Uprawa czereśni we Włoszech

Produkcja czereśni budzi zainteresowanie nie tylko w Polsce, alei w innych krajach europejskich. Sady czereśniowe zakładane są m.in. we Włoszech, a ich areał jest znaczny. Jednym z regionów którym nasadzenia tego gatunku są często spotykane, jest znany głównie z upraw jabłoni Południowy Tyrol.
Sad czereśniowy Georga Freia (w Lana) nie różni się zbytnio od sadów w Polsce. Zajmuje 3 ha i został założonyw 2009 r. Dotychczas sadownik uprawiał tylko jabłonie. Czereśnie są dla niego nową uprawą, ale zanim je posadził, zdobył potrzebną wiedzę. Zdecydował się na dwie odmiany: ‘Kordię ‘ i ‘Reginę’. Jako zapylacz posadził drzewka odmiany ‘Schneidera Późna’. 
 
Większość drzew rośnie na podkładce ‘Piku 1’, pozostałe na ‘GiSelA 5’. Podkładka ‘Piku 1’ została wybrana przez G. Freia z uwagi na umiarkowanie silny wzrost drzew na niej oraz dobre owocowanie. Czereśnie na podkładce ‘GiSelA 5’ rosną i plonują w jego odczuciu zbyt słabo. Sadownik przyznał, że wybrał do uprawy późne odmiany, ponieważ ich owoce cieszą się zainteresowaniem i można za nie uzyskać atrakcyjną cenę (m.in. dzięki możliwości przetrzymania ich na drzewie po dojrzeniu).  
 
Drzewa posadzono w rozstawie 4 x 2–2,5 m. Cały sad jest nawadniany. W Tyrolu Południowym, podobnie jak w Polsce, mimo klimatu sprzyjającego uprawie roślin sadowniczych wyprodukowanie wysokiej jakości czereśni bez nawadniania nie byłoby możliwe. 
 
Przez pierwsze trzy lata sadownik prowadził zabiegi agrotechniczne mające na celu właściwe wyprowadzenie korony drzew. W 2012 r. zamontował w sadzie konstrukcję oraz osłony przeciwdeszczowe i przeciwgradowe. Aby ochronić drzewa przed uszkodzeniami przez grad, który jest częstym zjawiskiem w tym rejonie, zamontował najpierw czarne sieci przeciwgradowe. Natomiast poniżej sieci rozciągnięto folię. 

Kwatera czereśni w sadzie Georga Freia

 W 2014 r. na części drzew sadownik przetrzymał czereśnie zbyt długo, ponieważ rozciągnięto osłony i nie obawiał się, że czereśnie popękają podczas deszczu. Gdy owoce osiągnęły już zadowalającą średnicę, zdecydował się je oberwać. Wówczas okazało się, że nie nadają się one ani do handlu, ani do spożycia – z uwagi na znaczne uszkodzenie przez Drosophila suzukii

 
Sadownik dotychczas nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia, jakie niesie ze sobą ten szkodnik. Wiedział, że w Tyrolu Południowym jest on już notowany, ale dotychczas nie spotkał go w swoim sadzie, tym bardziej, że znajduje się on w pewnym oddaleniu od głównego skupiska upraw sadowniczych oraz na zboczu góry i pewnej wysokości ponad doliną. Jak ocenia, stracił wówczas około 25 tys. € (5 ton owoców po 5 €/kg). Zebrał on jednak uszkodzone owoce, wywiózł z sadu i zutylizował w zamkniętych opakowaniach, aby larwy szkodnika nie mogły się wydostać z owoców i powiększyć populacji. 
 
W 2015 r. G. Frei zamontował dodatkowe siatki zabezpieczające sad przed D. suzukii. Kupił około 1 km siatki o oczkach 0,6–0,8 mm, a następnie rozciągnął ją wokół całego sadu. W tym celu wokół kwatery postawił dodatkowe słupy o tej samej wysokości co konstrukcja i w momencie, gdy owoce zaczęły się przebarwiać, rozciągnął siatkę.
 
Cały materiał autorstwa Anity Łukawskiej znajduje się w MPS Sadzie 7/2016. Natomiast o polskich nasadzeniach czereśni można dowiedzieć się więcej już 24 lipca na V Letnich Pokazach Czereśniowych (program).

Related Posts

None found

Poprzedni artykułSusza rolnicza ustępuje
Następny artykułPolskie postulaty na Radę Ministrów Rolnictwa UE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.