Polskie jabłka

28 maja w  warszawskim  centrum wystawienniczym EXPO XXI przy ul. Prądzyńskiego odbyła się konferencja sadownicza „Polskie jabłka wobec wyzwań globalnego rynku. Szanse i aktualne zagrożenia“.
Jej uczestnicy – przedstawiciele administracji państwowej, placówek naukowo-badawczych, firm handlowych i zaopatrzenia ogrodniczego, grup i organizacji producenckich zastanawiali się nad najlepszymi sposobami wykorzystania posiadanych przez sadownictwo atutów oraz szansami umocnienia czy choćby obrony  jego pozycji na globalnym  rynku.

Zajmowana przez Polske pozycja lidera w produkcji i eksporcie jabłek (liczby są powszechnie znane, nie trzeba ich ponownie tu przytaczać) nie jest dana raz na zawsze. Sukces nie powinien więc sadowników usypiać – ostrzeżeniem może być choćby aktualna sytuacja w handlu z naszym najważniejszym klientem – Rosją.  Tegoroczna sprzedaż polskiego jabłka do FR jest o około jedna trzecia mniejsza, niż zeszłoroczna.

Sama Rosja nie zmniejszyła importu, więc przyczyn naszego słabszego eksportu szuka się nieco po omacku w różnych miejscach. Jako jedną z nich wymienia się niższe plony jabłek w ubiegłym roku w porównaniu ze zbiorami w roku 2012. Tylko że zapasy jabłek w polskich chłodniach w kwietniu 2014 roku są wyższe niż rok wcześniej. Inną przyczyną ma być  zwiększony eksport jabłek serbskich i mołdawskich – jednak potencjał tych dostawców jest w porównaniu z możliwościami polskimi niewielki. Jakie by – gospodarcze czy polityczne  – te przyczyny nie były, uczestnicy konferencji byli zgodni co do tego, że nasz eksport do Rosji nie tylko, że nie będzie rósł w nieskończoność (chociaż import jabłek do tego kraju rośnie nieustannie, a produkcja rodzima nadal spada), to należy przygotować się na utratę 10-20% tego rynku w bliskiej perspektywie. I to wcale nie z powodu jakichś nagłych sankcji. 

Wobec tego jednym z głównych zadań stojących przed sadownikami jest znalezienie alternatywy dla Rosji. Już dzisiaj sprzedanie tych około 300 tys. ton jabłek, które nie trafiły na tamten rynek jest bardzo trudne. Jakieś wyraźniejsze zmiany kierunków eksportu są możliwe do zrealizowania nie prędzej, niż  w ciągu3-5 lat. Tymi alternatywnymi kierunkami mają być kraje Unii Europejskiej oraz państwa Azji i Afryki. Przy wszystkich różnicach między ich rynkami wszędzie tam polscy sadownicy spotykają się z jednym wymaganiem: najwyższa jakość  oferowanych do sprzedaży owoców. Z tym jeszcze nie jest najlepiej – wśród naszych deserowych owoców około 40% stanowią te o przeciętnej jakości (w ofercie z Południowego Tyrolu owoce takie stanowią 10%). 
Osoby mające doświadczenie w międzynarodowym handlu jabłkami podkreślały na konferencji potrzebę nauczenia się przez naszych sadowników zasad handlu – i tych ogólnych, obowiązujących wszędzie, i tych specyficznych dla danego rynku. My raczej jabłka sprzedajemy, nie zaś handlujemy nimi. Oferujemy je, kiedy nam to odpowiada, a nie wtedy, kiedy znajdzie się potencjalny partner. Więc potencjalni partnerzy nie wiedzą, kogo w Polsce szukać, by znaleźć towar. Nasza krajowa oferta jest bardzo rozdrobniona. Tymczasem globalny rynek – na którym przecież jesteśmy liderem – potrzebuje partii towaru liczonych w setkach tysięcy ton. Dla sprawnego zagospodarowania naszego eksportu wystarczyły by więc 3-5 duże firmy handlowe. Dzisiaj zaś mamy w Polsce 300 grup producenckich i 3000 głów tęgo myślących, jak sprzedawać jabłka. Pierwsze symptomy koniecznie potrzebnego skoncentrowania tego handlu wreszcie się pojawiają, ale czasu, by przygotować struktury, jakich wymaga światowy rynek mamy już niewiele. Szefowie grup dyskutujący wczoraj w Warszawie wyrażali obawy, że być może już nadchodzący sezon postawi w bardzo trudnej sytuacji grupy oferujące zaledwie kilkadziesiąt czy sto tysięcy ton jabłek. 
Osobnym tematem był wczoraj rynek krajowy. Według badań przedstawionych przez dr Bożenę Nosecką (IERiGZ) trend spadkowy jednostkowego spożycia jabłek prze Polaków wyhamował – jemy przeciętnie po 14 kg jabłek na osobę. Poseł M. Maliszewski nie do końca się z tym zgadzał: uwzględniając fakt, że ponad 2 mln rodaków  wyjechało z kraju (ale nadal są oni obejmowani statystykami), zapewne można by już optymistycznie mówić o lekkim wzroście spożycia.
Poruszono również kwestie owoców dla przetwórstwa. Jak to często bywa wywołano ideę sadów przemysłowych – nie znalazła ona (jak zwykle) entuzjastów. Prowadzenie sadu nawet przy gwarantowanej cenie 40 groszy za jabłko przemysłowe nie wydawało się uczestnikom konferencji w żadnej mierze zachęcające. 
Szerzej o poruszanych na konferencji „Polskie jabłka” zagadnieniach będzie można przeczytać wkrótce na naszym portalu oraz w miesięcznikach poświęconych sadownictwu wydawnictwa Plantpress. 
 
Tekst i zdjęcie: P. Grel

Related Posts

None found

Poprzedni artykułHolendrzy inwestują w Nowej Zelandii
Następny artykułRozszerzenie rejestracji Lentagranu 45 WP

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.