Widząc kolejny raz jadącą na sygnale straż pożarną do gaszenia pożaru nieużytków lub łąk już nawet nie myślę o ludzkiej bezmyślności. Mam tylko nadzieję, że sadownicy nie prowadzą tego procederu i wiedzą co porabiają ich dzieci w wolnym czasie.
Od kilku dni wieje silny wiatr, jedna zapalona zapałka może spowodować pożar na ogromnej przestrzeni ponieważ jest bardzo sucho. Pisząc tę notatkę, nie mam nawet na uwadze zagrożenia dla zabudowań, bo te zazwyczaj daje się uchronić przed ogniem. Mam na uwadze zwierzęta, które powychodziły już z kryjówek zimowych i po przeżyciu srogiej zimy giną w płomieniach ognia. Tak wiele jest mówione na temat organizmów pożytecznych, o konieczności ich ochrony w okresie wegetacji. Szkoda, że nikt nie mówi o zagrożeniu jakie czeka na nich wiosną, gdy bezmyślni ludzie wypalają (zgodnie z ich mniemaniem postępując dobrze) nieużytki, łąki, miedze na polach. Przy silnym wietrze i suchej trawie ogień rozprzestrzenia się bardzo szybko, tak, że zdezorientowane zwierzęta nie zdążą nawet zauważyć skąd nadeszło zagrożenie zanim zginą.
Jeżeli proceder wypalania traw prowadzony jest na terenach wiejskich, trudno zakładać, że to mieszkańcy miast przyjechali na wieś i dla zabawy podpalali nieużytki, łąki, czy miedze. Zatem wolno twierdzić, że dokonują tego mieszkańcy wsi. Wypalanie traw jest zabronione, a jeżeli przeprowadzane jest na polach podlegających dopłatom bezpośrednim, można utracić płatność. Zakaz wypalania traw jest jednym z „Wymogów dobrej kultury rolnej”, których przestrzeganie jest wymagane m.in. w ramach systemu dopłat bezpośrednich. Za wypalanie traw grożą, oprócz kar wymierzanych przez policję czy prokuraturę, także dotkliwe kary finansowe nakładane przez Agencję.
AŁ
