle zasobność gleb w te składniki jest wysoka, ale ponieważ ich pobieranie mocno zależy od odczynu gleby – w roślinach mikroelementów często brakuje.
 
Pojemność wymiany kationów jest związana z siłą kompleksu sorpcyjnego gleby. Gleby o mocnym kompleksie mają dużą pojemność – piasek ma 0,1 m2/gram gleby, gliny – 800 m2/g gleby, kwasy humusowe – 1000 m2/g. Polskie gleby mają niski CEC. Zwykle są one lekkie (piaszczyste), z niską zawartością substancji organicznej.
 
We wskazówkach dla naszych sadowników E. van der Hoef podkreślił potrzebę poprawności pobierania próbek i wyboru dobrego laboratorium. Trzeba zwracać uwagę na możliwość zmienności poziomu pH w obrębie gospodarstwa. W polskich glebach brakuje fosforu – lepiej dostarczać go przed założeniem sadu. Azot należy dawkować – 2, 3 razy w sezonie. Corocznie potrzebne jest nawożenie potasem. Kontrola pH i wapnowanie powinno mieć miejsce co 2-3 lata. Poprawianie CEC jest możliwe poprzez dostarczanie materii organicznej  czy preparatów zawierających syntetyczne kwasy humusowe.
 
Czy można kontrolować stres u rośliny?
Można – dr Wiesław Ciecierski (Intermag) przedstawił firmową propozycję programu ograniczania skutków niekorzystnych dla roślin warunków wzrostu i rozwoju nazwanego Stress Control System (SCS). Ułatwia on prowadzenie (obligatoryjnej w Polsce) Integrowanej Produkcji. Zaproponowane przez firmę stymulatory i aktywatory mają działać profilaktycznie, przed spodziewanym wystąpieniem stresu abiotycznego (niska temperatura, przymrozek, susza, brak światła, zasolenie gleby, niedostatek składników odżywczych, zbyt wysoka temperatura) lub biotycznego (inwazja szkodników czy wystąpienie choroby). W programie SCS wykorzystuje się Tytanit, Optysil, Optykal, Growon, Frostex, Fosfyn, Alkalin.

Wiesław Ciecierski
 
O zmęczeniu gleby

Dr Krzysztof Rutkowski (UP Poznań) zajął się problemem zmęczenia gleby i jego wpływu na współcześnie zakładane i prowadzone uprawy sadownicze.

Zjawisko zmęczenia gleb i jako jego skutek – choroba replantacji – było znane już w starożytności – zapisy biblijne przekazują boskie zalecenie, by gleba rodziła sześć lat a siódmego odpoczywała. Dopiero w latach 30. Ubiegłego wieku w USA, a w 60. – w Europie zjawisko nabrało znaczenia. Uprawy są coraz bardziej intensywne, a kiedy w grę wchodzą pieniądze (zwłaszcza, gdy są to kredyty) liczy się czas. Odłogowanie jako metoda ograniczania zmęczenia gleby nie satysfakcjonuje producentów. Tymczasem w okolicach Skierniewic to uciążliwe zjawisko odnotowano na ponad 80% gleb zajętych przez sady(średnia dla Polski – 60,7%). 
 
Przyczyny choroby replantacji są różne – specyficzne lub niespecyficzny. Bardzo często powodem wystąpienia choroby jest obecność w glebie nicieni – te z kolei żerując na korzeniach „otwierają bramy” przed różnymi patogenami glebowymi. Najbardziej szkodliwe jest wystąpienie choroby replantacji w pierwszym i drugim roku po posadzeniu nowych drzew na stanowisku po wykarczowanym sadzie. Skala szkód jest związana z ilością związków fenolowych powstających w resztkach po wykarczowanych drzewach.

Krzysztof Rutkowski

Ograniczanie występowania choroby replantacji osiąga się poprzez płodozmian, w którym uwzględniane są ograniczające populacje szkodników glebowych rośliny: aksamitka, pszenica, owies, rzepak jary, rzodkiew oleista, gorczyca biała, gryka. Można rozsiewać mączkę z nasion gorczycy, komposty, kwaśny torf, nawozy organiczne. Zdrowy materiał szkółkarski lepiej znosi chorobę, są również podkładki tolerancyjne wobec zmęczenia gleby.

 
Co może zrobić producent, by poprawić żyzność gleby?
Na to pytanie starał się odpowiedzieć  Hans van der Staak (Ferm-O-Feed). Zdrowa gleba o wysokiej zawartości materii organicznej rozkłada substancje chemiczne i zatrzymuje pestycydy w swojej wierzchniej warstwie, stymuluje życie glebowe i stopniowo uwalnia składniki pokarmowe. 
 
Lekka, piaszczysta gleba ma średnio 2,5% materii organicznej – w jej 30. centymetrowej warstwie znajduje się około 97,5 tony takiej materii. Rozkłada się ona w tempie 3% rocznie – ubywa nam więc około 3 tony materii organicznej rocznie. Dodatkowo flora i fauna glebowa to średnio 3 tony masy organicznej na hektar gleby (30 cm warstwa).
Ubywającą materię można i należy uzupełniać – zdaniem prelegenta naturalnymi produktami typu granulowanych oborników kurzych. A dlatego tymi produktami, bo ich aplikacja jest prosta, zawierają dużo kwasów fulwowych i huminowych, są bogate i dobrze zbilansowane w NPK oraz mikroelementy.

Hans van der Staak

[NEW_PAGE]

Nie tylko przez korzenie
Efektywność nawożenia dolistnego jabłoni przedstawił Piotr Szymczak (ZZO Warka). Używając w sadach rejonu Warki nawozów serii FruitAkademia w większości z nich uzyskał wyższą niż przy wykorzystaniu innych nawozów  zawartość składników odżywczych w liściach (w stosunku do liczb granicznych) a jakość zebranych jesienią owocó była wyjątkowo dobra.


Korzyści z biostymulatorów
Dr Piotr Pawlak (Arysta) zaprezentował mechanizm działania biostymulatorów i możliwości ich wykorzystania w produkcji owoców. Zastosowane na rośliny lub do ryzosfery, stymulują naturalne procesy prowadzące do uzyskania dodatkowych korzyści, niezależnie od ich wartości pokarmowej. Korzyści te  przejawiają się lepszym  pobieraniem składników pokarmowych, lepszym wykorzystaniem składników pokarmowych, wyższą tolerancją na stresy abiotyczne i wyższą jakością plonu. Biostymulatory usprawniają zachodzące w roślinach procesy życiowe bez modyfikowania ich naturalnego zachowania. Działają one na różnych poziomach: genu, komórki lub całej rośliny.

Piotr Szymczak

Piotr Pawlak

Nie doceniamy problemu jakości

Prof. dr hab. Kazimierz Tomala omówił – jak zwykle przekonywująco – sposoby poprawiania jakości jabłek z uwzględnieniem nawożenia pozakorzeniowego. Profesor nie jest odosobniony w głębokim przekonaniu o konieczności zapewnienia produkowanym u nas owocom najwyższej możliwej jakości. To podstawowe wymaganie konsumentów na rynkach, na które chcemy wyjść z polskimi jabłkami. Warunki podczas sezonu wegetacji, cechy odmiany i warunki techniczne przechowywania, jakie jesteśmy w stanie zapewnić jabłkom – najwyraźniej określają granice naszych możliwości. 

Poprawne odżywienie owoców (w tym wapniem) i optymalne warunki przechowania (KA, DKA, oba te systemy z aplikacją 1-MCP) pozwalają przedłużyć okres przechowywania owoców, ale nie „w nieskończoność”. Miękkie odmiany – jak ‘Šampion’ są akceptowane przez konsumentów przy twardości powyżej 4,5 kG/cm2, zaś twarde muszą mieć co najmniej 5,5 kG/cm2 i to na paterze z owocami u konsumenta. Dla sadownika oznacza to obowiązek podania na rynek owoców o 1kG/cm2 twardszych. 

Osiągalne dzięki nawożeniu dolistnemu odżywienie owocu pozwala dłużej zachować jego oporność wobec patogenów obecnych w każdym obiekcie przechowalniczym oraz czynników powodujących schorzenia fizjologiczne.

Kazimierz Tomala

Więcej – w najbliższych numerach miesięcznika MPS „Sad”

pg

Related Posts

None found

Poprzedni artykułCo może zrobić producent, by poprawić żyzność gleby?
Następny artykułChiński rynek gruszek

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.