Ciągłe zmiany
W przewidywaniu przyszłości, warto sięgnąć do przeszłości naszego szkółkarstwa sadowniczego. Podobnie jak w innych gałęziach produkcji, także w tej zachodzą istotne, często „rewolucyjne” zmiany. Wymienię kilka z nich.
Stała zmiana w formie i typie drzewek. Trzyletnie wysokopienne drzewka zastąpiono nis-kopiennymi na silnie rosnących podkładkach, a około 10 lat temu zaczęto produkować drzewka na karłowych podkładkach, które teraz dominują w szkółkach. Dzięki temu sadzi się zdecydowanie więcej drzew na jednostce powierzchni, co ma bardzo duży wpływ na wysokość plonu owoców.
Zdecydowana poprawa jakości drzewek. Zamiast jednopędowych okulantów lub z kilkoma długimi pędami, coraz więcej drzewek produkuje się z kilkunastoma pędami bocznymi średniej długości, zakończonymi pąkami kwiatowymi. Takie drzewka już w roku sadzenia obficie owocują, a w pełnię owocowania wchodzą w trzecim roku po ich posadzeniu.
Produkcja drzewek i sadzonek wolnych od groźnych wirusów. Takie rośliny zdecydowanie lepiej owocują. Często ten czynnik ma większy wpływ na wysokość plonu niż liczba drzewek na jednostce powierzchni.
Zasadnicze zmiany w doborze odmian. Jeszcze nie tak dawno szkółkarz musiał produkować kilkadziesiąt różnych odmian, aby sprostać wymaganiom rynkowym. Teraz zawęża się liczba odmian, do 10 z jednego gatunku, w przyszłości będzie to jeszcze mniej.
Dystrybucja materiału szkółkarskiego. Nie ma już pośredników w postaci CNOS czy spółdzielni ogrodniczych. Większość sadowników zaopatruje się bezpośrednio u szkółkarzy składając zamówienia z rocznym wyprzedzeniem.
Wielkość gospodarstwa szkółkarskiego i skala produkcji. Powstaje coraz więcej dużych, a nawet bardzo dużych gospodarstw, dobrze wyposażonych w specjalistyczny sprzęt i podstawową infrastrukturę produkcyjną. W kilku gospodarstwach produkuje się średnio rocznie 300–500 tys. drzewek, czyli ilości niewyobrażalne jeszcze 20 lat temu. Należy przypuszczać, że te korzystne tendencje będą trwały.
Trzeba mocno podkreślić, że szkółkarze byli i są tą grupą producentów, która najszybciej i skutecznie dostosowała się do nowych wymagań rynkowych. A te stawiali polscy sadownicy, którzy wychodzili z założenia, że „interesy sadownika zaczynają się w szkółce”. W tej sytuacji rynek szkółkarza zmienił się w rynek sadownika. Na uwagę zasługuje także wysoki poziom zorganizowania się szkółkarzy. Znaczna grupa dużych i dobrych gospodarstw szkółkarskich jest zrzeszona w prężnie działającym Stowarzyszeniu Producentów Wysokiej Jakości Materiału Szkółkarskiego.
Będzie lepiej, ale…
Czy wzrośnie popyt na nasze drzewka i sadzonki w najbliższych latach? Należy przypuszczać, że tak, ale tylko na materiał wysokiej jakości, akceptowanych odmian z renomowanych szkółek. Poziom popytu będzie głównie zależał od krajowych cen skupu owoców oraz od ewentualnych klęsk losowych w szkółkarstwie i w sadownictwie, jakie zdarzyły się, na przykład w 2003 roku (silny mróz zimą i susza latem). Po integracji z Unią Europejską można się spodziewać wzrostu cen skupu owoców, a zatem i sadowniczego materiału szkółkarskiego. Sądzę, że w najbliższych 2, 3 latach nie powtórzy się sytuacja rynkowa z lat 2000–2002, kiedy bardzo niskie były ceny, zwłaszcza jabłek.
W naszym sadownictwie trwa proces modernizacji upraw. Jedną z cech tego procesu jest zwiększona liczba roślin na jednostce powierzchni, co sprzyja wzrostowi zapotrzebowania na drzewka i sadzonki. Spodziewając się wzrostu cen skupu owoców nowe sady i plantacje będą także zakładali sadownicy prowadzący mniej intensywną produkcję, sadząc nie np. 2000–3000, ale 1000–1500 jabłoni na hektarze. Niestety, w większości tych gospodarstw produkcja owoców będzie na niższym poziomie i gorszej jakości, co ujemnie się odbije na cenach i stabilizacji rynku owocowego, a także szkółkarskiego.
Można przypuszczać, że w najbliższych latach wzrośnie zapotrzebowanie na nasz materiał szkółkarski ze strony zagranicznych odbiorców. A to głównie dlatego, że produkujemy drzewka i sadzonki na wysokim światowym poziomie i jeszcze przy niższych kosztach produkcji niż np. w krajach zachodniej Europy. Już teraz otwierają się rynki dla naszego materiału szkółkarskiego, zarówno na zachodzie, jak i wschodzie Europy.
W naszym kraju produkcja drzewek i sadzonek była na ogół bardzo opłacalna. Od momentu zmiany systemu gospodarki planowej na rynkową opłacalność ta systematycznie jednak spada, gdyż koszty rosną szybciej niż ceny drzewek i sadzonek. Przy niskiej wydajności w szkółkach i kiepskiej jakości materiału szkółkarskiego produkcja większości gatunków drzewek i sadzonek jest nieopłacalna. Tylko szkółki z wysoką wydajnością oraz jakoś-
cią drzewek i sadzonek, a także z dużą skalą produkcji dostosowaną do potrzeb rynku mogą liczyć na wysoki, a w najbliższych 2, 3 latach na bardzo wysoki poziom opłacalności produkcji materiału szkółkarskiego. Z różnych względów te 2, 3 przyszłe lata mogą być „złotymi” latami dla naszych szkółkarzy. Później sytuacja może się zmienić na skutek wyraźnego wzrostu kosztów produkcji, zwłaszcza siły roboczej.
Poznać rynek
Na najbliższą przyszłość naszym szkółkarzom podsuwam pod rozwagę dwa problemy. O powodzeniu w produkcji szkółkarskiej, oprócz wysokiej jakości drzewek i sadzonek oraz „trafionych” odmian i podkładek, decyduje dobre rozeznanie rynku owocowego i szkółkarskiego — zarówno krajowego, jak i zagranicznego.
W związku z tym szkółkarze powinni stale i skutecznie śledzić te rynki poprzez udział w fachowych spotkaniach w kraju i za granicą oraz poprzez zwiedzanie szkółek, zwłaszcza za granicą. Ważne jest uczestniczenie w różnego rodzaju targach i wystawach. Wtedy mniej będzie „nietrafionych” odmian i podkładek, typów drzewek czy sadzonek. Poznanie rynków będzie łatwiejsze dzięki znajomości obcego języka. Dlatego też młodzi szkółkarze przygotowujący się do prowadzenia dużych gospodarstw powinni władać choćby jednym językiem obcym. Jest to bardzo ważny warunek „przyszłościowy”, zresztą nie tylko dla szkółkarzy.
Drugi problem to polityka cenowa dotycząca drzewek i sadzonek prowadzona przez szkółkarzy. Niestety, jeszcze wielu szkółkarzy, w tym dużych, hołduje zasadzie „sprzedać wszystko za wszelką cenę”. Sprzedaż drzewek, np. jabłoni po 1–2 zł/szt. prowadzi tymczasem do destabilizacji rynku, zarówno szkółkarskiego, jak i sadowniczego. Wtedy na włas-ne życzenie mamy problemy ze zbytem drzewek i sadzonek dob-rej jakości po opłacalnych cenach. Taka polityka cenowa ma jeszcze groźniejszy skutek. Pokazujemy, że u nas można tanio kupić nawet dobry materiał szkółkarski. I mimo wyższych cen za granicą importerzy dostosują się do tych stosowanych w kraju. Jeśli nadal będą dominowały drzewka po niskich cenach, trudno będzie o wysokie ceny eksportowanych drzewek i sadzonek. Dlatego też należałoby materiał szkółkarski niskiej jakości (w latach nadprodukcji — nawet wysokiej) niszczyć i nie wprowadzać go na rynek. Takie działania są powszechnie stosowane w wielu krajach, gdyż pozwalają na opłacalną produkcję w przyszłości.
Inny problem to ceny oferowane zagranicznym importerom. Powinno być zasadą, że nie mogą być niższe od kosztów produkcji w danym kraju, czyli dla drzewka jabłoni powinny wynosić powyżej 3 euro. Niższą cenę można uznać za dumpingową, która może wywołać retorsje ze strony krajów, gdzie trafia ten towar — np. nowe przepisy celne czy fitosanitarne. Szczególnie w obrocie międzynarodowym warto stosować zasadę „sprzedać wszystko, ale po wysokich cenach”.