Jakich drzewek potrzebują polscy sadownicy?

Producenci owoców chcieliby, aby jabłonie owocowały jak najszybciej po posadzeniu, co zapewni szybki zwrot nakładów na założenie sadu. Zmiany rynkowe (wynikające m.in. z rosyjskiego embarga i poszukiwania nowych odbiorców) zmuszają jednak sadowników do karczowania nie tylko starych i mało produktywnych drzew, lecz także młodych lub znajdujących się w pełni owocowania odmian o owocach, na które trudno już znaleźć nabywców.

Sadownicy poszukują różnych typów drzewek: dwuletnich (knip-boom), jednorocznych okulantów oraz 7-miesięcznych (na Zachodzie – ze względu na dłuższy sezon wegetacji – 8-miesięcznych). Trudno określić ich procentowy udział w całkowitym zapotrzebowaniu, ponieważ zależy on od wielu różnych czynników, np. indywidualnych potrzeb sadowników, pilności zakupu, zasobności portfela, ceny, atrakcyjności odmiany, rejonu uprawy, gleby czy mikroklimatu.

Są tacy, którzy niezależnie od ceny kupią drzewka typu knip-boom (fot. 1). Decydując się na nie, mają zwykle ściśle określone wymagania wobec odmiany, podkładki i jakości materiału (drzewko musi być silne, dobrze wyrośnięte, z licznymi pędami bocznymi).


Fot. 1. Drzewka jabłoni typu knip-boom: w trakcie wzrostu…


… i przed kopaniem

Zazwyczaj zamawiają je odpowiednio wcześnie, ponieważ mają określony plan działania i wiedzą, że takie drzewka wymagają właściwego przygotowania gleby przed posadzeniem (zapewnienia dostępności składników pokarmowych) – i bezwzględnie nawadniania oraz solidnej konstrukcji wspierającej (fot. 2). O ile wymienione na początku wymagania można by uznać za obligatoryjne dla wszystkich nowozakładanych sadów, o tyle nawadnianie i konstrukcja wspierająca dla drzewek dwuletnich są niezbędne.


Fot. 2. Drzewka typu knip-boom wymagają po posadzeniu solidnej konstrukcji wspierającej oraz nawadniania

Gdy sadownik nie ma możliwości nawadniania drzewek po posadzeniu, rozwiązaniem lepszym i mniej ryzykownym wydaje się zakup okulantów (fot. 3), które jako egzemplarze młodsze i o większej równowadze między częścią nadziemną i podziemną są mniej wymagające pod względem warunków wzrostu w sadzie. Dość szybko po posadzeniu podejmują wzrost, który jest zazwyczaj harmonijny, ponieważ część nadziemna nie jest silniejsza od podziemnej (odwrotnie niż u materiału typu knip-boom).


Fot. 3. Okulanty jabłoni w szkółce…


… i po posadzeniu w sadzie wiosną

Okulanty są wciąż bardzo popularne także dlatego, że są tańsze od drzewek typu knip-boom. Kiedyś usłyszałam od producenta owoców, że „sadownicy dokonują zakupów, patrząc przez pryzmat wydanych pieniędzy, a nie potencjalnych korzyści”. Odnosiło się to także do sposobu prowadzenia ochrony. Są tacy, którzy szukając oszczędności na kosztach założenia sadu, chętnie kupują nawet okulanty niższej klasy jakości, drzewka 7-miesięczne (fot. 4) lub podkładki ze „śpiącym oczkiem”. Ten ostatni rodzaj drzewek, będący właściwie etapem pośrednim w produkcji okulanta i materiału typu knip-boom, jest jednak chętnie kupowany przez sadowników ze względu nie tylko na niską cenę, lecz także atrakcyjność rynkową danej odmiany.


Fot. 4. Drzewka 7-miesięczne po wykopaniu ze szkółki; fot. M. Nowakowski

Chęć jej kupienia wcześniej, niż zrobi to sąsiad-sadownik, bywa silniejsza niż cierpliwość związana z oczekiwaniem na wyprodukowanie odpowiedniego drzewka przez szkółkarza. Dobrze, jeżeli nabywcy wiedzą, jak postępować z nierozgałęzionymi okulantami, drzewkami 7-miesięcznymi czy podkładkami ze „śpiącym oczkiem”, aby wytworzyły koronkę. Gdy jednak takiej wiedzy nie mają, może się okazać, że zamiast oszczędności, będą straty.
 
Z moich obserwacji wynika, że sadownicy zaczynają dzielić się na dwie grupy. Pierwszą stanowią ci, którzy nie boją się inwestować i ponosić kosztów, wiedząc, że kompleksowe wyposażenie sadu na początku znacznie skraca okres oczekiwania na zwrot kosztów. Drugą grupę stanowią producenci ostrożni, szukający oszczędności na każdym etapie zakładania plantacji. W ich wypadku rozłożenie wyposażania sadu na etapy wydłuża czas oczekiwania na zwrot kosztów.
[NEW_PAGE]Zapotrzebowanie rynku
W mojej ocenie rynek jabłek w Polsce jest niestabilny, co utrudnia podjęcie przez sadowników decyzji o kierunku i wielkości inwestowania. Chwiejność ta wynika nie tylko z rosyjskiego embarga, ale i z mentalności samych producentów owoców (ich odwagi i obaw, tradycji pokoleniowej i przebojowości) oraz z lokalnych uwarunkowań. Stabilizacji rynku na pewno służyć powinno powstanie organizacji producentów, ale zapewne nie nastąpi to szybko, ponieważ organizacje takie muszą ustalić odmiany, jakie mają być za ich pośrednictwem sprzedawane, co dopiero pociągnie zmianę struktury odmian w sadach ich członków.

Światowe trendy sprawiły, że od trzech sezonów wzrosło zapotrzebowanie na odmiany jabłoni z grupy ‘Red Delicious’. Jabłka te są popularne i akceptowalne na rynkach arabskich, które mogą (po spełnieniu wysokich wymagań) stać się rynkiem docelowym polskich eksporterów. Sadownicy chętnie kupują drzewka tych odmian, aby zapewnić towar, zanim polscy dostawcy wejdą na perspektywiczne rynki zbytu. Zapomnieli oni chyba jednak o wadach odmian z tej grupy, ponieważ już od lat nie ma w uprawie odmian ‘Starking’ i ‘Starkrimson’, także sportów ‘Red Deliciousa’. Drzewa tych odmian charakteryzowały się podatnością na choroby kory i drewna oraz na uszkodzenia mrozowe zimą. Jabłka natomiast nie zawsze osiągały odpowiednie wybarwienie i smak, ponieważ wymagają dłuższego okresu wegetacyjnego. Ponadto łatwo ulegają zaburzeniom fizjologicznym, które ograniczają możliwości ich przechowywania.

Jabłka popularnych obecnie sportów odmiany ‘Red Delicious’ wyprodukowane na zachodzie Europy mają lepsze wybarwienie, jakość i smak niż te z polskich sadów, trudno będzie więc konkurować z nimi na rynkach pozaeuropejskich. Mimo ocieplania klimatu, którego doznawaliśmy w ostatnich sezonach nie można zakładać, że jest to sytuacja trwała. W strefie klimatycznej, w której znajduje się Polska zawsze może wystąpić mroźna zima, która będzie destrukcyjna dla drzew odmian z grupy ‘Red Delicious’.

Zmniejszyło się natomiast zainteresowanie odmianą ‘Golden Delicious’. Także ‘Gala’ i jej sporty są już nieco mniej popularne niż kilka lat temu. Ich jabłka nadal dość dobrze się sprzedają, jednak głównie do Skandynawii, gdyż mimo pięknego rumieńca nie wybarwiają się całkowicie i są zaliczane do odmian dwukolorowych.

Czemu służy trwanie przy odmianie ‘Idared’? Argumenty sadowników w jej obronie są twarde: ‘Idareda’ umiemy produkować i ochronić, jest niezawodny w plonowaniu, jabłka można długo przechować, jest mało ubytków, nadają się do długotrwałego transportu, zawsze znajdzie się nabywca, rzadko traci się na uprawie tej odmiany. Trudno temu zaprzeczać. W szkółkach natomiast zaletą drzewek tej odmiany jest łatwość formowania.

Nadążyć za czołówką
A jak jest we Włoszech? Jesienią ub. roku odwiedziłam sady grupy Melinda z Południowego Tyrolu. Ta organizacja producentów oferuje sześć podstawowych odmian jabłek (fot. 5): ‘Golden Delicious’, ‘Red Delicious’, ‘Piękna z Boskoop’, ‘Fuji’, ‘Gala’ i Evelina®. Uzupełniają je (na niewielka skalę): ‘Pinova’, ‘Gloster’, ‘Jonagold’, ‘Granny Smith’, ‘Braeburn’ i ‘Morgenduft’ (owoce w typie ‘Szarej Renety’) oraz ‘Stayman’ (w typie ‘Fuji’).


Fot. 5. Jabłka kilku odmian w ofercie GPO Melinda

Oferta odmianowa, jak na tak potężną organizację zrzeszającą większość sadowników w regionie, jest dość wąska, ale czy jest potrzebna szersza? Tam, w oparciu o posiadany potencjał, buduje się markę i kreuje popyt poprzez nowe produkty bazujące na owocach produkowanych odmian (fot. 6). W Polsce nadal poszukiwane są nowości rynkowe. Szkoda, że sadownicy traktują odmiany z zachodu Europy jako nowości, choć te tak naprawdę nimi nie są od dawna. Być może hitami na arenie międzynarodowej mogłyby stać się odmiany polskiej hodowli, której podejmują się nasi szkółkarze?


Fot. 6. Snacki i chipsy z jabłek urozmaicają ofertę produktów

Anita Łukawska
Fot. 1–3, 5, 6 A. Łukawska

Artykuł pochodzi z numeru 1/2016 dwumiesięcznika „Szkółkarstwo”

Related Posts

None found

Poprzedni artykułTrzecie spotkanie sadowników w rejonie Szczyrzyca
Następny artykułWypłacono 3,4 mld zł dopłat bezpośrednich

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.