Dobra koniunktura dla malin

22 i 23 listopada w Lublinie odbywały się po raz drugi targi branży ogrodniczej Vege Fruit. Wydarzeniem towarzyszącym była w tym roku konferencja malinowa "Nowoczesna uprawa malin w Polsce i w Europie", która przyciągnęła ponad 500 plantatorów tego gatunku. Organizatorem była firma Yara Poland, a wśród wykładowców byli zarówno naukowcy z krajowych jednostek naukowo-badawczych, jak i przedstawiciele organizatora z innych krajów – Serbii i Wielkiej Brytanii.

Jak podkreślił podczas oficjalnego otwarcia konferencji Andrzej Grenda (Yara Poland), inicjatywa zorganizowania konferencji zrodziła się z potrzeby rynku. W kraju z roku na rok zwiększa się liczba i powierzchnia plantacji maliny. Wiele z nich dostarcza dziś owoców nie tylko na potrzeby przemysłu przetwórczego (głównie mrożenie), lecz także do odbiorców owoców deserowych. Walory naszych polskich malin doceniają konsumenci w Europie, głównie w Niemczech i w Skandynawii, ale w tym owocu drzemie potencjał. Coraz więcej zapytań o polskie owoce nadchodzi także z Wysp Brytyjskich. Ten i ubiegły sezon pokazały wyraźnie, że produkcja malin jest opłacalna jako jednego z niewielu gatunków sadowniczych. Konferencja malinowa została zorganizowana blisko producentów, w zagłębiu uprawy roślin tego gatunku, o długiej historii.


Andrzej Grenda
 
Dr hab. Zbigniew Jarosz (UP Lublin) także podkreślił, że za nami są dwa, a nawet trzy sezony dobrej koniunktury na malinę. Zwrócił jednak uwagę, że do uprawy wchodzą nowe odmiany, których uprawy dopiero się uczymy i które mają różne wymagania odnośnie do odżywiania. Optymalizacja w nawożeniu to podstawa produkcji owoców wysokiej jakości, a podstawą precyzyjnego żywienia jest analiza nie tylko gleby, lecz także wizualna. Plantator, który ma wiedzę i dobrze zdiagnozuje problem, dobrze poradzi sobie z działaniem. Harmonogram nawożenia należy dostosować do warunków danego sezonu. Nie bez znaczenia jest dopasowanie nawożenia dla konkretnej odmiany maliny.


Dr hab. Zbigniew Jarosz
 
Stevan Mesarovic, przedstawiciel firmy Yara na Bałkanach od lat związany z produkcją owoców w Serbii, Bośni i Hercegowinie oraz Chorwacji, przedstawił charakterystykę uprawy oraz główne problemy związane z produkcją owoców malin w tych krajach. Poinformował podczas swojego wystąpienia, że całkowita powierzchnia plantacji maliny w Serbii to 14,5 tys. ha, w Bośni i Hercegowinie 2 tys. ha, a w Kosovie – 600 ha. Nie wszyscy plantatorzy są ściśle związani z produkcją malin, niektórzy mają także inne źródło zarobkowania. Mocna pozycja krajów bałkańskich w produkcji malin wynika z faktu, że w przeszłości instytuty rządowe rozpoznały potencjał produkcji owoców i zarekomendowały to rządowi. Ponadto szacuje się, że w tej części kontynentu jest duża ilość terenów o słabym rozwoju, a produkcja malin w tych rejonach może wspomóc rozwój (w Serbii nadal jest duża ilość osób chętnych do pracy w rolnictwie).

W Serbii średnia wielkość plantacji maliny to 0,25 ha, a plantacje o powierzchni przekraczającej 5 ha stanowią tylko 0,5%. Problemem na dużych plantacjach jest koszt pracy ludzkiej. Aż 90% produkcji stanowi odmiana  ‘Wilamette’, a wciąż niewielki jest procent plantacji z odmianami owocującymi na pędach jednorocznych. 95% serbskich owoców jest eksportowanych.
 
W Bośni i Hercegowinie dziś plantacje maliny zajmują 1600 ha, a średnia wielkość plantacji nawet jest mniejsza niż w Serbii – 0,2 ha, a tylko kilka z nich przekracza 1 ha. Liczba tuneli jest tak niska, że można je policzyć na palcach. Odmiany uprawiane w Bośni i Hercegowinie są takie same jak w Serbii z dominacją odmiany ‘Willamette’. Bośnia eksportuje 36% malin do Serbii, skąd owoce trafiają do Rosji. Do Szwecji trafia 18%.

Na Bałkanach z roku na rok rośnie liczba plantacji z integrowaną ochroną, producenci wykazują rosnące zainteresowanie nawożeniem organicznym i mineralnym, coraz powszechniej stosowane jest stosowanie siatek cieniujących. Limitującym czynnikiem jest produkcja zgodnie z zasadami GlobalGAP.


Stevan Mesarovic

Jarosław Barszczewski (Yara Poland) w zastępstwie Mike’a Stokera, reprezentującego firmę Yara UK, przedstawił charakterystykę produkcji malin na Wyspach Brytyjskich. Tu dominuje uprawa pod osłonami. W Szkocji powierzchnia to ok. 350 ha, podczas gdy w Anglii – 2300 ha. Wśród głównych czynników limitujących produkcję owoców prelegent wymienił problemy fitosanitarne: szkodniki – D. suzukii, przędziorki, mszyce (szczególnie na początku wegetacji mogą być szkodnikiem powodującym straty, co wynika z przebiegu pogody), szpeciele; ze względu na izolację przestrzenną, kwieciak występuje coraz rzadziej. Z chorób przy sprzyjających warunkach główne straty powodowane są przez szarą pleśń, grzyby z rodzaju Cladosporium, mączniaka i rdzę. Z danych dostarczonych przez Brytyjczyka wynika, że owoce produkowane jedynie na 100 ha z łącznego areału uprawy na wyspach są kierowane do przetwórstwa, a owoce z pozostałego areału trafiają na świeży rynek. Dziś w Wielkiej Brytanii mamy do czynienia z procesem transformacji z uprawy glebowej (w ziemi) do pojemników, głównie w substracie (pomimo dostępności do torfu irlandzkiego). Przyczyną jest uniknięcie problemu z chorobami odglebowymi, które są sprawcami chorób pędów maliny i prowadzą do zamierania roślin.


Jarosław Barszczewski
 
Dr hab. Mirosława Cieślińska (Instytut Ogrodnictwa) omówiła wirusy notowane na plantacjach maliny. Prelegentka zwróciła uwagę, że porażone rośliny pozostają na plantacjach do końca uprawy (jej eksploatacji). Prowadzą do obniżenia plonu i do pogorszenia jakości owoców. Na malinie opisanych zostało ok. 40 wirusów, większość to wirusy polifagiczne, czyli porażające więcej niż jeden gatunek. Wśród wirusów porażających malinę są także takie, które podlegają kwarantannie, czyli obowiązkowi zwalczania. Wśród takich są kędzierzawka maliny, wirus liściozwoju czereśni czy pierścieniowej plamistości maliny, ale – na szczęście – nie występują one w Polce.
 
W Polsce najczęściej problemem jest RBDV. W zależności od odmiany i szczepu wirusa, różne są objawy: u wielu odmian, np. ‘Polki’, ‘Polany’ powoduje rozpadanie się owoców przy zbiorze, co wynika z nierównomiernego dojrzewania pestkowców. Straty plonowania mogą dochodzi do 70%. Wirus na plantacje dostaje się z materiałem szkółkarskim, a wektorami może być także pyłek.

Metodą walki z wirusami jest uprawa odmian tolerancyjnych lub mało podatnych na choroby lub szkodniki, pamiętając jednak przy tym, że odmiany muszą także spełniać wymagania plantatorów. Jedną z takich odmian jest ‘Wilamette’, ale odmiana ta jest mało przydatna do uprawy w Polsce, gdyż jej pędy przemarzają zimą.


Dr hab. Mirosława Cieślińska

Do tematów poruszanych podczas konferencji będziemy powracać na łamach miesięcznika „Truskawka, Malina, Jagody” oraz portalu Ogrodinfo.pl

Tekst i fot. Dorota Łabanowska-Bury

Related Posts

None found

Poprzedni artykułNowa pomoc klęskowa; wnioski do 5 grudnia
Następny artykułOd marca 2017 r. do 1000 zł wzrośnie emerytura dla rolników

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.