W holenderskiej Północnej Brabancji odkryto właśnie kolejny “obóz pracy”. Kilkudziesieciu Polaków i Rumunów przez wiele tygodni pracowało m.in. na plantacji szparagów po 14 godzin dziennie mieszkając w warunkach, które groziły wybuchem pandemii. Tamtejszy rząd zapowiada bezwzględną wojnę z wyzyskiwaczami i nowe prawo, które ma skuteczniej niż dotąd pomóc poszkodowanym cudzoziemcom. Okazuje się że praca na Zachodzie nie zawsze gwaranuje uczciwe zatrudnienie i wynagrodzenie.
Po sześć dni w tygodniu po 14 godzin dziennie – tyle pracowali w jednej z plantacji szparagów w holenderskiej Północnej Brabancji pracownicy z Polski i Rumunii. Holenderska Organizacja ds. Rolnictwa i Ogrodnictwa (LTO) zdecydowała w ubiegłym tygodniu o zamknieciu tego gospodarstwa . Inspektorzy podkreslali ze na miejscu zastali fatalne warunki pracy a zakwaterowanie groziło wybuchem ogniska koronawirusa.
To nie pierwszy taki przypadek w Niderlandach
Holenderskie władze starają się takie nadużycia wobec pracowników sezonowych natychmiast eliminować i pietnować . Inni własciciele szparagarni za tragiczne warunki zatrudnienia oraz wyzysk pracowników z Polski zostali skazani na 2 i 5 lat wiezienia. Podobnie było w przypadku właściciela pieczarkarni w Limburgii skazanego na 2 lata
W Niderlandach pracuje ponad pół miliona zagranicznych pracowników, z czego ponad połowa to to Polacy. Istnieje prawie 14 tysiecy agencji pośrednictwa pracy Holenderski odpowiednik naszej Inspekcji Pracy notuje co roku wzrost przypadków omijania prawa w kontekscie zatrudniania obcokrajowców. Wykorzystuje sie czesto brak znajomości języków obcych a także praw pracowniczych czy stawek minimalnych .
Jak czytamy w artykule money.pl zmiany czekają zatrudnających cudzoziemców oraz agencje posrednictwa pracy: “Do tej pory dostawali polskie wynagrodzenia lub minimalne stawki obowiązujące w państwie przyjmującym. Przedsiębiorcy wliczali im do tych stawek takie składniki jak: delegacje czy diety. W konsekwencji wynagrodzenia osób pracujących za granicą były niskie i tylko w jednej czwartej oskładkowane, gdyż od delegacji czy diet nie odprowadza się ani podatków, ani składek do ZUS. A do tego agencje potrącały im z wynagrodzeń np. koszty mieszkania”. Nowe regulacje unijne obowiazujące od lipca maja tę sytuacje zmienić .
Ciekawe czy gospodarz woził ich do miejscowej biedronki swoim BMW .jak myślicie??