Uwagi do tekstu prof. E. Makosza

Opublikowany przez nasz portal tekst prof. E. Makosza „Producentom i przetwórcom jabłek pod rozwagę” wzbudził zainteresowanie i wywołał odzew. Proponujemy lekturę wypowiedzi sadownika, członka Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych.
„Faktycznie działania ministra Marka Sawickiego są ostatnio bardzo skoncentrowane na rekompensatach. Jest to działanie interwencyjne, które w przekonaniu większości producentów jabłek nie zakończy się w sposób zadowalający (i nie mowa tu o tym, żeby sadownicy za niezebrane owoce dostali wysokie rekompensaty). Tak jak w przypadku ochrony naszych sadów najważniejsze są zabiegi zapobiegawcze, a nie interwencyjne, tak i w tym przypadku Ministerstwo nie przygotowało żadnych działań zapobiegawczych. 
Jest to sytuacja zatrważająca – jak organy państwa odpowiedzialne za daną branżę nie mają opracowanych ŻADNYCH alternatywnych działań minimalizujących skutki wprowadzenia embarga. O wprowadzeniu ograniczeń w eksporcie owoców do Rosji mówiło się już w zeszłym roku. Następnie mieliśmy do czynienia z występami naszych polityków na Majdanie oraz silne angażowanie się MSW w rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. Przecież oczywistym było, że Rosji nie będzie się to podobać i doprowadzi to do jakiś działań odwetowych. Czego można było się spodziewać w czasie, kiedy embargo na owoce wisiało na włosku?! Chyba nawet dziecko domyśliło by się właśnie wprowadzenia takiego zakazu. Ministerstwo w tym czasie zapewniało nas tylko, że o żadnym embargu nie może być mowy… itd. W końcu rosyjskie długotrwałe zapowiedzi się spełniły, a Ministerstwo w panice ograniczyło się do wyciągnięcia ręki po unijne wsparcie. 
Oczywiście, że polscy producenci powinni ubiegać się o wsparcie w tej sytuacji, ale dlaczego nie mamy wypracowanych alternatywnych działań w sytuacji kryzysowej?! Wiadomo, że grupy i sadownicy sami się uzależnili od rynku rosyjskiego i to na nich można zrzucić winę, że nie myśleli o dywersyfikacji rynków wcześniej. Ale to Ministerstwo jest od tego, aby pokierować ludźmi z branży i to Ministerstwo jest od tego, aby uregulować prawnie wymianę handlową z innymi krajami (np. z Chinami, o których tak dużo się teraz mówi). 
To Ministerstwo powinno również przestrzegać przedsiębiorców od uzależnienia się od tak niestabilnego klienta. Przecież w naszej branży już od co najmniej 5 lat mówiło się: „co to będzie jak Rosja nie kupi od nas jabłek?”.  Skoro wiadomo było, jaka jest sytuacja, a takie potężne środki finansowe były przeznaczone na rozwój naszej branży poprzez wsparcie grup i gospodarstw to skrajną nieodpowiedzialnością ze strony Ministerstwa jest pompowanie takich kwot w tak niestabilną branżę! Normalnym zachowaniem na rynkach finansowych jest odpływ kapitału z ryzykownych rynków, co zresztą teraz obserwujemy w Rosji. Uważam więc, że pieniądze były wydane w bardzo nieodpowiedzialny sposób zgodnie z maksymą ” jak dają, to trzeba brać”. A wystarczyło tylko w warunkach uzyskania dofinansowania wpisać, że wielkość eksportu przez grupę do jednego kraju nie może przekraczać np. 10%. Nie byłoby teraz takiego lamentu. 
 
A co do działań Agencji Rynku Rolnego… Wszelkie procedury podczas przyjmowania wniosków o rekompensaty wymyślane są na bieżąco! Nie ma osób odpowiedzialnych, które mogłyby udzielić rzetelnych informacji. Pracownicy ARR też nic nie wiedzą. Efekt jest teraz taki że KE zawiesiła nabór wniosków. Ministerstwo nie było nawet przygotowane do tego działania!
 
Na koniec pragnę przypomnieć tylko, że Polska ma podwójne embargo na eksport owoców do Rosji. Więc jeśli nawet Rosjanie zdejmą nam ograniczenia dotyczące wszystkich krajów UE, to Polsce pozostanie ograniczenie wciąż wynikające z niespełniania wymogów fitosanitarnych. Poza tym wydaje mi się że jeśli nawet Rosjanie zdejmą ograniczenia na eksport naszych jabłek na rynek rosyjski, to i tak zrobiono nam tak czarny PR, że wątpliwym jest czy rosyjscy konsumenci wrócą do spożywania w takiej samej ilości „trujących jabłek z Polski”.
 
Podsumowując chciałbym wyrazić głębokie zaniepokojenie tym, że w Ministerstwie Rolnictwa nie podjęto żadnych działań zapobiegawczych. Po widocznych działaniach widać, że w Ministerstwie brakuje jakiejkolwiek strategii działania, która jest podstawą funkcjonowania każdego wielkiego przedsiębiorstwa.”
 
Z poważaniem
 
Marcin Lis

Related Posts

None found

Poprzedni artykułWorld Food Moscow
Następny artykułEkologiczna żywność znajduje coraz więcej nabywców

6 KOMENTARZE

  1. Dofinansowania z budżetu państwa są regulacjami niemającymi nic wspólnego z gospodarką rynkową jak to napisałeś. Według teorii niewidzialnej ręki rynku Smitha gospodarka powinna sama się regulować ale niestety tak nie jest. Pewne branże niestety muszą być regulowane ponieważ inaczej sadownictwo w Polsce już dawno nie miałoby sensu ponieważ mielibyśmy do czynienia z cenami dumpingowymi ale te są blokowane przez cła i inne regulacje, np fitosanitarne.
    Za dofinansowaniami grup szły różne regulacje więc mogłyby iści takie.
    „Gdzie byłaś mamo” – a do czego do cholery jest Minrol?! JA nie mówię żeby prowadził za rączkę każdego rolnika ale to właśnie Minsrol powinien wyznaczać wspólnie z rolnikami strategię, analizować rynki, itp.

  2. Zachowujecie się jak nastoletnie dzieci. Chcecie mieć max swobody, a gdy się coś stanie, rozkładacie ręce i pytacie „gdzie byłaś mamo????!”. Państwo nie powinno utrudniać (np. podatkowo) i tak powinno prowadzi politykę zagraniczną, by nie wikłać się w wojny gospodarcze. Komu jak i za ile sprzedajecie swoje jabłka – to wasz biznes. O tym, że Ruscy to chimeryczny rynek wiedzieliście lepiej niż urzędasy z minrolu czy piorinu – i co z tym zrobiliście? Ano nic. Tak jak Sawicki&s-ka

  3. „zmuszającymi ich” mówisz. Chcieliśmy gospodarki rynkowej, to ją mamy, z wszystkimi jej dobrodziejstwami. Również ryzykiem. Minrol ma w tej sytuacji swoje grzechy na sumieniu, ale nie jest nim akurat brak odgórnych limitów eksportowych.

  4. Prywatne firmy niekorzystające z dofinansowania – proszę bardzo. To oni sami podejmują ryzyko ale grupy producenckie powinny być objęte regulacjami zmuszającymi je do dywersyfikacji rynków.

    Pytasz: ciekawe co by powiedzieli. A ja mam następne pytanie: ciekawe co zrobią w tej sytuacji kiedy nie mają limitu? A zapewne gdyby takie limity obowiązywałyby to to teraz po rękach całowaliby tych co te limity wprowadzili.

  5. Chciałabym zobaczyć, co eksporterzy by mówili, gdyby państwo w jakić sposób administracyjnie chciało wprowadzić limity eksportu do poszczególnych państw….

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.