Kontraktacja: miało być lepiej wyszło, jak zawsze

Z przygotowywaną kilka lat prawną regulacją umów kontraktacyjnych ogrodniczy produkujący pod potrzeby zakładów przetwórczych wiązali duże nadzieje. Spodziewali się zwłaszcza satysfakcjonujących ich rozwiązań dotyczących sposobu ustalania cen za zakontraktowane surowce. W zbliżającym się sezonie nowe przepisy będą już obowiązywać. Poniżej ich wartość dla sadowników komentuje przewodniczący ZSRP Mirosław Maliszewski. O tych przepisach – wkrótce więcej na ogrodinfo.pl.
Z ogromną nadzieją oczekiwaliśmy na działania w tym zakresie ministra rolnictwa. Tymczasem, bez konsultacji z naszą branżą, od 11 lutego weszły w życie długo oczekiwane przepisy w… nieoczekiwanej wersji. Otóż zamiast zaproponowania sztywnego w swoich wymaganiach wzoru umowy pozostawiono stronom niemal zupełną dowolność w określaniu warunków dostawy owoców do zakładów. Oznacza to, że nadal to właśnie przetwórnie będą dyktować warunki. Nie ma więc ani wieloletnich umów, ani jakichkolwiek warunków cenowych. Jest za to zobowiązanie plantatorów do podpisywania umów, nazwijmy to wyraźnie – umów dostarczenia na warunkach i zasadach narzuconych przez przetwórnie.
Niektóre firmy już proponują rolnikom podpisanie takich właśnie umów. Przy cichym przyzwoleniu polskich władz proponują skandaliczne warunki, gdzie zobowiązujemy się do dostaw określonych ilości owoców odpowiedniej jakości po cenie… dnia. Czyli zamiast wzmocnienia naszej roli wobec odbiorcy (przetwórni) staniemy się dostawcami taniego surowca pod rygorem kary za niewywiązanie się. To bardzo szkodliwy system i całkowicie nieodpowiadający nie tylko zaleceniom Komisji Europejskiej, lecz też polskim interesom, szczególnie sadowników. Będziemy nadal wykorzystywani i to w majestacie prawa.
Cały nasz kilkunastoletni trud poszedł na marne. Rynek nadal będzie zdominowany przez wielkich graczy, którzy będą nadal ustalać ceny. Będziemy musieli produkować, dostarczać i otrzymamy za to tyle, ile będzie chciał nam dać przeważnie zagraniczny właściciel przetwórni. Szkoda, że w procesie ustalania warunków relacji sadownik–przetwórca nikt nie chciał słuchać głosu środowiska sadowniczego, w tym Związku Sadowników RP.
 
za: Informator ZSRP 2/2017

Related Posts

None found

Poprzedni artykułMotyl z Azji niszczy krakowskie bukszpany
Następny artykułNowe malinowe w Starych Marzach

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.