Nie zapominajmy o mączniaku

W okresie wiosennym, przed kwitnieniem pierwszoplanowym obiektem zainteresowania sadowników jest oczywiście parch jabłoni. Praktycznie wszyscy śledzimy warunki atmosferyczne, komunikaty firm doradczych i koncentrujemy się na wykonywaniu zabiegów ochrony przed tym grzybem. Jednak okres ten to także czas na walkę z mączniakiem na jabłoniach, szczególnie w kwaterach, gdzie występował on w dużym nasileniu w poprzednim sezonie.
Kolejne zimy 2013/2014, 2014/2015 oraz 2015/2016 sprzyjały przezimowaniu sprawcy mączniaka jabłoni. Powinniśmy się zatem liczyć z wysokim poziomem źródła infekcji. Jeżeli warunki atmosferyczne będą sprzyjać rozwojowi choroby, możemy mieć poważne kłopoty z ochroną jabłoni przed mączniakiem właśnie. 
Przy zwalczaniu tej choroby powinniśmy pamiętać o kilku bardzo ważnych elementach. 
• Po pierwsze: epidemie mączniaka mają charakter wieloletni i nasilają się z roku na rok do momentu, gdy nie zostaną drastycznie przerwane przez mroźną zimę (2010/2011 i 2011/2012), gdy porażone pędy i pąki jabłoni wymarzną. Porażone pąki są dużo bardziej wrażliwe na niskie temperatury niż pąki zdrowe. Mrozy poniżej -25OC panujące w styczniu lub lutym powodują ich przemarzanie.
• Po drugie: zarodniki konidialne grzyba Podosphaera leucotricha – sprawcy mączniaka jabłoni – mogą kiełkować bez kropli wody (wymagają do kiełkowania wilgotności powyżej 70%)  i w szerokim zakresie temperatur – od 4 do 30OC (optymalna temperatura kiełkowania to 20-22˚C, co w pewnym stopniu uniezależnia infekcje od warunków atmosferycznych. O intensywności infekcji decyduje przede wszystkim nasilenie pierwotnego porażenia liści rozwijających się z zainfekowanych pąków.
• Po trzecie: choroba rozwija się najlepiej przy ciepłej i umiarkowanie wilgotnej pogodzie, takie warunki panowały w sezonie 2015. Długie i intensywne opady deszczu oraz długotrwała susza ograniczają występowanie choroby, stąd po silnej pierwotnej infekcji masowy pojaw mączniaka w drugiej połowie sezonu. 
• Po czwarte: okres intensywnego wzrostu drzew trwający od kwietnia do lipca jest zarazem okresem najsilniejszych infekcji jabłoni przez sprawcę mączniaka. 
Zwalczanie mączniaka jabłoni nie jest proste i sezon 2015 pokazał to bardzo wyraźnie. Wymaga konsekwentnego połączenia metod agrotechnicznych i chemicznych. Metody te uzupełniają się, co w konsekwencji prowadzi do ograniczania z roku na rok epidemii choroby. Stosowane w oderwaniu od siebie dają one znikome rezultaty w zwalczaniu mączniaka. 
Na początku wegetacji, od momentu ukazywania się pierwszych liści do momentu kwitnienia powinniśmy starannie wycinać z koron drzew wszystkie pędy z objawami choroby. Opóźnianie tego zabiegu, wykonywanie go po kwitnieniu, zwykle nie jest skuteczne, ponieważ sprawca mącznika zdążył już zainfekować młode przyrosty i młode liście. 
Wycięte pędy należy spalić. Tam, gdzie masowo wystąpił mączniak w sezonie 2015 będzie trzeba poświęcić dużo uwagi tej chorobie. Już w pierwszym okresie rozwoju jabłoni konieczne będą lustracje pod kątem mączniaka i jak najwcześniejsze wycinanie pędów, na których obserwuje się objawy pierwotnego porażenia chorobą. Ten zabieg agrotechniczny ogranicza nasilenie infekcji pierwotnej i tym samym zmniejsza potencjał infekcyjny mączniaka w sadzie.

W sadach gdzie porażenie przekracza 4% – czyli 4 zainfekowane w próbie 100 pędów, konieczne może być opryskiwanie w czasie różowego pąka jabłoni lub na początku kwitnienia jabłoni. W tym momencie dobrym rozwiązaniem jest preparat Kendo 50 EW lub Nimrod 250 EC. 
W sadach, gdzie w sezonie poprzednim obserwowano silne porażenie mączniakiem, po kwitnieniu należy kontynuować lustracje i wycinanie pędów z objawami infekcji pierwotnej. W tym czasie do programu ochrony, w zależności od warunków pogodowych, można włączyć preparaty oparte na IBE – Topas 100 EC oraz Zato. Stosujemy je w okresie infekcji wtórnych mączniaka co 10 – 14 dni, zwykle do końca czerwca lub początku lipca.

Pamiętajmy o tym, że w przypadku zwalczania mączniaka na jabłoniach konieczne jest połączenie metod agrotechnicznych, czyli wycinania porażonych pędów z opryskiwaniem fungicydami. Bez ograniczenia źródła infekcji będzie bardzo trudno poradzić sobie z tą chorobą.
 
Marcin Oleszczak, Intermag

Related Posts

None found

Poprzedni artykułSerbski rekonesans
Następny artykułHiszpańskie owoce pestkowe pojadą do Chin

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.