O pszczoły trzeba dbać

O pszczoły i inne zapylacze trzeba dbać! To jeden z punktów obowiązkowej integrowanej ochrony roślin. Prowadzenie racjonalnych zabiegów zgodnie z nowym podejściem do ochrony roślin ma wpłynąć na wyraźną poprawę bezpieczeństwa środowiska, a w nim pokaźnej grupy owadów zapylających, które są pierwszym ogniwem plonotwórczym.

Zapylacze
Rośliny owadopylne stanowią we florze Polski około 78% wszystkich rodzajów, a zapylanie kwiatów przez owady jest najtańszym czynnikiem plonotwórczym – podkreślał dr Dariusz Teper z Instytutu Ogrodnictwa Oddziału Pszczelnictwa w Puławach, 5 lutego podczas 23. Spotkania Sadowniczego Sandomierz.

Najwyraźniejszy, pozytywny wpływ zoochorii zaobserwować można odpowiednio w plonowaniu: czereśni (98%), obcopylnych wiśni (96%) i śliwy (94%), gruszy (92%), porzeczki czarnej (92%), jabłoni (90%), agrestu (72%), samopylnych wiśni (56%) i śliwy (48%), maliny (28%), truskawki (22%). Mimo iż do zapylenia może dochodzić bez pośrednictwa owadów, to przy ich obecności proces ten przebiega prawie doskonale. Na znamię słupka dociera wtedy dostatecznie dużo pyłku, aby wszystkie komórki jajowe zostały zapylone. Od tej dokładności i prawidłowego rozwoju nasienia zależy bowiem wielkość i kształt owocu. Perfekcyjne, zgodne ze wzorcem dla rodzaju „owoce” stanowią produkt handlowy klasy ekstra. Niestety krajowe zapotrzebowanie na pszczoły miodne do zapylania rzepaku czy roślin sadowniczych (2,5 mln rodzin) jest ponaddwukrotnie większe, niż liczba rodzin pszczelich w Polsce (1,2 mln). Szacuje się, że straty w rodzimej gospodarce wywołane niezapyleniem upraw corocznie wynoszą 2 mld zł.

Poszukuje się zatem rozwiązań, które wpłyną na rozwój pszczelnictwa w Polsce i bezpieczeństwo pszczoły miodnej, ale także wdrażane są alternatywne metody zwiększenia populacji owadów zapylających w agrocenozach. Jedną z propozycji jest „hodowla” dzikich pszczół z rodziny miesiarkowate, a w tym najważniejszych gospodarczo – murarki ogrodowej (Osmia rufa) oraz miesiarki lucernówki (Megachile rotundata). Obie są gatunkami autochtonicznymi, genetycznie przystosowanymi do życia w zmiennym klimacie Polski. Uaktywniają się i intensywnie zbierają pyłek w okresie kwitnienia większości owadopylnych roślin uprawnych (kwiecień–maj). Nie żądlą, nie produkują miodu, a ich wymagania siedliskowe są dość skromne – dlatego hodowla jest nieskomplikowana i niewymagająca. Dodatkowo, kolejne pokolenia bytują w otoczeniu, w którym przyszły na świat, stąd dość szybko wzrasta w danym miejscu populacja tych gatunków, wystarczy tylko zapewnić im dostateczne warunki „gniazdowania”.

W przypadku dużego obszaru uprawy kolonie murarek najlepiej ustawiać w kilku jej miejscach, gdyż zasięg lotu tych owadów jest stosunkowo niewielki (100–300 m od gniazda). Trzeba też zwracać uwagę, aby kolonie umieszczać w odległości co najmniej 300 m od produkujących duże ilości pyłku roślin konkurencyjnych (np. topoli) dla uprawnych. Na hektar sadu jabłoniowego przeznaczyć należy co najmniej 700 samic murarki (tj. 2000 kokonów), a w przypadku wiśniowego – 3000 (tj. 9000 kokonów).

Do efektywnych zapylaczy zalicza się także trzmiele różnych gatunków. Stanowią one cenne uzupełnienie tej grupy, gdyż są aktywne w temperaturze niższej (już przy 10°C) niż pszczoły (13–16°C), latają także przy delikatnej mżawce.

Zapewnić bezpieczeństwo
W ostatnich latach dużym problemem (wciąż nierozwiązanym) jest masowe ginięcie rodzin pszczelich (CCD – Colony Collapse Disorder). Jedna z hipotez upatruje przyczyny w zatruciach tych owadów środkami ochrony roślin. Trudno się z tym jednak zgodzić, szczególnie analizując wyniki podane przez D. Tepera. W latach 70. XX w. zatrucia pszczół środkami ochrony roślin w Polsce dotyczyły 50–70% padłych, w latach 80. – 30–50%, natomiast w kilku ostatnich latach (w XXI w.) – zaledwie 1–5% (co stanowi 12 tys.–16 tys. rodzin).

Sytuacja poprawiła się więc bardzo. Polscy rolnicy coraz skuteczniej dbają o owady zapylające. Mimo to, warto podać przed sezonem kilka wskazówek.

  1. Unikać opryskiwania roślin uprawnych w okresie kwitnienia oraz pokrytych spadzią.
  2. Przed rozpoczęciem opryskiwania zwrócić uwagę, czy na sąsiednich uprawach, na obrzeżach pól albo w międzyrzędziach nie ma kwitnących roślin. Jeśli są – usunąć chwasty, skosić murawę lub wstrzymać się z zabiegami ochrony.
  3. W przypadku gdy opryskiwanie jest konieczne, a w fazie kwitnienia znajdują się: roślina uprawna, sąsiednie uprawy bądź dzika roślinność – zabiegi wykonywać po oblocie owadów zapylających – późnym wieczorem (nie nad ranem!).
  4. Zalecenie podane w punkcie 3. nie odnosi się wyłącznie do opryskiwania zoocydami, ale także fungicydami. Potraktowanie owadów cieczą o temperaturze znacznie niższej niż ich ciała spowodować może paraliż, w efekcie nawet śmierć. Poza tym owad potraktowany roztworem, nawet niegroźnego środka, pachnie chemikaliami, dlatego nierozpoznany przez strażniczki jako osobnik społeczności, nie zostaje wpuszczony do ula i ginie poza nim.
  5. Do zabiegów zoocydowych wykorzystywać środki selektywne, bezpieczne dla organizmów pożytecznych, w tym dla zapylaczy.
  6. Zakładać i chronić skupienia dzikiej roślinności śródpolnej, która stanowi źródło pokarmu, schronienia, bytowania i zimowania dla m.in. wolno żyjących zapylaczy.
  7. Zabezpieczyć (poprzez założenie specjalnych osłon) ule i „domki” murarek znajdujące się w obszarze zabiegu, aby nie osiadała na nich bezpośrednio ciecz użytkowa (robocza).
  8. Dbać o bioróżnorodność środowiska.

Dariusz Teper podczas sesji referatowej 23. Spotkania Sadowniczego Sandomierz 2014

Katarzyna Kupczak
fot. K. Kupczak

Related Posts

None found

Poprzedni artykułPrzewoził nielegalne środki ochrony roślin
Następny artykułSzkółka na tratwach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.