W ochronie koniecznej

Takie przesłanie przyświecało większości wystąpień podczas tegorocznej, 59. Ogólnopolskiej Konferencji Ochrony Roślin Sadowniczych, która odbywała się w Ożarowie Mazowieckim 10 i 11 lutego pod honorowym patronatem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Tematem przewodnim była bowiem „Integrowana ochrona gwarancją wysokiej jakości owoców na eksport i rynek krajowy”. Organizatorzy tego spotkania: Instytut Ogrodnictwa w Skierniewicach (fot. 1), firma Bayer Polska (fot. 2), Komitet Ochrony Roślin PAN oraz wydawnictwo Plantpress zapewnili przybyłym wygodę i komfort chłonięcia wiedzy, szczególnie że obszerna tematyka wykraczała także poza ramy tytułu. 
Każdy przybyły otrzymał obszerne wydawnictwo zawierające treści wykładów. Ramy czasowe nie wszystkim pozwalały bowiem na dogłębne przedstawienie prezentowanego zagadnienia. W 200-stronicowej broszurze można zatem znaleźć uzupełnienia wystąpień prezentowanych zarówno w pierwszym dniu – poświęconemu sadom, jak i w drugim – poświęconemu plantacjom. Publikację uzupełniają streszczenia zagadnień prezentowanych w formie posterów.
W ostatnich latach, a szczególnie od 1 stycznia 2014 r., wszelkie działania w zakresie profesjonalnej ochrony roślin skupiają się na zintegrowaniu znanych metod redukujących nasilenie agrofagów, a konwencjonalne środki ochrony stosuje się wyłącznie w uzasadnionych przypadkach, to znaczy wtedy, gdy skuteczność agrotechniki (doboru stanowiska, terminu sadzenia, nawożenia, nawadniania, pielęgnacji, stymulacji), genetyki, biologii (w tym oporu środowiska) zawiodły lub są niedostatecznie efektywne. Wszystko po to, aby otrzymana żywność była bezpieczna pod względem fitosanitarnym i biologicznym. Wymagają tego nie tylko krajowi konsumenci, ale także importerzy polskich owoców.


Fot. 1. Małgorzata Korbin, dyrektor Instytutu Ogrodnictwa


Fot. 2. Christophe Dumont, dyrektor Bayer Polska

Bez lobbingu się nie uda – urzędnicy zniszczą rolnictwo!

W przypadkach, gdy sadownicy są zmuszeni sięgnąć po chemię, dozują ją tak, aby zapewnić szczególne bezpieczeństwo owadom pożytecznym, w tym zapylającym, stosują środki przemiennie, aby uniknąć wyodrębnienia się form agrofagów odpornych na notorycznie aplikowane substancje, a także ustrzec plon przed kumulowaniem w nim nadmiernych pozostałości środków ochrony roślin. Niestety, europejscy politycy zdają się czynić wszystko, aby ta racjonalna ochrona „wzięła w łeb”, by wszystkie dotychczasowe działania spaliły na panewce.

O problemie, przed którym już wkrótce mogą stanąć europejscy rolnicy mówili dr Bogusław Rzeźnicki (fot. 3) z MRiRW oraz Marcin Mucha (fot. 4) z PSOR. Urzędnicy unijni rozważają bowiem wycofanie, jako komponentów środków ochrony roślin, około 75 substancji czynnych. Wśród branych pod uwagę są następujące, których obecnie używa się w ochronie jabłoni, w unijnych sadach: tiofanat metylu (31.10.2017 r. – data, od kiedy opiniowana będzie zasadność dalszego stosowania bądź wycofania środka), bupirymat (31.05.2021 r.), myklobutanil (31.05.2021 r.), kaptan (31.07.2018 r.), difenokonazol (31.12.2018 r.), mankozeb (31.01.2018 r.), tiuram (30.04.2017 r.), triadimenol (31.08.2019 r.), folpet (31.07.2018 r.), metiram (31.01.2018 r.), propikonazol (31.07.2018 r.), tetrakonazol (31.08.2019 r.), fluchinkonazol (31.12.2021 r.), fenbukonazol (30.04.2021 r.), glifosat (30.06.2016 r.), glufosynat amonowy (31.07.2018 r.), tiachlopryd (30.04.2017 r.), lambda-cyhalotryna (30.06.2016 r.), chlotianidyna (31.01.2018 r.), deltametryna (31.10.2016 r.), tiametoksam (30.04.2018 r.), spirotetramat (30.04.2021 r.).


Fot. 3. Bogusław Rzeźnicki


Fot. 4. Marcin Mucha

Wyżej wymienione substancje stanowią obecnie fundament ochrony jabłoni. Ich wycofanie wpłynęłoby na znaczne ograniczenie plonu, pogorszenie jego jakości i wyeliminowanie europejskich towarów z globalnej oferty żywności, szczególnie gdy w miejsce tych związków nie oferuje się zamiennych, równie skutecznych. Ciśnie się na usta kolokwialna opinia, że ktoś się chyba z głupim na rozum zamienił. Nie można bagatelizować tego unijnego projektu – szybkie reakcje lobby rolniczego są wskazane! Niech urzędnicy błyskawicznie zapomną o tym pomyśle i zajmą się aktualnymi prawdziwymi problemami dotykającymi państwa Unii. Jest pole do działania dla organizacji rolniczych, ministerstw rolnictwa krajów zrzeszonych.

Co nam grozi ze strony agrofagów w tym sezonie?
Poprzedni sezon, znacznie pogodowo różniący się od standardowego klimatu Polski, nie stwarzał sadownikom zbytnich problemów z najpowszechniejszą w naszych sadach jabłoniowych chorobą – parchem jabłoni. Źródło inokulum na ten sezon nie jest obfite, aczkolwiek długo utrzymująca ciepła aura jesienią i z początkiem zimy, łagodna zima, z krótkotrwałymi mrozami, bardziej przypominająca przedwiośnie, sprawiły, że już teraz  w porażonych opadłych liściach jabłoni uaktywniają się pseudotecja sprawcy choroby – grzyba Venturia inaequalis. Prof. dr hab. Piotr Sobiczewski (fot. 5) z IO informował o aktualnych obserwacjach mgr. Sylwestra Masnego (fot. 6) z IO, który donosi, że już w 20% tworów tworzą się worki V. ianequalis. Dalszy ich rozwój zależy oczywiście od sytuacji pogodowej w najbliższych tygodniach. Na razie ciepło stymuluje proces rozwoju grzyba – oceniają sytuację wymienieni naukowcy z IO.


Fot. 5. Piotr Sobiczewski


Fot. 6. Sylwester Masny

Upalny miniony sezon sprawił, że owady i roztocze rozwijały się szybko, a liczba ich pokoleń w sezonie niejednokrotnie przewyższała dotychczasowe spostrzeżenia dotyczące biologii szkodników. Ciepła jesień i łagodna zima sprzyjały diapauzowaniu i zimowaniu licznych populacji czy form przetrwalnych, zatem obecny sezon będzie wymagał ciągłych lustracji na obecność zagrożenia. Złoża jaj przędziorków, mszyc i miodówek są bardzo liczne – kontrola pędów drzew i krzewów już teraz jest wskazana, aby oszacować i nie przeoczyć problemu.

Wraz z ruszeniem wegetacji konieczne będzie zwalczanie roztoczy (np. przędziorków, szpecieli), pluskwiaków (np. mszyc w tym bawełnicy, miodówek, tarczników, miseczników), przylżeńców (wciornastki), zwójkówek i kwieciaków. Szczegółowo o powyższych niebezpieczeństwach ze strony szkodników i chorób omawianych przez dr hab. Barbarę Łabanowską, prof. IO oraz prof. dr. hab. Piotra Sobiczewskiego – na łamach naszych czasopism. Na bieżąco będziemy także sygnalizowali o uaktywniających się agrofagach użytkowników portalu ogrodinfo.pl.

[NEW_PAGE]Nowe szkodniki i choroby

I kolejny raz, w tym materiale, winą za sytuację obarczę pogodę – ocieplenie, ponad normatywne w ostatnich sezonach sprawiło, że na teren Polski inwazji dokonały agrofagi dotychczas u nas niewystępujące. Wielu prelegentów (m.in. B. Łabanowska, mgr Damian Gorzka, mgr Wojciech Piotrowski) mówiło o tych zagrożeniach, kompilacja odnośnie do nowych szkodników miała miejsce podczas wystąpienia Głównego Inspektora ORiN – Tadeusza Kłosa (fot. 7).


Fot. 7. Tadeusz Kłos

Wymienił on szczególnie niebezpieczne dla produkcji sadowniczej oraz eksportu polskich owoców owady: Drosophila suzukii (muszka plamoskrzydła), Grapholita (Aspila) molesta (owocówka południóweczka), Diaspidiotus perniciosus (tarcznik niszczyciel). B. Łabanowska uzupełniła listę o Glischrochilus quadrisignatus (urazek czteroplamek). Problemy będą także z nowymi patogenami – Candidatus Phytoplasma prunorum (temat prezentacji dr hab. Mirosławy Cieślińskiej, prof. IO), Agrobacterium arsenijevicii (guzowatość korzeni), prezentowana przez dr hab. Joannę Puławską, prof. IO), szczególnie, że oba należą do bakterii, przeciwko którym w Polsce nie ma zarejestrowanych skutecznych środków.

Część wymienionych szkodników jest zaliczana do organizmów kwarantannowych za naszą wschodnią granicą, np. owocówka południóweczka i tarcznik niszczyciel. Stwierdzenie ich w partiach towarów importowanych do Federacji Rosyjskiej czy na Ukrainę, grozi wycofaniem towaru z handlu i zniszczenie na koszt eksportera. 
Jak zapobiegać wystąpieniu tych szkodników i skutecznie je eliminować z polskich upraw – trudno dzisiaj zalecać, szczególnie, gdy opracowywana jest w wielu polskich placówkach badawczych biologia wymienionych owadów i patogenów. Standardem obligatoryjnym są lustracje i monitoring z wykorzystaniem specyficznych urządzeń, w tym pułapek z feromonem.
Eliminacja niekoniecznie ostrą chemią 
Profilaktyka to podstawa uniknięcia problemów ze szkodnikami i chorobami roślin sadowniczych. Jednym z jej ogniw jest wykorzystanie do nasadzeń odmian o podwyższonym stopniu bądź całkowicie odpornych na niektóre agrofagi. Sporo w tym zakresie dzieje się w polskiej hodowli, tworzącej odmiany odporne na zagrożenia, których nie ma czym zwalczać lub trudno eliminować. Do zespołów hodowców dołączają ochroniarze poszukujący genów odporności np. na: wielkopąkowca porzeczkowego (Cecidophyopsis ribis), pryszczarka porzeczkowiaka liściowego (Dasineura tetensi), mszyce (Aphididae), zarazę ogniową (Erwinia amylovora), parcha jabłoni (Venturia inaequalis), antraknozę liści porzeczki (Drepanopeziza ribis), białą plamistość liści porzeczek (Mycosphaerella ribis), amerykańskiego mączniaka agrestu (Sphaereotheca mors-uvae), rdzę wejmutkowo-porzeczkową (Cronartium ribicola), wirus rewersji porzeczki czarnej (BRV).
 
Wykaz odmian porzeczki czarnej wyhodowanych w Instytucie Ogrodnictwa i ich charakterystyka pod względem podatności na najważniejsze choroby i szkodniki (odmiany z krajowego rejestru – KR COBORU w 2015 r., wg S. Pluty i E. Żurawicza):
 
 

Wspomaganiem decyzji…

… o tym, czy wdrożyć, kontynuować, a może zaprzestać ochrony, zajmują się nie tylko placówki naukowe (nowy projekt IO), instytucje państwowe (kontynuacja działań PIORiN); służą im także komercyjne działania, między innymi firmy Bayer. Na nowej stronie internetowej tej korporacji, poświęconej tematyce „agro” uruchomiono ogólnodostępny system, będący ogniwem projektu Vademecum, to jest pakietu różnych działań firmy Bayer i partnerów na rzecz produkcji owoców i warzyw wysokiej jakości. – W 2016 r. obejmie on doradztwo związane z ochroną jabłoni, gruszy, drzew pestkowych i upraw jagodowych. Część pakietu – działania decyzyjne, programy lojalnościowe i promocyjne – dedykowana będzie wybranej grupie gospodarstw” – informował mgr Tomasz Gasparski (fot. 8), reprezentujący koncern.


Fot. 8. Tomasz Gasparski

Eksport na dalekie rynki
Bez względu na to, jak długo będzie przechowywana czy jak daleko będzie transportowana polska żywność, musi ona zachować taką jakość, jaką miała na etapie początkowym (przygotowana do składowania czy obrotu). Pomocne w tym są nowe technologie przechowalnicze (wykorzystujące zalety modyfikowanej atmosfery spowalniającej czynności fizjologiczne, należy mieć świadomość, wciąż żywych części roślin), które opracowuje, bądź testuje i dostosowuje, także opiniuje, zespół pod kierownictwem dr. Krzysztofa Rutkowskiego (fot. 9) z IO. Kontenery z eksportowanymi owocami muszą być dostosowane do warunków zmodyfikowanej atmosfery. Ale zespół K. Rutkowskiego zajmuje się także opracowaniem metod przedłużania trwałości towarów dla handlu detalicznego. Opatentował polską myśl – pochłaniacz etylenu (w formie saszetek), który można wykorzystać jako element foliowanych opakowań zawierających owoce. Zawartość produkowanego przez nie gazu – hormonu powodującego starzenie komórek – często w takich szczelnych pojemnikach przekracza kilka tysięcy razy dopuszczalne stężenia gwarantujące kilkudniową dobrą jakość. Saszetki z pochłaniaczem etylenu eliminują ten problem.


Fot. 9. Krzysztof Rutkowski

Wiele innych zagadnień poruszanych podczas tegorocznej konferencji zostanie przedstawione na łamach periodyków wydawanych przez Plantpress. Już dzisiaj zachęcam do lektury.
 
Tekst i zdjęcia: Katarzyna Kupczak

Related Posts

None found

Poprzedni artykułCeny gruntów rolnych w 2015 roku
Następny artykułObajtek tłumaczy zmiany w ARiMR

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.