60. OKORS: a gdzie są sadownicy??

Wczoraj (6 marca) rozpoczęła się w Skierniewicach 60. Jubileuszowa Ogólnopolska Konferencja Ochrony Roślin Sadowniczych organizowana przez Instytut Ogrodnictwa. Patronat honorowy nad tym wydarzeniem objęli minister RiRW – Krzysztof Jurgiel, Wojewoda Łódzki – Zbigniew Rau, Marszałek Województwa Łódzkiego – Witold Stępień, Marszałek Województwa Mazowieckiego – Adam Struzik. Partnerami wiodącymi spośród koncernów fitofarmaceutycznych są: Sumi Agro Poland, Arysta LifeScience Polska Sp. z o.o., BASF Polska.

Wśród uczestników branżowych są wydawnictwa zajmujące się tematyką profesjonalnego sadownictwa oraz wiele branżowych stowarzyszeń, związków, zrzeszeń, tylko … ogrodników – producentów „jak na lekarstwo”.

Dużo mówiło się wczoraj o młodym, perspektywicznym pokoleniu sadowników, dobrze wykształconych, łaknących sukcesów, ale taki wizerunek prezentowali … rodzice i dziadkowie nielicznie obecni w Skierniewicach. Bo tych perspektywicznych właściwie nie było. Pamiętam jeszcze sesje skierniewickie, gdy w sali kinoteatru Polonez (przed remontem) nie mogli się wszyscy zgromadzeni sadownicy pomieścić. Każdego roku przybywali tak licznie, że zajęcie miejsca na schodach (bo w „luksusowych” fotelach brakowało) uważali za sukces. Reszta przecież pozostawała na zewnątrz amfiteatralnej sali i docierały do niej zaledwie skrawki informacji.

Dzisiaj starsze pokolenie, oczywiście w okrojonej skali, jest w Skierniewicach obecne, ale młode ma internet…. Tylko czy on wystarczy? Czy dowiedzą się z niego o nowoczesnych rozwiązaniach technologicznych, nad którymi pracuje obecnie Zakład Agroinżynierii IO, kierowany przez prof. dr. hab. Ryszarda Hołownickiego, przy współpracy z polskimi wytwórcami sprzętu ochrony roślin. Jak mówił profesor „skończyły się czasy kopiowania, bo wszystko już zostało skopiowane. Zachód od kilku lat nie prezentuje technologicznie niczego nowego, ale obecnie podgląda polską myśl techniczną i wdraża do swoich rozwiązań”.

Być może polska oferta nie wygląda tak futurystycznie, jak zachodnia ale „nie suknia zdobi”. Prelegent wskazywał na nowoczesne podzespoły, takie jak wentylatory deflektorowe z odwróconym ciągiem (przy uzyskaniu odchylenia strumienia powietrza ku tyłowi redukuje się o 15% straty cieczy roboczej, czyli tyle więcej pozostaje jej na drzewach), wentylatory dwuwirnikowe, czy opryskiwacze dwuwentylatorowe z ruchomą, pozwalającą na regulację wysokości drugiego wentylatora kolumną. Korzystanie z tak nowoczesnego sprzętu pozwala na wyeliminowanie przedmuchiwania rzędów drzew czy krzewów i eliminuje znoszenie cieczy roboczej na rośliny w kolejnych rzędach, uprzednio opryskane.

Jeżeli nie kontroluje się siły i prędkości strumienia cieczy i pozwala na jej zniesienie, w taki sposób dochodzi m.in. do zwiększenia pozostałości środków ochrony roślin w owocach. A z tym mamy niestety problem, i to wzrastający. Jak informowała dr Artur Miszczak, kierownik Zakładu Badania Bezpieczeństwa Żywności na 140 prób owoców (liczba wyznaczona wg parametrów urzędowych), 11 gatunków (borówki, czereśnie, gruszki, jabłka, maliny, orzechy laskowe i włoskie, porzeczki, śliwki, wiśnie, winogrona), pobranych z 15 województw (bez dolnośląskiego), najwięcej pochodzących z łódzkiego – 79 oraz mazowieckiego – 31, ponadto z podkarpackiego – 5, małopolskiego – 4, z zachodniopomorskiego, opolskiego i lubuskiego – po 3, z lubelskiego, pomorskiego, wielkopolskiego, śląskiego – po 2, z reszty – po 1, nieprawidłowości związane z użyciem środków ochrony roślin stwierdzono w 27,1%, w tym 2,1% – dotyczyło przekroczeń NDP. Najwięcej przekroczeń stwierdzono w wiśniach i jabłkach. W latach 2015, 2016, 2017 procent nieprawidłowości wynosił odpowiednio: 12, 13,5, 25, a procent przekroczeń: 0,4, 1,7, 2,1. Czyli mimo ciągłego apelowania, licznych spotkań – jesteśmy na fali wzrostowej w tym niechlubnym procederze. Jeśli weźmie się pod uwagę, że te dane w skali całej polskiej produkcji mogą być proporcjonalne, to….

I deklaracje podczas debaty (fot.) na temat możliwości wyprodukowania owoców bez pozostałości, że „młodzi wiedzą jak to zrobić i sobie poradzą” – nie przekonują. Zdaję sobie sprawę, że produkcja żywności dla dzieci jest restrykcyjna i można te wymagania spełnić, że polscy producenci porzeczki czarnej czy borówki wysokiej, eksportujący przetworzone owoce (mrożonki) do USA czy Japonii potrafią dostarczyć perfekcyjny pod kątem wymagań towar (mimo niewysokiej jego ceny, myślę o porzeczce), ale nie wszyscy. Nie chce się wierzyć, że środowisko sadowników samo sobie z tym poradzi, skoro wyniki badań pozostałości są – eufemistycznie – „niepocieszające”.


Uczestnicy panelu dyskusyjnego (od lewej): Witold Boguta, Aleksandra Mrowiec, Sławomir Rzeźnicki, Piotr Gościło, Piotr Korczak, Jacek Szpytna, prowadzący, Mirosław Korzeniowski

Tekst i fot. Katarzyna Kupczak

Related Posts

None found

Poprzedni artykułCeny jabłek w Serbii. Ile kosztują polskie?
Następny artykułGrupa Truskawkowa – podsumowania i plany

3 KOMENTARZE

  1. Też byłem. Szkoda, ze Pani Redaktor nie zauważyła drugiej sali, która na początku była zapełniona w 70 % 🙂
    Co prawda do końca mało kto wytrzymał …

    Tak jak w powyższym artykule, tak na konferencji, brak było nowości, wyników (aktualnych) badań, wdrożeń, nowych zaleceń…

    Czy podczas konferencji ktoś z pracowników IS „pokazał” jak chronić jabłonie aby w pozostałościach widniały jedynie 3 -4 substancjie czynne??

  2. Też byłem i…podobne wrażenie odniosłem co kolega Sadownik.
    Dające do myślenia było wystąpienie Profesora Olszaka. Przedstawił historię polskiego sadownictwa ..piękne czasy, duży nacisk położył na IPO jaka masa pracy została włożona we wdrożenie tej metody produkcji. Był to wysiłek wielu ludzi, który na tamte czasy przynióśł sukces cytuję w 2001 roku certyfikat otrzymało chyba 1300 sadowników a przeszkolonych zostało 26000 osób(doradców i sadowników) i co z tego skoro w 2017 roku wydano tylko 1030 certyfikatów i to tylko dlatego ,że integrowana produkcja jest punktowana przy ralizowaniu funduszy strukturalnych. Więc coś tu jest żle!!!gdzieś popełniono błąd!!tak właściwie przez 17 lat cofnęliśmy się w rozwoju skoro zainteresowanie IPO spadło. Czy z winy sadowników?????
    Metoda bardzo dobra tylko zapomniano o wypromowaniu tej metody na rynkach gdzie sprzedajemy nasze owoce. IPE oprócz Polski nigdzie nie jest znane na świecie i nikomu nic nie mówi czy to wina sadowników???
    Ja należę do pokolenia sadowników które wychowywało się i uczyło sadownictwa na podstawie lektury Sadu Nowoczesnego wydawanego w latach 70. jak dziś biorę do ręki to czasopismo z tamtych lat to łza mi się kręci jakie to były piękne lata gdzie żaden artykuł nie był sponsorowany a dziś co mamy???? Pierwszy z brzegu przykład czasopismo SAD nr.3/2018 strona 59 reklama RELDANU na całą stronę!!!!!!str.61 artykuł pt.,,Nowe rozwiązania w ochronie przed parchem i mączniakiem ” przedstawiciel firmy przedstawia preparat Sercadis i zaleca go mieszać miedzy innymi z Dursbanem i Confidorem!!!!! gdzie mu jesteśmy???? Czy o takich sprawach mówiono na Konferencji w Skierniewicach???? przecież tematem głównym miały być pozostałości!!!Dlatego coraz mniej będzie przyjeżdżało sadowników do Skierniewic jeśli nauka nie oderwie się od sponsorów. Sponsorem musi być Państwo czyli nasze podatki a nie firmy chemiczne.

  3. Byłem i widziałem te szopke jubileuszowa. Ciągnące się w nieskończoność wystawiane sobie na wzajem przez Państwo profesorstwo laurki pochwalne. Uważam, że część gratulacyjna powinna odbyć się tylko i wyłącznie w gronie profesorsko-ministerialnym.
    Prezentacje raczej też nie grzeszyly innowacyjnościa. Bo jaki związek ze współczesnymi problemami z ochroną ma cofanie się do początku dziala instytutu?
    Szczerze mówiąc nie wróżę wyższej frekwencji sadownikow w kolejnych latach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.