Głosy o przyszłości polskiego jabłka (I)

Na zakończonej w środę, 4 grudnia w Lublinie tak zatytułowanej - dwunastej już - międzynarodowej konferencji sadowniczej najczęściej powtarzającym się stwierdzeniem było to przypominające pierwsze miejsce Polski wśród światowych eksporterów jabłek oraz wysokie pozycje wśród producentów różnych gatunków sadowniczych – poza jabłkami jesteśmy także liderem w produkcji malin.

Zgromadzeni na Uniwersytecie Przyrodniczym sadownicy, naukowcy, doradcy i pracownicy firm zaopatrzenia w środki produkcji mają pełne prawo do satysfakcji z tego wyniku, który wypracowywano przez długie lata. Jeszcze bardziej napawa optymizmem prawie tak samo często i mocno podkreślana konieczność kontynuowania wysiłków i podejmowania nowych, by osiągniętą pozycję obronić i umocnić.

Prezentujemy głosy osób występujących podczas sesji plenarnej oraz w dyskusji.

Roman Jagieliński (GP Roja) żałując, że zachodzące na naszych oczach przemiany obserwuje z pozycji pokolenia powoli usuwającego się z czynnego życia przypomniał, że swój stan obecny polskie sadownictwo zawdzięcza bardzo wielu osobom i instytucjom, często niesłusznie zapomnianym (ale bywały i takie, o których przypominać nie ma powodu). W Lublinie pracował prof. Stanisław Zaliwski, którego „Sad karłowy” w początkach lat sześćdziesiątych nie zdołał się przebić do praktyki tak, jak i późniejsza koncepcja sadu łanowego lansowana w Poznaniu przez prof. Tadeusza Hołubowicza. Potrzebne zmiany przyspieszyła katastrofalna zima 1986/87 roku – zaimportowano karłowe podkładki, powstał Ośrodek Elitarnego Materiału Szkółkarskiego, organizacje społeczno-zawodowe sadowników oraz szkółkarzy, wreszcie zaczęły powstawać grupy producentów. Największe z nich oferują już około 100 tysięcy ton jabłek. To bardzo poważne przedsięwzięcie logistyczne, ale nadal jest to za mała ilość towaru, by zaistnieć na rynku – choćby tylko Europy. Grupy muszą nauczyć się współpracować.

Roman Jagieliński

Julian Pawlak (KUPS) przypominał, że nic nie jest dane raz na zawsze. Obecnie eksport polskiego koncentratu soku jabłkowego oraz z owoców miękkich ma wartość około 500 mln euro rocznie i jest nie do osiągnięcia przez inne kraje. Jednak jest kilka żywotnych mitów funkcjonujących w branży, które utrudniają racjonalne myślenie i działania zabezpieczające osiągnięty sukces. Do tych szkodliwych stereotypów zalicza się przekonanie, że na rynku sadownicy i przetwórcy są przeciwnikami, że przetwórstwo generuje wysokie zyski kosztem sadowników, że naszej potędze producenta KSJ nie są w stanie zagrozić inni jego producenci, że rynek jabłek może się rozwijać wyłącznie poprzez nacisk na produkcję jabłek deserowych i traktowanie przetwórstwa jako marginesu, oczekiwanie zaangażowania zakładów przetwórczych w rozwój upraw, akceptowanie niezbędności funkcjonowania pośredników pomiędzy producentami owoców i sadownikami. Należy tylko żałować, że z braku czasu tych tez nie udało się przedyskutować korzystając z obecności na sali reprezentantów innych gałęzi (i poglądów) branżowych.

Julian Pawlak

Witold Boguta (KZGPOiW) przestrzegał, by w atmosferze świętowania sukcesu polskiego sadownictwa nie tracić z oczu faktycznego stanu naszej branży. Spośród ponad 330 grup producentów najwięcej jest tych stworzonych przez sadowników – to prawda. Ale prawdą jest też to, przeważają wśród nich grupy małe, nieliczne – mające do 10 członków. Takie właśnie „grupki” stanowią około połowy działających dzisiaj GP. Ich wyposażenie oraz ilość pracowników rosną, a wraz z tym rosną koszty. Te małe twory nie współpracują z sobą ponosząc ryzyko (i koszty) wzajemnej konkurencji, nielojalności członków, słabej umiejętności działania na konkurencyjnym rynku. Często mają kłopoty z zarządzaniem, zbytnio koncentrują się na jednym tylko rynku.

Witold Boguta

 

Related Posts

None found

Poprzedni artykułO płatnościach do owoców miękkich i o cudoziemcach
Następny artykułZawody z przyszłością?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.