Brakuje pracowników. Sprowadzimy ich z Indii, Bangladeszu i Wietnamu?

Trwają zbiory jabłek, jednak dla wielu sadowników to czas dodatkowych wyzwań, które wiążą się z niedoborem pracowników.
Na stronie Związku Sadowników RP można przeczytać tekst Agnieszki Dywan, mówiący o problemie z brakiem pracowników. W istotny sposób dotyka on rolnictwo, w tym sadowników. Jak podkreśla autorka, dotychczas sadownicy nie maili problemów ze znalezieniem relatywnie taniej siły roboczej. Jednak w tym sezonie wyjątkowo brakuje pracowników z Ukrainy i Polski. Powodów jest kilka. Jednym z nich jest funkcjonowanie programu 500+, który doprowadził do tego, że wiele osób zwolniło się z dotychczasowego miejsca zatrudnienia, aby móc pobierać zasiłek. Pracownicy z Ukrainy zostali więc zatrudnieni w tych branżach skąd odeszli Polacy. Kolejnym powodem jest zniesienie wiz w Unii Europejskiej dla obywateli Ukrainy.

Polscy sadownicy nie są w stanie zaproponować podniesienia stawek do poziomu jaki otrzymają w innych krajach UE. Ponadto teraz pracownicy z Ukrainy mają wyższe oczekiwania – chcą lepszej pracy i zarobków, a więc praca w sadownictwie przestaje być w ich oczach atrakcyjna. Dlatego trzeba szukać alternatywy, czyli pracowników sezonowych z innych państw. Może się okazać że wielu pracowników sezonowych znajdziemy w Wietnamie, Indiach i Bangladeszu.  

Związek Sadowników RP już podejmuje pierwsze działania w kierunku poznania warunków zatrudnienia, potrzebnej dokumentacji dla pracowników z tych rynków. „W swoim gospodarstwie zatrudniam w zależności od sezonu 10-12 pracowników z czego 30% to Polacy, a reszta Ukraińcy. Pamiętam rożne lata, ale tak dużego problemu nie było chyba jeszcze nigdy. Nie jest to tylko moje zdanie, każdy ma ten sam problem – brak rąk do pracy. Musimy zatrudniać w swoich gospodarstwach pracowników, ale tanich. Niestety, na innych nas po prostu nie stać. Dlatego dla mnie nie ma znaczenia, z jakiego on będzie pochodził kraju, pod warunkiem, że będzie dobrze pracował. Oczywiście bariera językowa to w chwili obecnej największa obawa, ale sądzę, że do pokonania.” – podkreśla Krzysztof Czarnecki, prezes pniewskiego oddziału ZSRP.

 „Polskie jabłka konkurencyjność na rynku międzynarodowym wygrywały niską ceną. Sprzedawaliśmy często owoce nawet o połowę taniej niż sadownicy w innych krajach. W odróżnieniu od naszych największych konkurentów w Europie i na świecie mieliśmy niskie koszty siły roboczej, głównie pracowników z Ukrainy – niemal 80%.  W chwili obecnej pojawia się przed nami bardzo poważny problem. Poziom biurokracji i mniejsze zarobki, a przede wszystkim sezonowość pracy i jej warunki skutecznie zniechęcają Ukraińców do podejmowania zatrudnienia w naszych gospodarstwach” – mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP. 

Agnieszka Dywan w swoim artykule przypomina, że z dniem 1 stycznia 2018 r. wchodzi w życie nowa ustawa zmieniająca dotychczasowe przepisy regulujące zatrudnianie cudzoziemców w Polsce.  Obejmuje to zmiany dotychczasowych przepisów dotyczących zezwoleń na pracę oraz wprowadzenie nowego typu zezwolenia, które dotyczyć będzie wykonywania przez cudzoziemców prac sezonowych. Wprowadzona zostanie również nowa formuła oświadczenia – oświadczenie o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi, która jest wzorowana na dotychczas obowiązującej procedurze oświadczeniowej, jednakże z pewnymi mniej korzystnymi dla pracodawców modyfikacjami.

Źródło: polskiesadownictwo

RS

Related Posts

None found

Poprzedni artykułNadal drożeje jabłko przemysłowe na Ukrainie
Następny artykułW Polsce marnuje się 9 mln ton żywności

8 KOMENTARZE

  1. Trzeba było jeszcze więcej sadzić. Pracownicy z dalekiego wschodu nie będą rozwiązaniem – znam gospodarstwo gdzie testowano to rozwiązanie. Nie nadają się do ciężkiej pracy. Może wreszcie koszty robocizny ograniczą ślepe nasadzenia dziesiątek czy setek hektarów. Kto widział 30-40 lat temu sady na Kujawach, w Wielkopolsce? Będzie mniej nasadzeń to i ceny za towar będą wyższe, bo trzeba będzie poprawiać plony i ich jakość aby stać było nas na każdą godzinę pracy pracownika… Bardzo dobrze – może skończy się oddawanie szmelcu do marketów przez grupy producenckie.. Widzicie co oddają duże grupy do marketów?! Wstyd mi się przyznać że jestem sadownikiem kiedy rozmawiam z ludźmi przy stoiskach z owocami…

  2. nie grzeje tematu jesli o to Panu chodzi,tylko obawiam się ,że ci ludzie nie 'zagrzeją” długo miejsca jako pracownicy sezonowi u nas,tyle w temacie.A rząd ma wiele,czyżbyśmy żyli w innym kraju?Nie zamierzam kopać się z koniem jak to mówią,,niech przyjeżdżają…..

  3. Pani nie przeszkadzają, ale to pani ten temat tutaj grzeje. Jak rozumiem to byliby sezonowi, do konkretnej pracy, do konkretnego gospodarstwa, zgodnie z prawem. Co do tego ma rząd niby?

  4. a rąk do pracy nie brakuje tylko lepiej posiedziec być na bezrobotnym ,,dorobic kilka groszy ,żeby było na piwo,,być roszczeniowym bo mi sie należy i wieszać psy na rolnikach którym Unia daję?!

  5. no własnie mi nie przeszkadzają,,,ale naszemu rządowi ,,jestem za Polską otwartą dla wszystkich czego nie można powiedzieć o wielu z naszych rodaków.

  6. Ksenofobicznej? Pani tak na poważnie? Przeszkadzają pani cudoziemcy, którzy u nas pracują? Bo mnie nie – i jak sadzę większości społeczeństwa również. Większości przeszkadzają natomiast imigranci roszczeniowi, z rączkami zdolnymi jedynie brać zasiłki.

  7. o czym państwo piszą do ksenofobicznej,antyemigracyjnej Polski chcecie sprowadzać ludzi o innym kolorze skóry,,podwyżcie ceny jabłek to i my podwyższymy stawkę godzinową,,,ludzie sie znajda do pracy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.