Straty ś.o.r. i nawozów – spływ powierzchniowy (cz. II)

W pierwszej części materiału, wyjaśniającej istotę zjawiska, informowałam o konsekwencjach związanych ze spływem powierzchniowym, do których należą m.in. spore straty środków ochrony roślin i nawozów wypłukiwanych poza obszar pola uprawnego przez wody opadowe. Ta część artykułu poświęcona jest zapobieganiu temu zjawisku.

W poniższym artykule sformułowanie „woda” powinno być równoznaczne z pojęciem „pożywka” (niejednokrotnie bardzo skoncentrowany roztwór o trudnych do określenia: zawartościach nawozów i środków ochrony roślin, pH, EC; skażony mikrobiologicznie).

Gleba prawidłowo przygotowana, o odpowiednich parametrach powietrzno-wodnych jest w stanie zakumulować pokaźne ilości wody opadowej. Dlatego uprawianie gleby powinno być prowadzone w taki sposób, aby przybrała strukturę gruzełkowatą. Charakteryzują ją wtedy kuliste agregaty (grudki) o chropowatej, porowatej powierzchni, których lepiszczem są próchnica, iły, wydzieliny i wydaliny makroorganizmów glebowych. Takiej struktury nie uzyskuje się wyłącznie za sprawą urządzeń mechanicznych, ale także w efekcie nasiąkania i wysychania gleby, zamarzania i odmarzania, nawożenia organicznego, wapnowania.

Koleiny
Podczas przejazdów maszyn rolniczych (uprawowych, siewników, sprzętu ochrony roślin, urządzeń do zbioru plonów) po polu powstają głębokie koleiny w efekcie ugniecenia gleby przez opony pojazdów. Dochodzi zatem do zniekształcenia jego powierzchni. W obrębie kolein struktura gleby jest zniszczona – zbytnio zagęszczona, zaskorupiona, spękana, przerwane zostają przestrzenie kapilarne, maleje podsiąkliwość, zakłóceniu ulega wymiana gazów warstwy gleby z powietrzem atmosferycznym. Dodatkowo gładkimi zagłębieniami woda opadowa spływa jak w rynnach, nie wsiąka w głąb gleby.

W celu uniknięcia powstawania kolein zaleca się wykorzystywanie lekkich ciągników i maszyn, wyposażanie maszyn rolniczych w: szerokie opony, koła bliźniacze, spulchniacze śladów zamocowane za kołami, gąsienice. Wskazane jest także ograniczenie liczby przejazdów, w tym celu warto agregatować maszyny rolnicze.

Kierunek prac, zakrzewienia na wzniesieniach
Aby zatrzymać wodę (z naturalnych opadów bądź deszczowni) na polu, należy wszelkie prace prowadzić w poprzek skłonów, tzw. uprawa konturowa (rys. 1). Warto także na sporych wzniesieniach sadzić w poprzek skłonów pasowo krzewy, na wzór zabezpieczeń ze śliwy tarniny, tworzonych już w minionych wiekach np. na terenach podgórskich. Prowadzi to do powstania tzw. tarasów uprawowych. Głęboko korzeniące się, gęste krzewy zwartym, sztywnym szpalerem zatrzymują przemieszczające się w dół duże frakcje gleby, także wodę, kumulując ją na miarę możliwości. Zatrzymujące się też na krzewach fragmenty roślinne i skalne z czasem tworzą naturalne filtry lub nawet minitamę, która bywa barierą trudną do pokonania dla wody. W efekcie na tarasach woda dłużej zalega, a gleba swobodnie nią nasiąka.

Rys. 1. Na wzniesieniach wszelkie prace uprawowe powinno się prowadzić w poprzek zbocza

Na polu o minimalnym nachyleniu, płaskim lub bardzo wąskim uprawa wzdłużna jest standardem, ale przy jego końcach lub ciekach wodnych warto przeprowadzić w poprzek kilka rzędów (rys. 2). Zlikwiduje się koleiny na uwrociach, a spływającą z nachylenia wodę zatrzymają właśnie poprzeczne rzędy. Jest to rozwiązanie powszechnie stosowane w Holandii, w której rolnicy gospodarują intensywnie, ale racjonalnie, dbając o zasoby wody w kanałach, przeciwdziałając jej skażeniu.

Rys. 2. Obrzeża pól przylegające do kanałów, rowów, zbiorników wodnych powinno się uprawiać (i rzędy prowadzić) równolegle do brzegu odbiornika wodnego

Uprawa gleby
Powinna być prowadzona, gdy gleba ma optymalną wilgotność. Przy zbyt suchej dochodzi do jej nadmiernego rozdrobnienia, nawet rozpylenia. Uprawa nazbyt wilgotnej gleby jest przyczyną zbrylania, ugniatania, jej nadmiernego zagęszczenia – niszczenia struktury, znacznego pogorszenia w glebie warunków powietrzno-wodnych.

Wykonywanie orki stale na jednakową głębokość jest przyczyną powstawania podeszwy płużnej. Konieczna jest zatem różnorodna głębokość orania, także z wykorzystaniem pogłębiacza. Warto raz na 5 lat przeprowadzić głęboszowanie.

Doprawianie roli powinno mieć na celu niszczenie zwartej skorupy na powierzchni gleby. Także po intensywnych, nawałnicowych opadach gradu czy rzęsistego deszczu konieczne jest usunięcie skorupy na powierzchni pola, która utrudnia podsiąkanie wody, jej przenikanie w głąb, wymianę gazową.

Zatrzymać wodę
Podstawą jest melioracja pól (fot. 1) oraz tworzenie sztucznych zbiorników kumulujących nadmiar wody (fot. 2). W przypadku suszy łatwo wykorzystać tak zatrzymaną wodę za pomocą pomp do sztucznego nawadniania (deszczowania, nawadniania podsiąkowego).

Fot. 1. Metoda odprowadzania nadmiaru wody w sadzie

Fot. 2. Woda z rurek drenarskich znajduje ujście do sztucznych studni


[NEW_PAGE]Gleba porośnięta roślinnością kumuluje znaczne ilości wody. Nie musi to być roślinność wieloletnia (przydatny jest także poplon, rośliny na nawóz zielony), chociaż w sadach czy na plantacjach krzewów, także w szkółkach utrzymywanie murawy w międzyrzędziach znacznie poprawia zasobność gleby w wodę. Ta, którą rośliny chłoną z opadów, jest przetwarzana w procesie fotosyntezy, a nadmiar usuwany do atmosfery. Woda skumulowana w wyższych warstwach atmosfery z czasem, w postaci opadu, wraca na ziemię. Następuje więc naturalny recykling.

Zaleca się więc zasiewy poplonowe, które po zaoraniu na wiosnę wzbogacają glebę w materię organiczną, niektóre, jak gryka, owies, aksamitki, działają także fitosanitarnie (ich wydzieliny powodują zaburzenia w rozwoju szkodliwych owadów i nicieni).

W celu ochrony odbiorników wodnych (stawów śródpolnych, rzek, rowów) należy utrzymywać strefy buforowe porośnięte roślinnością (fot. 3). Po takich strefach nie powinny poruszać się maszyny uprawowe, ale jeśli całkowita izolacja tego typu miejsc jest niemożliwa, wówczas strefę należy poszerzyć, o ile to możliwe. Roślinność wzmacnia brzegi odbiorników wodnych, zapobiega ich osuwaniu się i podmywaniu, stanowi naturalny filtr i chłonie nadmiar wody, której zbiornik nie zdoła zakumulować.

Fot. 3. Strefa buforowa przy sztucznym zbiorniku śródpolnym

„Przeszkody” śródpolne
Wszelkiego rodzaju wały – przeciwpowodziowe czy uprawowe bądź redliny, na których sieje się lub sadzi rośliny – powinno się tworzyć w poprzek zbocza (fot. 4). Utrudniają one swobodne spływanie wody, a w bruzdach dochodzi do jej stagnacji. Z czasem wsiąka i jest z gleby pobierana przez rośliny.

Fot. 4. Redliny powinno się tworzyć w poprzek zbocza

Prowadzenie rzędów roślin na płasko lub na wzniesionych redlinach, zgodnie ze skłonem, czasami jest jedyną możliwością (na wąskich polach).

W takich sytuacjach, aby zapobiec swobodnemu, naturalnemu spływowi i powstawaniu dolinek spływu, można wykonywać dołki w bruzdach (rys. 3). Zwiększają one powierzchnię chłonną (mikroretencja), przez co są w stanie zakumulować znaczne ilości wody. Agregatowane do sadzarki urządzenia tego typu produkuje firma RAU, a ich koszt to ok. 6 tys. euro. Wskutek zabiegu „dołkowania” można zatrzymać nawet 30–40 l wody/ha, a – jak zbadano – plony na takim polu są wyższe o 8% w porównaniu z uzyskiwanymi z pól „niedołkowanych”. Korzyści ekonomiczne wzrastają, gdy uwzględni się, że w efekcie spływu powierzchniowego nie doszło do strat nawozów i środków ochrony roślin.

Rys. 3. Dołkowanie bruzd pozwala na zatrzymanie 30-40 l wody/ha

Dolinki spływu
Ściekająca z pól woda zazwyczaj jest zatrzymywana we wszelkiego rodzaju wypłaszczonych obniżeniach terenu (dolinka spływu, fot. 5), zagłębieniach lub barierę dla jej swobodnego spływu stanowi nasyp drogowy czy wał. Powstają wówczas przestronne rozlewiska. Znajdujące się na polu takie „tradycyjne” miejsca stagnacji powinno się traktować szczególnie. Taki obszar po wyschnięciu powinno się zasiać trawą, obsadzić trwałą roślinnością wzmacniającą podłoże, np. krzewami, drzewami znoszącymi czasowe zalania, podtopienia. Można w takich miejscach utworzyć zbiorniki retencyjne, a odstaną w nich wodę wykorzystywać do nawodnień w czasie suszy. Obrzeża takich miejsc bywają czasami otaczane różnej konstrukcji strukturami retencyjnymi i rozpraszającymi. Konstrukcje te wymagają nakładów finansowych i systematycznej konserwacji.

Fot. 5. Dolinka spływu
 
Katarzyna Kupczak
Fot. 1-5 K. Kupczak, rys. 1-3 K. Wójcik

Artykuł pochodzi z numeru 12/2013 „Hasła Ogrodniczego”

Related Posts

None found

Poprzedni artykułKolejne firmy ze Świętokrzyskiego w sieci dziedzictwa kulinarnego
Następny artykułPortugalskie jabłka CHNP

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.