Czereśnie z Ukrainy – „nie było się do czego przyczepić”

Tak relacjonuje „Tygodnik Nadwiślański” w numerze z 13 lipca reakcję szefa sandomierskiego sanepidu, który sprawdzał jakość ukraińskich czereśni oferowanych na giełdzie hurtowej w Sandomierzu przez polskiego importera. W dziennikarskiej relacji na temat sprowadzonych z Ukrainy owoców jest napisane, że „kilkanaście ton (…) wywołało niemały popłoch wśród handlujących tam sadowników”.
Głos w tej kwestii zabrał przewodniczący Świętokrzyskiej Izby Rolniczej Ryszard Ciźla (według „TN” zwrócił się on także do urzędu celnego i sanepidu o skontrolowanie jakości sprowadzonych owoców) stwierdzając na koniec, że „nie możemy im zakazać handlu, jeśli w papierach wszystko jest w porządku”. 
Ukraińskie czereśnie oferowano  za 10 zł/kg, podczas gdy za polskie oczekiwano 14-15 zł/kg. Cena miejscowych czereśni miała szybko spaść do poziomu importowanych.
Takich niespodzianek polscy sadownicy mogą się spodziewać więcej. Jak niejednokrotnie na naszym portalu informowaliśmy, ukraińska produkcja owoców jagodowych, pestkowych i jabłek systematycznie rośnie. Nasi sąsiedzi uczą się także niełatwej sztuki certyfikacji towaru i zasad obrotu międzynarodowego obowiązujących w państwach UE. Jakoś umyka to naszej uwadze … 
Następny podobny w tonie (zdziwienie pomieszane z grozą – jak to możliwe?!) komunikat prasowy może dotyczyć borówki – jej aktualne hurtowe ceny na ukraińskich rynkach zbliżają się (czyli spadają) do polskich. Firmy handlowe z Europy zaczynają się tym owocom przyglądać. Może ukraińskie borówki pojadą do Francji, gdzie ceny są prawie dwa razy wyższe niż w Kijowie? Może jednak trafią do Polski i zaznaczą się na naszym rynku? Po nich mogą trafić do nas maliny, które już w poprzednim sezonie były na polskim rynku obecne.
W niedalekiej przyszłości to raczej obecność niż zagrożenie (o problemie na taką skalę mówią polscy producenci zbóż), ale ukraińskie owoce na polskim rynku to nie tylko efekt kiepskiej wiosny i niższych w tym sezonie zbiorów. Powinniśmy więc ten czynnik brać pod uwagę planując przyszłe uprawy.
Za: „Tygodnik Nadwiślański”, fruitproject.com.ua
pg

Related Posts

None found

Poprzedni artykułJuż można aplikować o stypendia pomostowe
Następny artykułLipiec jest najbardziej mokrym i burzowym miesiącem w roku

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.