Będziemy prowadzić inną politykę, nie powtórzymy błędów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego - mówi "Naszemu Dziennikowi" Krzysztof Jurgiel, kandydat na ministra rolnictwa w rządzie Beaty Szydło.
Brak zainteresowania sprawami rolnictwa ze strony premierów Donalda Tuska i Ewy Kopacz oraz prezydenta Bronisława Komorowskiego wynikał z liberalnego podejścia PO do spraw gospodarczych. Że Polska nie musi być producentem żywności, że tańszą żywność można przywieźć do RP – wskazuje Jurgiel.
Prawo i Sprawiedliwość stoi na stanowisku, że polska ziemia powinna być wykorzystywana jak najlepiej do produkcji rolnej, abyśmy mieli wystarczająco dużo żywności na własne potrzeby, a nadwyżki na eksport – podkreśla.
Jak zaznacza kandydat na ministra rolnictwa w rządzie PiS, zachowanie bezpieczeństwa żywnościowego to polska racja stanu.
Źródło:
Rolnictwo lokomotywą gospodarki… jest w kraju rolniczym. Czyli biednym i zacofanym. Wolałabym, żeby lokomotywą gospodarki u nad było coś innego.
Faktycznie, rolnictwo w ruinie: kto sprzedaje jabłka taniej, niż Polacy? Gdzie głośniej kwiczą niesprzedawalne świniaki? Jaki naród pławi się w mleku tak, jak nasz? Na szczęście pan kandydat obiecuje, że nie powtórzy błędu PSL uparcie twierdzącego, że rolnictwo jest teraz lokomotywą gospodarki (min. Kalemba, konf. jagodowa w Kraśniku, 2014). Rozumiem, że to się diametralnie zmieni? Nie jestem pewien, czy jedna kadencja wystarczy, ale próbować trzeba…
noooo… bardzo odkrywcze…