W czerwcu upały zdarzają się, ale nie każdego roku. W tym sezonie sytuacja dosyć nietypowa, ponieważ w niektórych regionach naszego kraju cieplej było pod koniec kwietnia niż przez cały czerwiec.
Aura jednak zamierza się zrewanżować i przyniesie wyjątkowo upalny przełom czerwca i lipca. W ostatnim dniu miesiąca, który przypada na sobotę, temperatura przekroczy w cieniu 30 stopni w większości województw. Najcieplej będzie w woj. dolnośląskim, lubuskim, wielkopolskim, małopolskim i podkarpackim. Tam termometry w cieniu pokażą nawet 34 stopnie.
Ostatnio tak gorąco było w czerwcu 2000 roku. Wówczas fala upałów przypadła na 22 dzień miesiąca, a więc na sam początek lata. Tak ciepło jak wtedy w czerwcu nie było przynajmniej od końca II Wojny Światowej. W Rzeszowie odnotowano 32,7 stopnia, w Krakowie 33,7 stopnia, we Wrocławiu 34,5 stopnia, a w Katowicach 34,6 stopnia. Jeśli wartości te zostaną przekroczone, to będzie to najgorętszy dzień czerwca w historii. Jeśli zaś wartości zbliżą się do nich, co jest bardziej prawdopodobne, to wówczas będzie to najcieplejszy dzień czerwca od 12 lat.
Nie ma jednak szans na pobicie ogólnokrajowego rekordu dla czerwca, który również odnotowano 22 czerwca 2000 roku. Wtedy w mieście Koło w Wielkopolsce zmierzono 36,9 stopnia. Tym razem temperatura w najcieplejszym miejscu naszego kraju nie powinna przekroczyć 34-35 stopni.
Większy żar napłynie do nas w niedzielę, ale będzie to już pierwszy dzień lipca i na żadne historyczne rekordy nie ma co liczyć. Najwyższą wartością zmierzoną w lipcu jest 39,5 stopnia w Słubicach i 40,2 stopnia w Prószkowie k. Opola. Dla większości miast południowej Polski rekord lipcowy to 36-38 stopni.
Tymczasem prognozy na niedzielę wskazują na maksymalnie 35 stopni. Będzie to z pewnością najwyższa temperatura w ostatnich latach, ale bez rekordów. W naszym klimacie krótkie, ale intensywne fale upałów są zjawiskiem dość częstym.
Informacja pochodzi z serwisu TwojaPogoda
