Obrońcy środowiska wdrapują się na przeznaczone do ścięcia drzewka w gajach w rejonie miasta Lecce. Uważają, że taka metoda walki z epidemią jest barbarzyństwem i tylko pogarsza sytuację.
W poniedziałek w związku z ich gwałtownym protestem w gaju koło Bari interweniowała policja. We wtorek około stu manifestantów urządziło następne pikiety i weszło na drzewka, które mają zostać wycięte, a następnie spalone. Prowadzą też okupację gajów oliwnych, aby nie dopuścić do rozpoczęcia prac.
W związku z epidemią Xylelli w Apulii, w rezultacie której Francja zablokowała import wielu gatunków roślin z tego regionu, włoscy rolnicy domagają się natychmiastowej interwencji Unii Europejskiej. Ich zdaniem konieczna jest konkretna pomoc, między innymi sfinansowanie badań naukowych w celu opracowania skutecznych metod walki z bakterią.
Drzewka oliwne należy chronić – podkreślają hodowcy z Apulli, choć nie protestują przeciwko selektywnemu ich wycinaniu.
Naukowcy, cytowani przez włoskie media, podkreślają zaś, że niszczenie zainfekowanych okazów, by powstrzymać szerzącą się epidemię, nie wystarczy. Trzeba według nich nie tylko zaatakować samą bakterię, ale także wprowadzić środki prewencji na terenach upraw oliwek.
– To jest prawdziwa epidemia mikroorganizmu, który był uśpiony przez 30 lat i w pewnym momencie uległ transformacji – wyjaśnił biolog Marcello Nicoletti z rzymskiego uniwersytetu La Sapienza. Przyczyny tej mutacji nie są znane, ale specjaliści jako jedną z możliwych wskazują zmiany klimatyczne.
Xylella spowodowała znaczny spadek produkcji oliwy z Apulii, jednego z jej największych włoskich zagłębi.
Źródło: