Co się stało z ceną jabłek dla przetwórstwa? Rozmowa z posłem Markiem Kwitkiem

Handel jabłkami dla przemysłu w tym roku przebiegał do pewnego momentu nieźle. Cena w skupach, dyktowana przecież przez ostatecznych odbiorców – zakłady przetwórcze, sukcesywnie z tygodnia na tydzień rosła do tego stopnia, że w poniedziałek, 28 sierpnia osiągnęła poziom 80–85 groszy za kilogram, a w niektórych rejonach nawet 90 gr. Nie była być może rewelacyjna ale, jak twierdzą sadownicy – zadowalająca.

Dotychczas podaż utrzymywała się na stałym poziomie. Jabłek w tym sezonie jest dużo mniej niż w poprzednim. Sytuacja taka dotyczy wszystkich europejskich krajów produkujących te owoce, tak więc i surowca dla przemysłu na pewno za dużo nie będzie.

– Skoro wszystkie parametry popytu i podaży były identyczne od kilku tygodni, co się zatem stało, że nagle 29 sierpnia cena za kilogram jabłka przetwórczego spadła do zaledwie 60 gr? – zastanawia się Marek Kwitek, Poseł na Sejm RP, w rozmowie przeprowadzonej dla naszego portalu.

– Czy taka sytuacja cenowa dotyczy tylko rejonu sandomierskiego?
Marek Kwitek: W naszym, drugim co do wielkości zagłębiu produkcji jabłek w Polsce, jednakowo, nagle, w ciągu kilku godzin zareagowały wszystkie skupy. Z tego czego się dowiedziałem od sadowników z rejonu grójecko-wareckiego, tam było podobnie.
 
– Czy może jakieś wcześniejsze ruchy skupujących owoce wskazywały, że do takiej sytuacji dojdzie?
– Nie, właśnie nic na to nie wskazywało. Nie było żadnych sygnałów, sugestii ze strony obsługi skupów. Dostawy były na jednakowym poziomie. Cena, w opinii sadowników, oczywiście tych, którzy jabłka mieli, była satysfakcjonująca. Według mnie nie było podstaw ekonomicznych do zaistnienia takiej sytuacji. Zakłady same windowały cenę, skupy przecież wykonują tylko dyspozycje zakładów, a teraz swój ruch w dół tłumaczą nieopłacalnością. Tego nie da się sensownie wytłumaczyć i pojąć.

– Jak w tej sytuacji zachowują się sadownicy z Pana rejonu?
– Są zaskoczeni, zdezorientowani, zdenerwowani. Taka cena „przemysłu” w skupach, dawała nadzieję, że chociaż częściowo zrekompensuje poniesione w tym sezonie straty. W naszym rejonie sadowniczym jest pod tym względem bardzo źle. Ponad 36 tys. ha upraw ogrodniczych zostało uszkodzonych przez mrozy i przymrozki wiosenne. Najbardziej odczuwają to producenci moreli, brzoskwiń, wiśni – w tych gatunkach Sandomierszczyzna jest polskim potentatem; a także właśnie jabłek. Również plantacje krzewów owocowych zostały uszkodzone. Na jabłkach, jeśli przetrwały (bo pestkowych nawet takie przypuszczenie nie dotyczy, wszystkie przemarzły), widać ordzawienia i deformacje mrozowe. Śnieg w okresie kwitnienia i chłody utrudniały oblot pszczołom i prawidłowe zapylenie kwiatów. Po kwitnieniu opady deszczu uniemożliwiały prowadzenie skutecznej ochrony przed chorobami. Szacuje się, że całe nasze zagłębie poniosło straty mrozowe w wysokości 290 mln. zł. W samym tylko powiecie sandomierskim (9 gmin) ta kwota wynosi 182 mln. zł.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję – sadownicy postulowali wstrzymanie, a część już wstrzymała dostawy owoców dla przemysłu na tydzień, może dwa. Zdają sobie sprawę, że ten towar długo nie może leżeć. Jego część może nawet zgnije, ale w ten sposób wywierają presję na nabywców, licząc na poprawę koniunktury.

– A jest na to szansa? Czy Pan, jako poseł z rejonu sadowniczego podjął jakieś kroki w tym zakresie?
– 29 sierpnia, w imieniu sadowników powiatu sandomierskiego, wysłałem drogą elektroniczną pismo do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, aby nie tracić cennego czasu, a w ślad za nim standardową pocztą, w którym poinformowałem o zaistniałej sytuacji. Ponadto wystąpiłem w nim z wnioskiem o wszczęcie postępowania wyjaśniającego pod kątem możliwego naruszenia przepisów ochrony konkurencji.

– Panie pośle, ale tezy o zmowach cenowych „karteli przetwórczych” są przez sadowników corocznie prezentowane. W poprzednich latach nic z tym nie zrobiono. Dlaczego teraz miałoby się udać?
– Obecnie mamy narzędzie – ustawę z 15 grudnia 2016 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwemu wykorzystywaniu przewagi kontraktowej w obrocie produktami rolnymi i spożywczymi. Pod rządami Prawa i Sprawiedliwości pracowaliśmy nad tymi przepisami właśnie ze względu na liczne sygnały, m.in. rolników – jako dostawców towaru, o zmowach cenowych nabywców. Inicjatywa ta umożliwia prezesowi UOKiK dogłębne zbadanie zaistniałej w sadownictwie sytuacji. Wszelkie elementy wskazują właśnie na nieuczciwą działalność. To bardzo podejrzane, że nagle, w jednakowym czasie, w kilku rejonach kraju, tak jakby na jeden sygnał zmieniła się diametralnie sytuacja na gorsze.

Gdy tworzyliśmy te przepisy, byliśmy atakowani, m.in. w zakresie wysokości kar za zmowy cenowe. Kary są rzeczywiście dotkliwe – to fakt. Ale ja uspokajam – uczciwym przedsiębiorcom nic nie grozi. Nieuczciwi – mają się czego bać. A ta inicjatywa ustawodawcza dotyczy właśnie działających poza prawem.

– W takim razie oczekujemy na informacje, co udało się zdziałać w tej sprawie. Oby z korzyścią dla sadowników, bo jak sam Pan zauważył, przyzwoita cena za jabłka dla przemysłu nie zrekompensuje w 100% poniesionych w tym sezonie strat.
– Tak, ale proszę zauważyć, że rząd Prawa i Sprawiedliwości zareagował, jak żaden dotychczas, włączając się w pomoc rolnikom poszkodowanym przez niekorzystne zjawiska pogodowe. Rolnicy, którzy ponieśli straty w uprawie w wysokości 70% otrzymają dopłatę do hektara w wysokości 2000 zł. W przypadku plantacji krzewów owocowych dopłata wyniesie 1000 zł. Oczywiście warunkiem otrzymania pełnej kwoty była konieczność ubezpieczenia co najmniej 50% upraw. A tym, którzy tego warunku nie spełniają dopłata zostanie obniżona, przy czym mogą się spodziewać nie 2000 zł, a 1000 zł. Wsparcia na takim poziomie rolnikom dotychczas nie udzielił żaden rząd. Zdajemy sobie sprawę, jak trudna jest produkcja „pod chmurką”, uzależniona w 100% od pogody. Dlatego wspieramy polskich producentów rolnych także poprzez tworzenie dogodnych warunków i pomocy w ubezpieczeniu ich działalności.

– Kiedy możemy się spodziewać opinii prezesa UOKiK?
– Liczę, że do dwóch tygodni dowiemy się, o co chodzi.

– Dziękuję za rozmowę. Będziemy śledzić rozwój sytuacji.

Rozmawiała  Katarzyna Kupczak

Related Posts

None found

Poprzedni artykułRusza Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa
Następny artykułRynek snacków owocowych w USA

6 KOMENTARZE

  1. Kacper, owoc sandomierski to już nic nikomu nie zapłaci. Omijać bankruta. A ceny jakie piszesz to prowokacja. A pana posła zapytamy za te 2 tygodnie co zrobiono.

  2. myślę że w dużej mierze jest też wywieranie presji na obniżkę cen przemysłu przez grupy producenckie żeby kupić po niższej cenie jabłko konsumpcyjne

  3. Powinni sypnąć wysokimi karami niech się nauczą zakłady na przyszłość.
    Najlepiej jak by cena wróciła do tych 80-90gr i może zostać na takim poziomie. Zakłady by miały nie przerwaną produkcję koncentratu i po sprawie. A tak ogóle to jabłek ok 40-50% zeszłego roku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.