Sezon 2015 w sadach: jak było, co będzie?

Dzień Otwartych Drzwi w dąbrowickim sadzie  jest co roku okazją do podsumowania mijającej części sezonu i zapowiedzi problemów, jakie nadal czekają osoby zaangażowane w produkcję owoców. W tym roku swoją wiedzą dzieliły się dr hab. Beata Meszka i dr hab. Barbara Łabanowska z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach, a pozostali pracownicy naukowi służyli poradą podczas indywidualnych konsultacji.

Jakie patogeny zagrażają i jak je pokonać?
B. Meszka informowała, że tegoroczny sezon zapowiadał się jako wyjątkowo wczesny, na co wskazywały zarówno przebieg pogody jesienią 2014 r. i zimą 2014/2015, jak i bardzo wcześnie rozpoczęta wegetacja (podobnie jak w 2014 r.).

– Spodziewaliśmy się także w tym roku bardzo wczesnych pierwszych wysiewów zarodników workowych grzyba Venturia inaequalis (zarodniki były gotowe do wysiewu w połowie marca) – mówiła B. Meszka. – Jednak późniejsze spadki temperatury, jakie miały miejsce pod koniec marca i na początku kwietnia, spowodowały, iż wegetacja nieco przyhamowała. Zarodniki, które znajdowały się w otoczniach, nie wysiewały się – dodała prelegentka. Pierwsze pojedyncze zarodniki workowe stwierdzono już 26 marca, ale pąki większości odmian były w tym czasie nadal zamknięte, co nie sprzyjało infekcji. Najbardziej niebezpieczny czas do infekcji w bieżącym sezonie był to okres różowego pąka i kwitnienie, a w fazie opadania płatków kwiatowych i wzrostu zawiązków niebezpieczeństwo infekcji sprawcą parcha było małe. Wysiew zarodników workowych wg wskazań sporetrapów zakończył się 9 czerwca (SD, Dąbrowice), czyli po upływie 9–10 tygodni od pierwszych wysiewów. Ochrona przed V. inaequalis była prowadzona głównie w oparciu o zabiegi zapobiegawcze.

Ponadto sezon 2015 jest bardzo suchy (brak okrywy śnieżnej zimą, małe opady), a temperatura nocami dość niska. Parch jabłoni, mimo wczesnego rozwoju otoczni, nie stanowił problemu dla większości producentów. Na terenie Polski Centralnej, jak wynikało ze wskazań narzędzi symulacyjnych umieszczonych w SD w Dąbrowicach, silne były jedynie dwie infekcje: 6 i 19 maja (infekcji sprzyjały warunki pogodowe).
 
Obecne w sadach plamy parcha na liściach jabłoni z pewnością są efektem tych wysiewów. B. Meszka zwróciła uwagę na fakt, iż w sadzie w Dąbrowicach testowane są różne modele symulacyjne rozwoju parcha, sprzężone ze stacjami pogodowym, m.in. AVI-met, RimPRO. Służą one do wyznaczania okresów infekcji sprawcą choroby – grzybem V. inaequalis. Prelegentka podkreślala, że każdy z tych modeli powinien być przystosowany do poszczególnych regionów Polski, gdyż wskazania każdego z modelu różniły się między sobą (jeden z nich wskazywał wysiew zarodników parcha pod koniec marca, podczas gdy inny odnotował wysiewy dopiero w kwietniu).

– W sadach w tym roku od wiosny obserwowaliśmy objawy fitotoksyczności na liściach. Były one efektem stosowania środków chemicznych lub substancji aktywnych niezarejestrowanych w Polsce do ochrony roślin sadowniczych. W wielu przypadkach były to środki nieznanego pochodzenia, z dystrybucji innych krajów, a także produkty przeznaczone do ochrony np. zbóż, stosowane niezgodnie z etykietą – informowała B. Meszka. Jej zdaniem, ważny jest właściwy dobór środków ochrony roślin i ich dozowanie, a ponadto unikanie stosowania produktów o podobnym składzie (ta sama substancja aktywna) i mechanizmie działania.

W ochronie przed sprawcą mączniaka jabłoni (fot. 1), grzybem Podosphaera leucotricha, bardzo ważny jest właściwy termin rozpoczęcia ochrony chemicznej. Warto przypomnieć sobie, jakie było porażenie liści grzybem w roku poprzednim i ochronę rozpocząć jeszcze przed kwitnieniem. Zaniechanie zabiegów w tym terminie, np. za pomocą środków zawierających siarkę, lub po kwitnieniu – środków z grup chemicznych, takich jak strobiluryny czy SDHI, może doprowadzić do silnych infekcji.


Fot. 1. W wielu sadach mączniak jabłoni stanowi w tym roku duży problem (zdj. z 1.08.2015 r.)

Zaraza ogniowa to choroba bakteryjna, która w tym roku nie stanowiła w sadach większego problemu. Najlepiej opracowanym systemem prognozowania wystąpienia w sadzie patogenu ją powodującego – Erwinia amylovora – jest obecnie Maryblyt. Prace badawcze nad znalezieniem metody ochrony sadów przed tą chorobą to jeden z tematów podejmowanych przez zespół naukowców z IO także i w bieżącym sezonie.

W tym roku wielu producentów zgłaszało do IO nagminne objawy nekroz i zgorzeli na drzewkach – z tych drzewek izolowany był grzyb Neonectria galligena. Nietypowa pęcherzykowatość na korze natomiast wskazywała na objawy nekrotycznej plamistości jabłoni. Jest to symptom najczęściej pojawiający się na korze drzewek sadzonych na glebach wybitnie kwaśnych.
 
W sadach wiśniowych, w odróżnieniu od ub.r., w mniejszym stopniu problemem była drobna plamistość drzew pestkowych. Co roku natomiast duże straty na wiśniach i czereśniach powodują grzyby z rodzaju Monilinia sp. (fot. 2). Te grzyby w wielu krajach, jak Kanada czy USA, są zaliczane do organizmów kwarantannowych.


Fot. 2. Objawy brunatnej zgnilizny drzew pestkowych na czereśniach

Oręż w walce ze szkodnikami
B. Łabanowska zwróciła uwagę na stosunkowo nowego szkodnika, bardzo inwazyjnego w całej Europie – Drosophila suzukii. Mucha ta przybyła do Europy z Azji, w ubiegłym roku jej obecność została stwierdzona także w Polsce (jesienią). Wielu producentów owoców z drzew kojarzy tego szkodnika tylko i wyłącznie z owocami miękkimi, jak borówki, maliny czy truskawki. Nic bardziej mylnego – szkodnik może atakować także czereśnie (fot. 3), wiśnie, brzoskwinie i inne owoce.


Fot. 3. Drosophila suzukii atakuje nie tylko owoce jagodowe, lecz także pestkowe. Tu: uszkodzenia na czereśni;  fot. H. Helsen
 
Owad rozprzestrzenia się w nowe rejony z wiatrem, z transportowanymi owocami, ale też aktywnie. Jego obecność stwierdzono już we wszystkich krajach Europy, w Polsce monitoring prowadzony jest już 3. sezon. Na stronach internetowych IO i MRiRW zostały opublikowane metodyki dotyczące monitorowania D. suzukii. Wśród preparatów zarejestrowanych do walki z tym nowym szkodnikiem są jak dotychczas trzy środki: Spintor 240 SC (zawierający spinosad – produkt fermentacji bakterii Saccharopolyspora spinosa), Calypso 480 SC (zawierający tiachlopryd z grupy chloronikotynyli), Patriot 100 EC (zawierający deltametrynę z grupy pyretroidów).[NEW_PAGE]W sadach jabłoniowych co roku są problemy ze zwójkami liściowymi (fot. 4) i owocówką jabłkóweczką – szkodniki te wymagają corocznego zwalczania. – Producenci potrafią skutecznie walczyć z tymi motylami, ale pogoda czasem sprzyja wydłużaniu lotu szkodnika, co może stwarzać problemy. Tak było w tym roku m.in. ze względu na zimne noce. Jednak stałe monitorowanie szkodnika za pomocą pułapek z feromonem znacznie ułatwia wyznaczenie terminu zabiegu – doradzała B. Łabanowska.


Fot. 4. Jabłka uszkodzone przez gąsienice zwójek we wrześniu są dyskwalifikowane w handlu
 
Podobną taktykę można stosować w przypadku najgroźniejszego szkodnika śliw – owocówki śliwkóweczki. Do zwalczania motyli jest dostępna dość duża grupa insektycydów, trzeba jednak pamiętać o rotacji środków. Coraz więcej przypadków w kraju stanowią szkody powodowane przez przeziernika jabłoniowca i zwójkę koróweczkę.

Od dwóch sezonów w sadach są także problemy z bawełnicą korówką (fot. 5), o której istnieniu sadownicy przez ostatnie lata już zdążyli zapomnieć. Szkodnik jest szczególnie uciążliwy w czasie zbioru owoców, gdyż mszyce obsiadają zbieraczy, a owoce są zanieczyszczane – tracą wartość handlową. Jedyną możliwością stwierdzenia konieczności zwalczania jest prowadzenie lustracji drzew z koloniami bawełnicy na konarach i pniach (próg zagrożenia: kilka drzew/1 ha).


Fot. 5. Populacja bawełnicy korówki podczas zbiorów w 2014 r. była bardzo liczna, zwalczanie szkodnika jest bezwzględnie konieczne w tym roku

Sporo problemów jest nadal z dużą populacją mszyc jabłoniowej i jabłoniowo-babkowej. Często problem wynika nie z niskiej skuteczności stosowanych aficydów, ale ze złej techniki ochrony (bardzo ważne w efektywnym zwalczaniu tej grupy szkodników jest dobre pokrycie liści cieczą roboczą i właściwy termin zabiegu). Przędziorki i szpeciele to dość trudna grupa szkodników do zwalczania w sadach, szczególnie w tych nasadzeniach, gdzie stwierdzono ich odporność na środki z niektórych grup chemicznych. W sadach pojawiają się nowe dla jabłoni gatunki, np. przędziorek głogowiec, który – szukając miejsca do zimowania – kryje się w zagłębieniach kielicha (owoce tracą wartość handlową). Warto walkę z przędziorkami rozpocząć od wczesnej wiosny, gdy populacja jest nieliczna. Niezwykle ważne jest także pokrycie cieczą roboczą dolnej strony liści i stosowanie minimum 500 l/cieczy na 1 ha.

Sadownicy zgłaszają do IO także coraz częściej problemy dotyczące występowania w sadach szkodników rzadko spotykanych w ostatnich latach. W tej grupie „powracających” do uprawy jabłoni są m.in. znamionówka tarniówka, bielik klonowiec, piędzik przedzimek.

Dorota Łabanowska-Bury
Fot. 1, 2, 4, 5 D. Łabanowska-Bury

Artykuł pochodzi z numeru 8/2015 „Hasła Ogrodniczego”

Related Posts

None found

Poprzedni artykułTrudniej będzie dzierżawić ziemię w Rosji?
Następny artykułWięcej młodych rolników dostanie stutysięczne premie

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.