PO BESSIE?

    Sezon 1997/98 charakteryzował się wysokimi zbiorami jabłek i niskimi cenami tych owoców. Wtedy właśnie można było zaobserwować pierwsze symptomy kryzysu w polskim sadownictwie. W sezonie 1999/2000, ze względu na stosunkowo niską produkcję jabłek, zarówno w Polsce, jak i w innych krajach europejskich, nie było kłopotów ze sprzedażą, a ceny owoców były wysokie. Sezony 2001/2002 i 2002/2003 ujawniły kryzys nadprodukcji (między innymi jabłek) i dobitnie pokazały zupełny brak zorganizowania sprzedaży.
























    Coraz więcej odmian
    W Polsce nadal funkcjonuje model gospodarstwa sadowniczego, które ma do zaoferowania jabłka kilkunastu odmian. Liczba ta w ciągu roku nie zmniejsza się, a wręcz przeciwnie — wiosną rośnie (tab. 1). Świadczy to o zwiększaniu się bazy chłodniczej. Spośród tych kilkunastu odmian, dominującą pozycję zajmuje tylko kilka — 'Cortland’, 'Gloster’, 'Jonagold’ i jego sporty, 'Šampion’, 'Lobo’ oraz ciągle jeszcze podstawowa odmiana eksportowa — 'Idared’. Stałym elementem rynku stały się również 'Ligol’, 'Elise’ i 'Gala’.

    Struktura odmianowa rynku jabłek w Polsce upodabnia się stopniowo do tej obserwowanej w Unii Europejskiej. Jest to tendencja pożądana, ponieważ rośnie rola dużych sprzedawców (sieci supermarketów) zainteresowanych dużymi i ciągłymi dostawami owoców jednorodnych jakościowo i odmianowo. W Polsce ciągle jeszcze owoce najchętniej kupuje się na targowiskach i w małych „zieleniakach”. Można sądzić, że w tym sektorze nadal będą oferowane jabłka szerszego asortymentu odmian niż u dużych sprzedawców.







    TABELA 1. LICZBA OWOCÓW ODMIAN JABŁONI NA RYNKU WARSZAWSKIM W POSZCZEGÓLNYCH SEZONACH I MIESIĄCACH


    Źródło: obliczenia własne



    Chłodnia to konieczność
    Gdy weźmie się pod uwagę wyniki analizy średnich cen hurtowych owoców odmian jabłoni dominujących na rynku w poszczególnych miesiącach, dla producentów posiadających chłodnie zarysowuje się bardzo niekorzystna tendencja (tab. 2). Punktem odniesienia dla tej oceny są średnie ceny z lat 1994–99. Ceny powyżej średniej notowano jedynie w sezonie 1999/2000 — ocenianym przez producentów jako dobry. W pozostałych dwóch sezonach ceny kształtowały się poniżej średniej.

    Srednie z lat 1994–99 jesienią i zimą były mało zróżnicowane, zaś w miesiącach wiosennych dość dynamicznie rosły. Tendencja ta w największym stopniu jest zachowana w sezonie 1997/98, zaś prawie zupełnie nie występuje w sezonie 2001/2002. Warto zauważyć, że nawet najwyższa wartość amplitudy (sezon 1997/98) jest znacznie niższa od średniej. Wskazuje to na wyrównywanie się cen w różnych okresach sezonu.







    TABELA 2. ŚREDNIE CENY HURTOWE OWOCÓW WYBRANYCH ODMIAN JABŁONI W POSZCZEGÓLNYCH MIESIĄCACH NA RYNKU WARSZAWSKIM


    Źródło: obliczenia własne

    Niekorzystne są także porównania średnich cen hurtowych poszczególnych odmian, pomiędzy sezonem 1994/95 i trzema analizowanymi (tab. 3). Jedynie w sezonie 1999/2000 ceny owoców wszystkich odmian były wyższe niż w sezonie 1994/95. Znacznie niższe były natomiast w sezonie 2001/2002, przy czym największe spadki cen dotyczyły odmian starych — 'Cortlanda’, 'Idareda’ i 'Lobo’. Należy podkreślić, że porównania dotyczą wartości nominalnych, a więc nie uwzględniają stopy inflacji.





    TABELA 3. ŚREDNIE CENY HURTOWE OWOCÓW WYBRANYCH ODMIAN JABŁONI NA RYNKU WARSZAWSKIM (SEZON — OD LISTOPADA DO CZERWCA)


    Źródło: obliczenia własne

    W kontekście przedstawionych wyników raz jeszcze trzeba powrócić do problemu zasadności posiadania w gospodarstwie sadowniczym chłodni. Przytoczę tu wypowiedź pewnego holenderskiego sadownika z początku lat 90. — „Posiadanie chłodni zupełnie się nie opłaca, równocześnie jednak jest koniecznym warunkiem egzystencji gospodarstwa„. Stwierdzenie to (niestety) coraz częściej potwierdza się w warunkach polskich. Już od kilku lat widać w przypadku jabłek tendencję do zmniejszania się różnic cenowych pomiędzy poszczególnymi miesiącami w sezonie. Takie zjawisko można było zaobserwować w sezonie 1997/98. Już wtedy przechowywanie do wiosny owoców wielu odmian było nieopłacalne. Przechowywanie jabłek w chłodni przez parę miesięcy, jakkolwiek nieopłacalne, jest jednak koniecznością. Z analizy cen wynika wprawdzie, że lepiej byłoby je sprzedać jesienią, ale najczęściej jest to niemożliwe z powodu nadmiernej podaży jabłek w tym okresie. Taki stan rzeczy ogromnie komplikuje sytuację ekonomiczną sadowników, którzy wybudowali chłodnie niedawno. Ci, którzy uczynili to wcześniej — w latach 1993 czy 1994 — są w dużo lepszej sytuacji. Wtedy różnice cen jabłek pomiędzy wiosną i jesienią były na tyle duże, że koszty budowy obiektu zwracały się po jednym czy dwóch sezonach.

    Obecna sytuacja ekonomiczna gospodarstw sadowniczych zmusza do szukania tańszych i lepszych rozwiązań. Dotyczy to zarówno budowy chłodni, jak i organizacji rynku.




    Problemy ze sprzedażą
    Niezależnie od tego, czy wejdziemy do UE, czy nie, działania na rynku w dużych grupach producenckich nie uda się ominąć. Na rynku będą się liczyły tylko organizacje producentów o naprawdę dużym potencjale. Wyobrażam sobie, że w rejonie warecko-grójeckim mogłoby ich powstać najwyżej kilka. Powinny dysponować taką podażą, jak grupy producenckie w Holandii, Belgii czy Hiszpanii. Pewien kolega (sadownik ze ścisłej czołówki) odwiedził niedawno organizację holenderską, która ma 30% udział w tamtejszym rynku jabłek. Jego refleksje po tej wizycie zdominowało zatroskanie, a nawet przerażenie dystansem, jaki dzieli w tym względzie Polskę od Holandii.

    W ostatnich latach UE przeznacza na pomoc dla organizacji producentów ponad 250 mln euro rocznie (w 2002 roku nawet 386 mln euro). A pomoc jest tym wyższa, im większym potencjałem ekonomicznym dysponuje organizacja. Z tej pomocy mogą niedługo skorzystać polscy producenci, albo z niej zrezygnować — na własne życzenie. Pomoc UE nie stanowi jednak istoty problemu. Najkrócej mówiąc — mamy wybór. Albo zbudujemy sensownie działający rynek owoców, to znaczy taki, na którym będziemy się liczyć, a więc będziemy mogli bronić własnych interesów, albo sytuacja z sezonu 2001/2002 czy 2002/2003 stanie się regułą.


    Jest oczywiste, że wszelkie potrzebne zmiany można będzie przeprowadzić tylko wtedy, gdy znajdą się na to pieniądze — nie tylko nasze prywatne, ale także unijne i z polskiego budżetu. A te uda się zdobyć tylko po stworzeniu silnej grupy nacisku. Powinni się do niej włączyć nie tylko sadownicy, ale i przetwórcy owoców. Niezbędna jest także pomoc naukowców, zajmujących się produkcją owoców, a szczególnie jej ekonomicznymi aspektami.

    Jeżeli jednak producenci nie zdołają rozwiązać problemów rynkowych w tym sektorze, zrobią to za nich kupcy – niekoniecznie polscy. Nie liczmy jednak wtedy na jakiekolwiek korzyści.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułOCHRONA BLUSZCZU PRZED CHOROBAMI
    Następny artykułMACFRUIT 2003

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.