Protest sadowników w Warszawie; chcą eksportować jabłka do Rosji

Protest sadowników
Sadownicy zrzeszeni w Związku Sadowników RP demonstrowali w poniedziałek w Warszawie, domagając się zmiany charakteru sankcji wobec Rosji, tak by możliwa była sprzedaż jabłek do tego kraju, lub wprowadzenia rządowych rekompensat dla producentów jabłek.

„Walczymy o przetrwanie” – podkreślił prezes związku Mirosław Maliszewski, przemawiając do demonstrantów skupionych pod Belwederem. Jak mówił, ceny skupu jabłek są niższe od kosztów produkcji. Jego zdaniem przyczyną tej sytuacji jest brak możliwości sprzedaży tych owoców do Rosji. Dlatego protestujący domagają się, aby sankcje wobec Moskwy nie miały wymiaru gospodarczego, czego – jak przekonują -padli ofiarą. Maliszewski wskazał, że sadownicy apelują o ewentualne wprowadzenie przez rząd rekompensat i mechanizmów pomocowych.

Protestujący mają transparenty z hasłami: „Sadownictwo, nie embargo”, „Rząd polski = niemoc, niekompetencja, chaos, bałagan”, „Szacunek dla pracy sadownika”. Plakaty informują też, że koszt produkcji jabłek to 0,8-1 zł za kg, tymczasem w sprzedaży można je dostać za 50 groszy.

Prezes Związku Sadowników RP – organizatora poniedziałkowego protestu – Mirosław Maliszewski mówił w poniedziałek podczas konferencji prasowej przed Ministerstwem Rozwoju, że zasadniczą przyczyną obecnych problemów polskiego sadownictwa jest zakaz sprzedaży na rynek rosyjski, który był naszym docelowym rynkiem przez wiele dziesiątków lat. – Rosja była największym na świecie importerem jabłek, a my byliśmy największym eksporterem. Te sankcje, które trwają wiele lat, już od 2014 r., naszym zdaniem przynoszą bardzo duże straty polskiemu i europejskiemu rolnictwu, szczególnie polskiemu sadownictwu – tłumaczył.

Dodał, że na rynek rosyjski polscy sadownicy sprzedawali milion ton jabłek rocznie. – Mechanizmy, które mają pomóc polskim gospodarstwom mającym największy udział w eksporcie na rynek Federacji Rosyjskiej, zarówno krajowe, jak i unijne, są niewystarczające, nieadekwatne do sytuacji – ocenił.

Podkreślił, że zasadniczy postulat sadowników to powrót do stołu rozmów z Rosją i skierowanie sankcji na inne obszary niż obszar gospodarczy, zwłaszcza związany z rolnictwem. – Słychać takie głosy coraz częściej na forum unijnych urzędników, takie głosy coraz częściej słychać w Rosji – powiedział. – Chcielibyśmy, aby Polska była w gronie tych krajów, które zaczynają te rozmowy – dodał.

Jego zdaniem Komisja Europejska, stosując formy pomocy dla poszkodowanych w wyniku braku eksportu do Rosji, powinna stosować „racjonalne, zdrowe i sprawiedliwe zasady”. Według niego Polska wynegocjowała w UE za małe rekompensaty; blisko 90 tys. ton jabłek, które mają zostać skierowane do ludności ubogiej w ramach tzw. wycofywania, to kropla w morzu potrzeb tego rynku.

– Domagamy się uruchomienia transzy w wysokości 400 tys. ton, w roku ubiegłym było to 300 tys. ton – poinformował. Maliszewski zaproponował, by wycofywane owoce przeznaczyć głównie na produkcję biogazu i bionenergii. – One wtedy nie trafią na rynek, nie będą tego rynku komplikować i go dezorganizować – wyjaśnił. Natomiast owoce dobrej jakości należałoby skierować do ludzi poza UE, np. na Ukrainę, czy do Afryki Północnej.

Zdaniem sadowników, jeżeli KE będzie opieszała w tym względzie, stosowne działania powinien podjąć polski resort rolnictwa w oparciu o środki krajowe. – Oceniamy, że tego typu pomoc nie będzie przekraczała więcej niż 250-300 mln zł, więc jest ona w możliwości budżetu – dodał.

– Domagamy się stanowczej, szybkiej reakcji w tej trudnej sytuacji, zarówno władz polskich, jak i władz UE (…). My już nie możemy czekać (…). Pukają do nas banki, pukają do nas komornicy – podkreślił.

Prezes Związki Sadowników RP ocenił też, że niemożność sprzedaży jabłek na rynek rosyjski „perfidnie” wykorzystują zakłady przetwarzające owoce, doprowadzając do rażąco niskich cen skupu. Wynoszą one dziś ok. 20 gr za kilogram, przy kosztach produkcji jabłek w wysokości ok. 1 zł. Tymczasem 2016 r. jest trzecim rokiem z rzędu bardzo niskich, deficytowych cen jabłek.

Związek domaga się także uruchomienia pomocy dla gospodarstw, które ucierpiały w wyniku gradu.

Demonstracja sadowników rozpoczęła się przed Belwederem, skąd protestujący ruszyli przed Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, by przekazać swoje postulaty. Potem udali się przed MSZ i Ministerstwo Rozwoju oraz MRPiPS. Zapowiedzieli też odwiedzenie Ministerstwa Finansów, siedziby przedstawicielstwa KE. Protest miał zakończyć się przed gmachem resortu rolnictwa.

Źródło:

Related Posts

None found

Poprzedni artykułProgram „Owoce i warzywa w szkole” po nowemu
Następny artykułŚwięto w krainie kapusty

11 KOMENTARZE

  1. No i po proteście. Strajk nigdy nie działał, dostawy szły. Związek będzie miał o czym opowiadać tak jak o porzeczce i wiśni. Działania są spóźnione o miesiące. Apele o wiśnie były juz po sezonie. Czysta pokazówa, dlatego nie wyjdzie i nie było zbyt wielu.

  2. Ostatnio na proteście sadowników wysypali symbolicznie taczkę jabłek i Maliszewski łaskawie poprosił aby pozbierać te jabłka żeby nie było… Z ministerstwa nikt nie wyszedł, totalna olewka a głośno wołaliśmy,, Ewa Kopacz w okno popacz…! W wiadomościach pięciosekundowa migawka, że był protest sadowników ale za to dziesieciminutowa informacja, jak to w lesie znaleźli bobra w studni. Na nikim nie zrobiliśmy wrażenia i nikt się nie przejął. No może tylko pewien właściciel zakładu fryzjerskiego, z którego korzystaliśmy z toalety i chwała mu za to… marudził coś, że za głośno i klientów mu odstraszamy tymi protestami…Takie protesty są śmieszne.

  3. Możemy trajkować, ale taki strajk nie wiele pomoże. Ważna jest solidarność wszystkich. Ma wejść ustawa albo już weszła (nie wiem dokładnie), że mamy płacić 12zł pracownikowi oraz jest obowiązek płacenia za wodę. Skąd mamy mieć na to środki? Rząd ma nas gdzieś. Jedynie strajki kilku tygodniowe w całej Polsce mają sens. Blokada przetwórni, słupów i dróg w całej Polsce do momentu, aż rząd ugnie kolana przed Putinem. To wina rządu. Musimy walczyć o naszą przyszłość. Nie dajmy się wykorzystywać. To my jesteśmy producentami i my powinniśmy decydować o cenie. Zobaczcie w sklepach i marketach ile kosztują soki. DOSYĆ WYZYSKU. Mieli czas na rozmowy. Czas wziąść sprawy w swoje ręce i postawić stanowcze ultimatum rządowi. To jest zbrodnia przeciwko ludziom, którzy ciężko pracują na chleb. Tak krytykowaliście Leppera, ale tylko On walczył o polskiego rolnika. Walczmy albo umierajmy.

  4. Prezes nie jada u ministra. Prezes ma suszone jabłka w sakwie i popija jabłkowym sokiem zagęszczonym. Z poprzedniej akcji ma jeszcze porzeczki i wiśnie. Ma też miód jabłkowy od zrzeszonych pszczół. Prezes nie ma czasu naw wystawne obiadowanie z nędznikami gnębiącymi jemu poddanych sadowników. Zawsze w trasie, zawsze spełniając obowiązek!

  5. Z ostatniej chwili. Pod gmachem Ministerstwa Rolnictwa pojawił się na białym koniu Mirosław I – wielki Prezes polskich sadowników. Tłum się rozstąpił i naprzeciw niego wyszedł minister, pokłonił się a następnie padł na kolana prosząc o łaskę i wyrozumiałość. Zastępcy ministra wyprowadzili zakutych w kajdanach prezesów zakładów przetwórczych. Ci przechodząc miedzy tłumem wzburzonych sadowników przyjmowali celne ciosy zadawane zgniłymi jabłkami. Po wejściu na szafot wszyscy prosili o łaskę i wstawiennictwo prezesa sadowników a ten je łaskawie udzielił. Przetwórcy zobowiązali się solennie płacić za jabłka nie mniej niż 1 zł /kg i być zawsze otwartymi na ich dostawy. Problem rozwiązano, wiwatom nie było końca. Prezes pozwolił ministrowi wstać, pogroził palcem i odjechał w kierunku Moskwy rozwiązać sprawę embarga. CDN.

  6. „Walczymy o przetrwanie” – podkreślił prezes związku Mirosław Maliszewski…8 LAT ICH RZĄDÓW,I CO NIE DAŁO SIĘ NIC ZROBIĆ? A teraz muszą wyczarować,bo PSL się domaga….

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.