Mimo że w ostatnim czasie cyrkulacja atmosferyczna nad Europą kilkukrotnie zmieniała się, przez co raz było cieplej, a innym razem zimniej, to jednak niezmiennie dominowała ta strefowa, nazywana też atlantycką, a więc zapewniająca nam napływ ciepłych mas powietrza z zachodu.
Pierwsza dekada grudnia dzięki temu okazała się rekordowo łagodna. Średnia temperatura powietrza była na przeważającym obszarze naszego kraju wyższa od normy wieloletniej od 5 do 6 stopni. Tak duże odchylenie można nazwać ekstremalnym.
Popołudniami termometry pokazywały w okolicach 10 stopni, a przecież, choćby w Warszawie, to normalne temperatury nie dla początku grudnia, lecz dla przełomu października i listopada. We Wrocławiu średnia temperatura pierwszej dekady grudnia wyniosła niemal 7 stopni, a więc była identyczna, jak ta odnotowana w listopadzie.
Największe anomalie temperatury odczuwają od początku miesiąca mieszkańcy regionów zachodnich, centralnych i północno-wschodnich, w tym Suwalszczyzny, nazywanej polskim biegunem zimna. W Suwałkach ostatnio aż przez 5 dni temperatura wynosiła od 7 do 10 stopni. Nawet nocami nie było chłodniej niż 5 stopni.
Jednak Polska wcale nie jest ciepłą wyspą na tle Europy. Rekordowo ciepło grudzień rozpoczął się na całym Starym Kontynencie, a im dalej na wschód, tym temperatura bardziej zaskakuje. O zupełnym braku zimy mogą mówić Rosjanie. W zachodnich i centralnych regionach ich kraju średnia temperatura powietrza przez ostatnich 10 dni była wyższa od normy nawet o 10 stopni, a więc dwa razy bardziej niż w Polsce. Mimo że miejscami panuje tam mróz, to jednak nie jest on tak siarczysty, jak zazwyczaj o tej porze roku. Mniej jest również śniegu. W Moskwie stała zimowa pokrywa śnieżna formuje się najczęściej od ostatniej dekady listopada i pozostaje aż do wiosennych roztopów. Jednak po upływie trzech tygodni nadal nie ma po niej śladu.
Dlaczego jest tak ciepło?
Mokre i wietrzne niże znad Atlantyku wędrują przez Skandynawię w kierunku północnej Rosji. Z kolei nad południową Europą panują pogodno-mgliste i bezwietrzne wyże. To dzięki nim w Polsce jest na przemian wietrznie i deszczowo, a następnie pogodnie i mglisto, jednak wciąż ciepło.
Bardzo klarowna sytuacja baryczna nad naszym kontynentem, z uporządkowanymi ośrodkami niskiego i wysokiego ciśnienia, wskazuje na długotrwałe utrzymywanie się takiej aury, z jaką mamy do czynienia od ponad miesiąca.
Gdzie się podziała zima?
Postanowiliśmy sprawdzić, co się stało z zimą i okazało się, że zawitała nie tam, gdzie trzeba i to trzeci sezon z rzędu. Jej powiewy poczuli mieszkańcy Bliskiego Wschodu. Strumień zimnego, a dla miejscowych nawet lodowatego powietrza, dotarł nad Iran, Irak, Arabię Saudyjską i Syrię.
W Bagdadzie temperatura spadła do mniej niż 1 stopnia, a w Kuwejcie do 2 stopni. W zimniejszych regionach Iraku odnotowano nawet minus 3 stopnie. Z kolei Turcji przeszły śnieżyce, a nawet burze śnieżne, bo podczas opadów śniegu grzmiało.
Kiedy przyjdzie prawdziwa zima?
Prognoza długoterminowa wskazuje na powolne ochłodzenie, które postępować będzie począwszy od końca bieżącego tygodnia. W ciągu dnia odnotujemy od 2 do 5 stopni, ale nocami mogą panować nieduże przymrozki. To oznacza, że w miejscach, gdzie pojawią się słabe opady, może to być śnieg. Spadnie jednak w bardzo niewielkich ilościach i wyłącznie lokalnie.
Taka niezdecydowana aura, ni to jesienna, ni zimowa, utrzyma się przez pierwszą połowę przyszłego tygodnia. Druga połowa przyniesie nam kolejną falę ocieplenia. Znów termometry będą pokazywać 10 stopni i więcej, nawet w zwykle najchłodniejszych zakątkach Polski. Oznacza to, że w perspektywie następnego tygodnia o prawdziwej zimie możemy zapomnieć.
Informacja pochodzi z serwisu TwojaPogoda
