SANDOMIERZ ’99

    Głównym tematem VIII Spotkania Sadowniczego w Sandomierzu, które odbyło się 3 i 4 lutego, podobnie jak w ubiegłym roku, była ochrona sadów przed parchem jabłoni. Według naukowców zajmujących się tą chorobą, podstawowymi przyczynami wystąpienia w 1998 roku silnej epidemii parcha były: zbyt późne rozpoczęcie ochrony, niewłaściwy dobór terminów zabiegów i fungicydów oraz zła technika opryskiwania.










    Głównym tematem VIII Spotkania Sadowniczego w Sandomierzu, które odbyło się 3 i 4 lutego, podobnie jak w ubiegłym roku, była ochrona sadów przed parchem jabłoni. Według naukowców zajmujących się tą chorobą, podstawowymi przyczynami wystąpienia w 1998 roku silnej epidemii parcha były: zbyt późne rozpoczęcie ochrony, niewłaściwy dobór terminów zabiegów i fungicydów oraz zła technika opryskiwania.
    Na spotkaniu wiele mówiono także o obowiązkowych, wchodzących w życie od tego roku, badaniach opryskiwaczy. Natalia Giermaziak z Głównego Inspektoratu Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin stwierdziła, że pierwsza taka kontrola sprzętu musi być przeprowadzona najpóźniej do końca 2001 roku, a następne badania odbywać się będą co dwa lata. Powołano już do życia 7 ośrodków badania sprzętu, gdzie szkoli się osoby, które następnie będą obsługiwać powstające obecnie komercyjne stacje kontroli opryskiwaczy. Szacuje się, że koszt samego sprawdzenia sprzętu w takiej stacji wyniesie około 100 złotych. Natomiast w przypadku przeprowadzania modernizacji opryskiwacza należy liczyć się z wydatkiem 300-400 zł. O sytuacji w sadownictwie na zachodzie Europy można się było dowiedzieć z wykładu Józefa de Costera, wieloletniego dyrektora jednej ze stacji sadowniczych w Belgii, a obecnie pracownika spółdzielni sadowniczej TRUVAL, w której zajmuje się marketingiem owoców. Stwierdził on, że od kilku lat istnieje w Unii Europejskiej kryzys w sadownictwie, związany z bardzo niską opłacalnością produkcji jabłek. Taki stan rzeczy wynika głównie z dużych wymagań jakościowych stawianych przez rynek, konkurencji cenowej pomiędzy firmami handlującymi owocami, coraz większego napływu do Europy owoców z południowej półkuli oraz z niesprzyjającej polityki rolnej. De Coster uważa, że sadownicy chcąc osiągnąć przyzwoite dochody muszą zmniejszyć koszty produkcji. Można to osiągnąć poprzez zmniejszenie asortymentu odmian, zwiększenie powierzchni jednolitych kwater, lepsze zmechanizowanie zbiorów owoców oraz wprowadzenie jednolitego systemu uprawy i cięcia drzew. Jeszcze niedawno w Belgii sadownicy uprawiali po kilka rzędów jednej odmiany. Teraz jako standard przyjęto tam dla jednej odmiany minimum dwuhektarowe kwatery.







    FOT. 1. JOSEF DE COSTER PODCZAS PRZYCINANIA WIERZCHOŁKA KORONY DRZEWA GLOSTERA


    Obecnie uprawia się coraz mniej odmian, ale przybywa bardzo dużo różnych ich sportów. Rynek natomiast z roku na rok wymaga większych partii jednorodnego towaru. Z tego względu de Coster radzi, aby sadownicy należący do jednego zrzeszenia czy spółdzielni porozumieli się i uprawiali wspólnie najwyżej 2, 3 sporty tej samej odmiany. W Unii Europejskiej w ostatnich latach sadzono głównie mutanty Gali i Jonagolda oraz Red Elstara, Golden Deliciousa Reinders, Braeburna, Fuji, Pink Lady i Pinowy. Zmniejsza się natomiast nasadzenia Glostera, Melrose, Summereda, ”zwykłego” Jonagolda, Koksa Pomarańczowej, Fiesty, Spartana, tandardowego Golden Deliciousa i Mcintosha.







    FOT. 2. PO CIĘCIU PRZEPROWADZONYM PRZEZ J. DE COSTERA Z MOCNO ZAGĘSZCZONEGO WIERZCHOŁKA KORONY POZOSTAŁ TYLKO SAM PRZEWODNIK Z KILKOMA SŁABYMI PĘDAMI


    Pomimo brzydkiej pogody bardzo wielu sadowników przybyło w drugim dniu spotkania do sadu Alojzego Rewery na pokaz cięcia przeprowadzonego przez Józefa de Costera (fot. 1). Producenci początkowo sceptycznie odnosili się do proponowanego intensywnego cięcia silnie rosnących drzew odmiany Glostcr. Gość z zagranicy pozostawiał bowiem, na przykład, z mocno zagęszczonych wierzchołków jabłoni w zasadzie tylko sam przewodnik z wyrastającymi z niego kilkoma słabymi pędami (fot. 2). Na sugestie ze strony sadowników, że spowoduje to masowe wybijanie ”wilków”, de Coster odpowiadał, że przy tych silnie rosnących drzewach stanie się tak, jeśli nie wykona się jeszcze dwóch zabiegów. Rany po usunięciu gałęzi należy koniecznie posmarować Arbosalem PA lub farbą emulsyjną z dodatkiem 1-2% Pomonitu R-10, aby w ich miejscu nie pojawiały się nowe silne pędy. Poza tym trzeba wykonać cięcie korzeni. Zdaniem de Costera, zabieg ten powinno się przeprowadzić wczesną wiosną w odległości 60-70 cm od pni drzew na głębokość 30-40 cm.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułCO W SPRAWIE RAKA ZIEMNIAKA?
    Następny artykułNOWE ZASTOSOWANIA DLA DONICZEK JIFFY

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.