Rozszerzenie rejestracji akarycydu Ortus 05 SC

Tegoroczne, przedsezonowe spotkanie zorganizowane 7 marca w Warszawie firma Sumi Agro Poland poświęciła na instruktaż ochrony roślin przed przędziorkami w 2013 r. oraz wyjaśnienie, co było przyczyną niepowodzeń zwalczania tych szkodników w poprzednim sezonie.

Jak przewiduje Tomasz Malczewski (fot. 1), prezes zarządu firmy, „problem, o którym dzisiaj rozmawiamy będzie jeszcze większy za 2–3 lata, ograniczona bowiem zostanie w najbliższym czasie liczba dopuszczonych w Polsce akarycydów”. Już dzisiaj, mimo pokaźnego doboru tych środków dopuszczonych do użycia w naszym kraju, rotacja jest utrudniona. Część z nich nie wykazuje już 100% skuteczności działania. Głównie w centralnej Polsce, największym okręgu sadowniczym, stwierdza się wiele obiektów, w których roztocze uodporniły się na działanie pewnych grup akarycydów. Jak informowali Marta Gośko i dr Michał Gazdecki z firmy Kleffman Poland, po przeprowadzeniu badań wśród rolników (w tym sadowników), wciąż wielu w tym zawodzie ma problem z ochroną upraw przed przędziorkami. Podstawowym błędem jest zbyt późny termin zabiegu. Mimo szeroko zakrojonej akcji informacyjnej, prowadzonej przez wiele organizacji i firm, gros sadowników przystępuje do walki z przędziorkami pierwszy raz w sezonie dopiero w trakcie wyrastania zawiązków owoców.

„Jest to zdecydowanie za późno” – przestrzegała dr Alicja Maciesiak (fot. 2) z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach. Okres bezlistny roślin sadowniczych to najlepszy i najwygodniejszy moment na lustracje pod kątem obecności zimujących na pniach i pędach stadiów szkodników. Łatwo można dostrzec wówczas (np. podczas cięcia) złoża rdzawych jaj przędziorka owocowca i w przypadku stwierdzenia, licznych, należy pomyśleć o likwidacji szkodnika środkami olejowymi. Z terminem zabiegu należy się wstrzymać do fazy zielonego pąka jabłoni. Chociaż faza rozwojowa rośliny to nie jedyny wyznacznik terminu zabiegu. W minionym sezonie, mimo iż część sadowników w odpowiednim momencie fenologicznym drzew jabłoni przystąpiła do niszczenia jaj przędziorka środkami olejowymi, efekt był znikomy. Po przeanalizowaniu sytuacji panującej wiosną 2012 r., okazało się, że przyczyną niepowodzeń wczesnowiosennej ochrony była zbyt wysoka temperatura otoczenia. Od fazy mysiego ucha do kwitnienia notowano w ciągu dnia prawie 30°C, a nocami ok. 18°C. W takich warunkach wylęganie się larw przędziorków z jaj jest rozciągnięte w czasie i trwa nawet do 3 tygodni. Do fazy mysiego ucha wylęgło się zaledwie 40–50% larw, reszta dopiero po obniżeniu się temperatury. Optymalna dla tego procesu to 6–22°C. W takich warunkach termicznych larwy wylęgają się w ciągu zaledwie 3–7 dni. Środki olejowe, użyte w odpowiednim momencie bywają bardzo skuteczne biologicznie. Zdarza się, że po ich użyciu populacja tych szkodników ograniczona jest do stanu poniżej ekonomicznego progu zagrożenia nawet do połowy lipca. Kolejne terminy zabiegów, już standardowymi akarycydami, przypadają na fazy tuż przed kwitnieniem oraz bezpośrednio po kwitnieniu.

Fot. 2. Alicja Maciesiak

Zabiegi w lipcu czy sierpniu, gdy sadownicy dostrzegą zmiany na roślinach, będące objawami żerowania roztoczy, są już mało skuteczne a czasami nawet zupełnie nieuzasadnione. Na tyle nieodwracalne uszkodzenia będą bowiem istotnie wpływały na ograniczenie plonowania, niezależnie od tego, czy sadownik podejmie walkę z liczną populacją szkodnika.

Przypomnieć zatem należy, którymi grupami akarycydów i w jakim terminie powinno się wykonywać zabieg chroniący jabłonie:

  •  olejowe – faza bezlistna;
  •  inhibitory wzrostu przędziorków (Apollo, Nissorun, Zoom) – faza zielonego pąka (może nawet nieco później);
  •  inhibitory mitochondrialnego transportu elektronów (Magus, Ortus) oraz makrocykliczny lakton (Sumo) – faza różowego pąka;
  •  inhibitory mitochondrialnego transportu elektronów (Magus, Ortus, Sanmite), makrocykliczny lakton (Sumo) oraz inhibitor syntezy lipidów (Envidor) – po kwitnieniu, zwracając uwagę na karencje poszczególnych środków.

W przypadku stwierdzenia niesatysfakcjonującej skuteczności po użyciu jednego ze środków, powinno się zaprzestać stosowania w danym obiekcie całej grupy na 2, a optymalnie na 3 lata. Wyniki badań prowadzonych w IO dowodzą, że po 3 latach zaniechania stosowania danej grupy akarycydów, w populacji przędziorków nie stwierdza się już osobników odpornych na jej działanie. Zabiegi znowu są bardzo efektywne. Ale jak podkreślała A. Maciesiak oraz uzasadniał, swoim doświadczeniem w pracach z niemieckimi i austriackimi sadownikami, dr. Manfred Hilweg (fot. 3) – przedstawiciel Nichino-Europe, w sezonie powinno się wykonywać zaledwie jeden zabieg środkiem z danej grupy chemicznej. Do następczych opryskiwań (o ile to konieczne) należy używać już środków o odmiennym mechanizmie działania, dopierając je w zależności od dominujących w populacji stadiów szkodnika.

Fot. 3. Manfred Hilweg

M. Hilweg podkreślał, że w diagnozowanych przez niego sadach południa Niemiec i Austrii, prawie 20 lat poświęcono na znalezienie skutecznych metod w wyeliminowaniu odpornych form przędziorków. Integrowana ochrona przed wszystkimi szkodnikami i chorobami okazała się najefektywniejsza:

  1.  Całkowicie wyeliminowano z ochrony sadów pyretroidy.
  2.  Ograniczono (do niezbędnego minimum) stosowanie środków fosforoorganicznych.
  3.  Fungicydów zawierających mankozeb (szkodliwych dla pożytecznych roztoczy) można użyć w sezonie zaledwie 3 razy.
  4.  Akarycydy stosuje się rotacyjnie, 1 raz w sezonie z danej grupy chemicznej.
  5.  Wybierać należy te akarycydy oraz neonikotynoidy, które są najbezpieczniejsze dla fauny pożytecznej.
  6.  Minimalna ilość wody do zabiegu akarycydami to 500 l/ha, ale powinno się używać jej zdecydowanie więcej, i absolutnie, mimo możliwości, nie wolno zmniejszać dawki środka, poniżej zalecanej.
  7.  Warto stosować adiuwanty, ułatwiające dokładne pokrycie powierzchni roślin cieczą robocza.
  8.  Generalnie – stosować należy środki selektywne.
  9.  Introdukuje się i dba o faunę pożyteczną – chemiczna ochrona ma być dla nich zupełnie bezpieczna!

Obecnie w tych rejonach Europy prawie 90% sadowników prowadzi uprawy zgodnie z powyższymi zasadami, przestrzegając skrupulatnie tych zaleceń, aby nie powtórzyła się dramatyczna sytuacja z lat 80. i 90. ubiegłego stulecia, gdy żadne metody nie skutkowały w ochronie przed przędziorkami, głównie przędziorkiem owocowcem, gdyż chmielowiec do dzisiaj nie jest tam zagrożeniem dla roślin sadowniczych.


[NEW_PAGE]Zbigniew Dąbrowski z Sumi Agro powrócił w swoim wystąpieniu do tematyki odpowiedniego terminu zabiegu. Po kolejnym roku obserwacji działania w praktyce akarycydy Sumo 10 EC stwierdził, że ten wgłębny środek (w polskim doborze przeważają kontaktowe), zwalczający wszystkie stadia rozwojowe przędziorków, jest najefektywniejszy wtedy, gdy zostanie naniesiony na młodą tkankę, doskonale go absorbującą. Po wniknięciu do rośliny jego działanie jest stwierdzane do 6 tygodni. Efekty jego użycia widać już po 12 godzinach od zabiegu, czyli właściwie błyskawicznie. Powinno się go zatem używać przed lub po kwitnieniu (do 2 tygodni) – wtedy młoda tkanka liści chłonie substancję czynną (milbemektynę) prawie w 100%.

Tak jak podano w etykiecie, akarycydów nie należy stosować do ochrony odmiany ‘Golden Delicious’ przed roztoczami. W sezonie 2012 po aplikacji tego środka w południe, przy silnym nasłonecznieniu (doświadczenie w IO) na liściach jabłoni pojawiły się obszerne, nekrotyczne plamy. Uszkodzone liście z czasem opadły. Na pozostałych oraz dorastających zawiązkach nie stwierdzano zmian. Mimo to, Z. Dąbrowski potwierdzał, aby nie stosować tego środka w kwaterach z jabłonią odmiany ‘Golden Delicious’. Zdecydowanie odradzał jego użycie w lipcu czy sierpniu, kiedy uszkodzenia roślin przez przędziorki są drastyczne. Zniszczona przez szkodnika tkanka roślinna absolutnie nie absorbuje substancji czynnej, w efekcie zabieg jest nieskuteczny, ekonomicznie całkowicie nieuzasadniony. W takich sytuacjach pozostają zatem środki kontaktowe, a ze względu na obecność w tym terminie wszystkich stadiów rozwojowych szkodnika, warto skorzystać z możliwości sporządzania mieszanin zbiornikowych i zastosować środki kompleksowo zwalczające wszystkie stadia w populacji.

Informacją z ostatniej chwili podzielił się z obecnymi na spotkaniu doradcami oraz redaktorami mediów branżowych Pawel Banach z Sumi Agro. Wniosek o rozszerzenie rejestracji środka Ortus 05 SC został pozytywnie zaopiniowany przez MRiRW. Już od tego sezonu akarycydu można używać także do ochrony upraw: agrestu i maliny (1,5 l/ha, przed przędziorkiem chmielowcem); porzeczek białej i czerwonej (1,5 l/ha, przed przędziorkiem chmielowcem i wielkopąkowcem porzeczkowym); porzeczki czarnej (1,5 l/ha, przed przędziorkiem chmielowcem); truskawki (2,0 l/ha, przed przędziorkiem chmielowcem); winorośli (1,0–1,8 l/ha, przed przędziorkami owocowcem i chmielowcem). Uzyskał także rejestrację do ochrony warzyw pod osłonami – cukini, oberżyny, ogórka, papryki i pomidora (1,0–2,0 l/ha lub 0,1%; przed przędziorkami); wszystkich gatunków roślin ozdobnych uprawianych w polu i pod osłonami (1,0–2,0 l/ha lub 0,1%; przed przędziorkami – chmielowcem, owocowcem, szklarniowcem); oraz szkółek leśnych drzew iglastych i liściastych (1,5 l/ha, przed przędziorkami – lipowcem i sosnowcem).

W tym sezonie będzie kontynuowana akcja edukacyjna odnośnie do ochrony organizmów zapylających, prowadzona przez firmę Sumi Agro. O jej kolejnych etapach informowały Anna Rogowska (fot. 4) oraz Urszula Filipecka (fot. 5). Do rolników (w tym sadowników) dostarczane będą konstrukcje (domki) zasiedlone przez murarkę ogrodową, w celu upowszechnienia jej znaczenia w procesie zapylania. Więcej na ten temat dowiemy się już wkrótce, podczas specjalnej konferencji poświęconej temu zagadnieniu.

Fot. 4. Anna Rogowska

Fot. 5. Urszula Filipecka z prototypem domku dla murarki

Wykorzystanie akarycydów będzie wzrastać ze względu na pojawienie się także nowego zagrożenia w uprawach buraków cukrowych. W poprzednim sezonie dr hab. Jacek Piszczek (fot. 6), prof. nadzw. Instytutu Ochrony Roślin-PIB w Poznaniu zaobserwował silne zasiedlenie tym szkodnikiem plantacji zlokalizowanych od południowo-wschodniej Polski do jej środkowych obszarów. Lokalnie uszkodzenia były klęskowe, a szkodnikowi sprzyjały dodatkowo doskonałe warunki – susza i ciepło.

Fot. 6. Jacek Piszczek

Katarzyna Kupczak

Related Posts

None found

Poprzedni artykułEksport jabłek w lutym
Następny artykułDo Lubuskiego trafi 14,6 mln zł na melioracje

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.