Malinowy boom w Bośni i na Ukrainie przyczyną buntu polskich i serbskich plantatorów

Pod takim przydługim, ale wszystko tłumaczącym tytułem portal east-fruit.com zamieszcza krótką analizę aktualnych cen malin na europejskim rynku.

Przed pięcioma laty Ukraina z Bośnią i Hercegowiną (to państwo federacyjne, w którego skład wchodzi jeszcze Republika Serbska w Bośni i Hercegowinie) razem eksportowały około 5 tys. ton malin, co stanowiło 1% światowego obrotu tymi owocami. Według portalu właściwie całość tego wolumenu dałoby się przypisać bałkańskiemu państwu. Obecnie wspólny wkład obu państw w globalne obroty malinami wzrósł do 40 tys. ton (6%). (Zauważmy, że rynek się zwiększył, stąd nie ma prostego przeliczenia z 5 tys. ton, które stanowiły 1% do 40 tys. ton mających być 6% – przypis redakcji). W każdym razie autor notatki stwierdza, że wzrosty eksportu Ukrainy oraz Bośni i Hercegowiny wyprzedzają tempo wzrostu światowego popytu na maliny.

Odbija się to na cenach tych jagód oferowanych przez dotychczasowe malinowe mocarstwa – przede wszystkim Serbię i Polskę. Obecne ceny polskiej maliny (około 2 zł/kg) powodują u naszych plantatorów już na początku sezonu głęboką frustrację. Nastroje w Serbii są podobne – podejrzewający zmowę przetwórców plantatorzy przystąpili do blokad głównych dróg w kraju.

W notce east-fruit.com można – co prawda trochę miedzy wierszami – doczytać się, że pierwsze skrzypce na malinowym rynku gra teraz Bośnia i Hecegowina (BiH). Autor cytowanej publikacji wyraźnie pisze, że jeszcze w 2016 roku eksport ukraiński był równy bałkańskiemu. Ale już w rok później BiH wysłał za granicę półtora raza więcej malin niż Ukraińcy.

I dlatego Serbowie mogą zapomnieć, że dostawali za swoje owoce 1,8 USD. Jednak i dla Ukraińców nadchodzą normalne czasy – w bieżącym sezonie (a jeszcze nie są tam zbierane stanowiące większość  odmiany jesienne) ceny oscylują wokół 0,75 USD. W dodatku w niektórych chłodniach leżą tam jeszcze ubiegłoroczne zapasy.

Rozbudowie produkcji w BiH oraz na Ukrainie towarzyszyło powiększanie potencjałów produkcyjnych w Polsce i Serbii. Jednak wraz ze wzrostem zamożności społeczeństw w tych dwóch ostatnich krajach spadało zainteresowanie szukaniem pracy przy zbiorach tych owoców przez „tubylców“. Piętrzyły się (przynajmniej w Polsce) trudności ze ściągnięciem pracowników z Ukrainy – tradycyjnie ratujących zbiory nie tylko malin  i nie tylko na Lubelszczyźnie. Omawiany artykuł dowodzi, że wielu Ukraińców usamodzielniło się i prowadzi dzisiaj intratną plantację w swoim kraju, bądź wykorzystując wizę schengeńską szuka lepiej płatnych miejsc w zachodniej części Europy.

East-fruit.com kończy swój tekst prognozą: już w 2019 roku powinien ujawnić się trend „uspokojenia“ produkcji ukraińskiej i w BiH. Zwiększana podaż tańszego towaru powinna spowodować obniżkę cen tak znaczną, że także w tych dwóch krajach, wygrywających dzisiaj z Polską i Serbią między innymi tańszą siłą roboczą, część plantatorów będzie musiała zastanowić się nad zmianą profilu produkcji ze względu na wzrost jej kosztów.

Za: east-fruit.com

PG

Related Posts

None found

Poprzedni artykułKłopoty Armenii ze skośnikiem pomidorowym
Następny artykułARiMR: wioski o dopłaty nie wymagają potwierdzenia w formie papierowej

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.