Odszedł profesor Andrzej Sadowski

Profesor dr hab. Andrzej Sadowski zmarł 23 czerwca. Przez całe swoje zawodowe życie był związany z sadownictwem i warszawską uczelnią rolniczą – SGGW. Tu studiował  – w 1954 r. uzyskał tytuł magistra, pracował do emerytury i później, do końca.

Krótkie okresy nieobecności w SGGW  to studia doktoranckie w Moskwie, staże w RFN, USA, kontrakt wykładowcy w Meksyku. W Katedrze Sadownictwa Wydziału Ogrodnictwa, Biotechnologii i Architektury Krajobrazu (kierował nią w  latach 1984-97) oprócz działalności dydaktycznej zajmował się organizacją licznych konferencji naukowych, sympozjów – między innymi przez dziewięć lat był wiceprzewodniczącym Sekcji Sadowniczej Międzynarodowego Towarzystwa Nauk Ogrodniczych.

W swoich własnych badaniach zajmował się głównie nawożeniem roślin sadowniczych – w latach 80. ubiegłego stulecia zweryfikował liczby graniczne zaleceń nawozowych dla tej grupy roślin. Wprowadził w kraju i upowszechniał metodę nawożenia drzew owocowych na podstawie zawartości  składników odżywczych w materiale roślinnym oraz lustracji. W latach późniejszych zainteresował się również podkładkami drzew owocowych i przydatnością dla praktyki różnych typów materiału szkółkarskiego. Napisał sześć podręczników, dziesiątki artykułów naukowych i popularnonaukowych. Pod jego kierunkiem napisano 69 prac magisterskich, obroniono 7 doktoratów.

Kochał życie i lubił ludzi. Każdy go ciekawił. Wręcz niecierpliwie zagadywał nieznajomego, by prawie zaraz (nie cierpiał formalnego dystansu) nawet z bardzo dalekimi sobie  wiekiem czy dorobkiem niemal natychmiast przechodził na „ty” by ułatwić, ożywić dialog. Zainteresowanie poznawanym człowiekiem, życzliwość, jaką mu okazywał, niemal natychmiast likwidowała onieśmielenie młodego – sadownika, pracownika Katedry czy niezliczonych innych przyjaciół, których zjednywał sobie swoim pogodnym optymizmem, stałą gotowością do pogawędzenia na każdy temat. Ciekawiło go właściwie wszystko i wszyscy, acz bardzo chętnie powracał na obszary zawodowych zainteresowań.

Zawsze miał czas dla innych – czy to przypadkowo spotkany na wydziale, podczas jakiejś konferencji w Skierniewicach – gdziekolwiek, ale też proszony o napisanie jakiegoś artykułu, przyjazd z wykładem. Pytał o termin, objętość tekstu czy czas na wystąpienie, rzadko przepraszająco uśmiechnięty sugerował inne daty, bo jednak jest akurat zajęty… Miał swoje jasne poglądy na różne zajmujące go kwestie, ale nigdy nie widziałem go obruszonego na kogoś głoszącego diametralnie inne. Był na przykład zwolennikiem nawozów jednoskładnikowych, mówiąc o ofertach preparatów kompleksowych i programach nawożenia z ich wykorzystaniem zawsze podkreślał, że sadownik powinien sam wybierać co mu rozsądek i wiedza podpowiedzą. Swoją wiedzą zaś dzielił się chętnie i szczodrze.

Kontakty kultywował starannie – pamiętał o zawartych znajomościach. Cieszył się z technicznych możliwości stwarzanych przez komputery – mailował z upodobaniem, w swojej skrzynce pocztowej miał setki adresów.

Pozostajemy dłużnikami Andrzeja – ze wspomnieniami jego wykładów, żywych z nim dyskusji, jego przeróżnych dywagacji, niezliczonych anegdot z Jego bogatego w wydarzenia i spotkania  z ludźmi życia. Zapewne ten dług z właściwą sobie życzliwą wyrozumiałością i uśmiechem nam skwituje.

Pożegnamy Go we wtorek, 1 lipca – uroczystości pogrzebowe odbędą się w warszawskim kościele św. Katarzyny, przy ul. Fosa 17, o godzinie 12:00.

pg

Related Posts

None found

Poprzedni artykułPrawie 20 tys. osób wnioskowało o dotacje dla młodych rolników
Następny artykułPszczoły na dachu – hotelowy pomysł na ekologię

5 KOMENTARZE

  1. Dziękujemy bardzo serdecznie. Nie można byłoby trafniej opisać naszego najukochańszego Taty, który urodzony w Walentynki był miłością i dobrocią, którą umiał znaleźć dla każdego. Bardzo jesteśmy wzruszeni i dumni. Bardzo nam go będzie brakowało.

  2. Bardzo współczuję Rodzinie Pana Profesora. Prof. Sadowskiego i Jego Rodzinę znam od dawna, gdy Państwo Sadowscy mieszkali jeszcze na terenie osiedla SGGW przy ulicy Nowoursynowskiej. Pan Profesor Sadowski był współpracownikiem mojego ojca, był człowiekiem wielkiej wiedzy i kultury. Był to Człowiek pogodny, mający wiele ciepła i życzliwości dla innych. Niech pamięć o Nim trwa wśród następnych pokoleń. Andrzej Rejman

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.