Drosophila suzukii – szkodnik czereśni i wiśni

Drosophila suzukii – mucha, o której już od kilku sezonów jest głośno we wszystkich krajach europejskich, jesienią 2014 r. została stwierdzona na plantacjach krzewów jagodowych w Polsce. Owad ten wielkością i wyglądem przypomina muszkę owocową (Drosophila melanogaster), ale jego szkodliwość jest dużo większa. D. melanogaster atakuje owoce uszkodzone i fermentujące – jest wabiona ich zapachem, natomiast D. suzukii uszkadza owoce w fazie dojrzałości zbiorczej, zdrowe.

Do ubiegłego roku szkodnik ten w Europie był notowany głównie na plantacjach truskawek i krzewów owocowych, ale w 2014 r. poważne szkody odnotowano w sadach czereśniowych (fot.) i wiśniowych m.in. w Holandii.

Z informacji uzyskanych od dr. Hermana Helsena z Uniwersytetu w Wageningen (Holandia), wynika, iż obecnie w sadach drzew pestkowych (wiśnia, czereśnia) D. suzukii jest szkodnikiem równie niebezpiecznym jak nasionnice trześniówka (Rhagoletis cerasi) i R. cingulata.

Początkowo sadownicy obawiali się, że będą mylić te dwa rodzaje szkodników, jednak „muszka plamoskrzydła” (D. suzukii) jest mniejsza od muchy nasionnicy. Długość ciała D. suzukii to zaledwie 2–3 mm. Samice na skrzydle mają charakterystyczną plamkę, natomiast wzór na skrzydłach much nasionnic przypomina zygzak. Również w łatwy sposób można odróżnić formę larwalną nowego szkodnika od R. cerasi czy R. cingulata. Te u D. suzukii są dużo mniejsze – mają do 3,5 mm długości, są białe, cylindryczne.

Szkodliwość D. suzukii jest także większa niż nasionnic czy D. melanogaster. Wynika to z faktu, iż jedna samica „muszki plamoskrzydłej” w ciągu swojego krótkiego życia (ok. 2 tygodnie) może złożyć 300–350 jaj.

Samica składa jajo do wnętrza zdrowego owocu, wykonując wcześniej w jego skórce otwór za pomocą ząbkowanego pokładełka (budowa pokładełka umożliwia przecięcie zdrowej, jędrnej, nawet twardej skórki owocu). Jedna samica do pojedynczego otworu może złożyć 1–3 jaja. Ponadto do jednego owocu jaja może złożyć więcej niż jedna samica szkodnika. Gdy z jaj wylęgną się larwy, żerują one wewnątrz owocu, który w efekcie gnije i fermentuje. – Owoce zaatakowane przez D. suzukii tracą wartość handlową, a niezebrane z sadu stanowią zagrożenie dla zdrowych owoców, gdyż wylęgające się larwy po kilku dniach już jako muchy są gotowe do reprodukcji i zasiedlają kolejne owoce w obrębie tego samego nasadzenia – informował H. Helsen.

Zima 2013/2014 w krajach Beneluksu była bardzo łagodna, co sprzyjało przezimowaniu wielu gatunków szkodników. – Wiosną 2014 r. w ramach monitoringu zagrożenia D. suzukii prowadzonego przez Uniwersytet, pułapki różnego typu z płynem wabiącym ustawiono w 80 lokalizacjach w całej Holandii, w różnych uprawach. W pierwszych czereśniach dojrzewających w połowie maja stwierdzaliśmy już obecność jaj złożonych przez samice szkodnika, a pierwsze poważne szkody odnotowaliśmy w sadach drzew pestkowych, głównie czereśni, w lipcu – mówił H. Helsen.
 
Najmniej uszkodzonych owoców producenci odnotowywali w przypadku odmian wczesnych czereśni, natomiast najwięcej uszkodzonych owoców i największe straty w 2014 r. dotyczyły odmian późnych. Ze względu na fakt, że owoce nie nadawały się do konsumpcji, sadownicy pozostawiali je na drzewach. Jednak – jak mówił H. Helsen – jest to najgorszy scenariusz, gdyż niezniszczone larwy szkodnika dają początek kolejnemu pokoleniu. Z upraw późnych czereśni D. suzukii przenosiła się na plantacje malin „jesiennych”, jeżyny, na późniejsze odmiany borówki wysokiej i na truskawki odmian powtarzających owocowanie.

We Francji w ub.r. straty odnotowano także w uprawie porzeczki czerwonej i w sadach śliwowych, natomiast – jak informował H. Helsen – są także sygnały, że bardzo atrakcyjnym żywicielem dla D. suzukii jest aktinidia, a praktycznie nie notuje się żadnych strat w porzeczce czarnej i wczesnych odmianach truskawek (dane ze stycznia 2015 r.). W 2014 r. nie stwierdzono uszkodzeń w uprawie truskawek w szklarniach lub były to jedynie pojedyncze przypadki.

Za najważniejszą metodę ograniczania zagrożenia ze strony D. suzukii H. Helsen podał zachowanie wysokiej higieny w sadach, czyli zrywanie wszystkich dojrzałych, uszkodzonych i przejrzałych owoców (najlepiej zbieranie ich także spod drzew). Dobre efekty może przynieść okrywanie upraw włókniną, aby uprawa była niedostępna dla much (ta metoda jest obecnie sprawdzana na plantacjach borówki wysokiej we Włoszech). W Szwajcarii najlepsze efekty przyniosło masowe odławianie szkodnika, a także łączenie tej metody z zabiegami środkiem Tracer® (spinosad). Godnymi uwagi metodami ograniczania populacji szkodnika, według H. Helsena, wydają się także wypuszczanie sterylnych samców czy attract & kill (zwab i zabij).

Owoce czereśni uszkodzone przez larwy Drosophila suzukii; fot. H. Helsen

Dorota Łabanowska-Bury

Artykuł pochodzi z numeru 4/2015 „Hasła Ogrodniczego”

Related Posts

None found

Poprzedni artykułSawicki: wyeksportujemy żywność nawet za 25 mld euro
Następny artykułZmiany w przepisach o płatnościach bezpośrednich

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.