W poprzednich odcinkach relacji z wycieczki Stowarzyszenia Producentów Ozdobnych Roślin Cebulowych, któremu towarzyszyłam podczas penetrowania Francji, przedstawiłam ogólne wiadomości na temat cebulowego biznesu znad Sekwany. Opisałam także dwa przedsiębiorstwa, które produkują głównie na zamówienie Holendrów będąc niejako zapleczem dla wszechobecnych handlowców z Kraju Tulipanów. Tym razem skoncentruję się na gatunkach, które są specjalnością typowo francuską i znacznie łatwiej znaleźć reprodukujące je firmy na przykład w okolicach Angers niż w pobliżu Amsterdamu.
Dalie… | ||||||
…zajmują jedną z czołowych pozycji w bogatej ofercie firmy Ernest Turc z miejscowości Brain sur l”Authion położonej niedaleko Angers. W katalogu tego zakładu, który ma ponadstuletnie tradycje, znajduje się około 270 odmian dalii, w tym szereg będących własnością firmy Turc (fot. 1). Rośliny te uprawia ona na 30 hektarach (dla porównania: plantacje tulipanów zajmują 25 ha). Są one rozmnażane z sadzonek zielnych, które pozyskuje się w szklarni z wyselekcjonowanych mateczników otrzymanych metodą kultur tkankowych (wolne od chorób i szkodników). Okazy mateczne sadzone są w połowie stycznia na stołach, na łącznej powierzchni 800 m2. Od marca ścina się sadzonki — średnio sześćdziesiąt z jednej rośliny („rekordzistki” dają nawet po 280 sztuk). Następnie sadzonki te umieszcza się w mnożarce wyposażonej w automatyczne zamgławianie. Ukorzenione rośliny wysadza się w pole — wypada to około 15 czerwca. Do listopada tworzą one karpy korzeniowe i wówczas są gotowe do wykopywania. Ostatnio, oprócz takiego „suchego” materiału wyjściowego, sprzedaje się coraz więcej kwitnących dalii w doniczkach. Podobnie, choć na mniejszą skalę i w znacznie skromniejszych warunkach, ale również z dobrymi rezultatami, reprodukuje dalie Gerard Audio, przewodniczący sekcji cebulowej kooperatywy Caval, o której pisałam w pierwszym odcinku (HO 8/99). W 10-hektarowym gospodarstwie w Beaufort en Vallée koło Angers uprawia on te rośliny na powierzchni 1,5 ha (przy czym zamierza powiększyć ten areał) — obok mieczyków, pacioreczników, jaskrów, zawilców i innych. Co roku odnawiane mateczniki dalii — w sumie 24 odmiany — znajdują się w tunelu foliowym, na stołach oraz na zagonach gruntowych (fot. 2). Sadzonki, rocznie 240 tys. sztuk, zbiera się wiosną dwa razy w tygodniu i traktuje ukorzeniaczem, po czym umieszcza w plastikowych kuwetach lub styropianowych skrzynkach (fot. 3) wypełnionych mieszaniną piasku i torfu (3 : 1). Sadzonki profilaktycznie opryskuje się fungicydem, aby zabezpieczyć je przed szarą pleśnią. Po okresie uprawy w tunelu rośliny sadzone są w polu — za pomocą sadzarki będącej własnością spółdzielni Caval. Najcenniejsze z punktu widzenia producenta karp są odmiany o kulistych „bulwach”, które łatwiej jest pakować niż te wydłużone (fot. 4). | ||||||
Mieczyki… | ||||||
…są inną francuską „spécialité de la maison”, choć ich znaczenie gwałtownie maleje. Tendencję tę, przedstawianą przez producentów francuskich (dokumentowaną także holenderskimi danymi), potwierdzają pracownicy stacji doświadczalnej INRA (Państwowego Instytutu Nauk Rolniczych) w Ploudaniel. Jednostka ta, położona w północno-zachodniej Bretanii, zajmuje się, między innymi, hodowlą ozdobnych roślin cebulowych i bulwiastych, w tym mieczyków (fot. 5), a także tulipanów (i, w mniejszym zakresie, irysów). Stworzenie nowej odmiany u pierwszego z tych rodzajów trwa 15 lat, a u drugiego — 25 lat. Na dodatek praca ta średnio się opłaca hodowcy z instytutu. Nowości pochodzące z tej placówki naukowej, aby mogły trafić do obrotu, muszą być najpierw zarejestrowane przez Agri-Obtention — niezależną agendę INRA, a następnie zwykle sprzedawane są komercyjnym producentom, którzy zajmą się ich rozmnażaniem, a niekiedy też dalszą hodowlą. Odbiorcy „instytutowych” odmian to z reguły 9 francuskich firm, między innymi E. Turc czy Caval. Pieniądze uzyskane przez Agri-Obtention nie trafiają bezpośrednio do stacji, w której wyhodowano sprzedaną odmianę, ale do ogólnego budżetu instytutu. O spadku popularności mieczyków zadecydowały ich cechy użytkowe — przede wszystkim zbyt duże i ciężkie kwiatostany, niepasujące do współczesnych bukietów. Dlatego też próbuje się krzyżować tradycyjne formy z niskimi gatunkami południowoafrykańskimi, jak Gladiolus floribundes, Tritonia crocata i T. lineata, Babiana rubrocyanea, B. disticha i inne. W coraz większym stopniu prace hodowlane zależą jednak od funduszy dostarczanych przez sektor prywatny — działalność INRA zaledwie w 25% finansowana jest przez państwo. Na przykład, instytut z Ploudaniel podpisał w ubiegłym roku z komercyjnym przedsiębiorstwem 4-letni kontrakt dotyczący hodowli nowych odmian roślin cebulowych. Mimo to prowadzone tam prace w dziedzinie gatunków ozdobnych są odsuwane na dalszy plan, a priorytetowe znaczenie w centralnych planach INRA mają „ważniejsze zadania”, przede wszystkim badania nad ziemniakami. Nie wiem, czy pewne podobieństwo do polskich priorytetów było pocieszające dla uczestników tegorocznej wycieczki SPORC (fot. 6), wśród których sporą grupę stanowili naukowcy. Sadzę, że wizyta w Ploudaniel raczej rodziła pesymistyczną refleksję, gdyż mogła uzmysłowić prawdopodobny kierunek zmian organizacyjnych w naszej hodowli roślin ozdobnych, nie wspieranej już z budżetu Ministerstwa Rolnictwa. | ||||||
Jaskry… | ||||||
…które oglądaliśmy w doświadczalnej części przedsiębiorstwa E. Turc, pochodziły właśnie z Państwowego Instytutu Nauk Rolniczych w Ploudaniel. Były to raczej „półprodukty”, których dalsze krzyżowanie odbywa się w tej firmie. Hodowlą jaskra zajmuje się ona od 10 lat prowadząc prace w dwóch kierunkach. Po pierwsze, dąży się do otrzymania niskich odmian do pojemników lub na rabaty, a po drugie — tych na kwiaty cięte (fot. 7). Zarazem próbuje się uzyskać modne ostatnio formy o ciemnych barwach kwiatów, gdyż takich w przypadku jaskra jest mało na rynku. Firma Turc prowadzi też hodowlę cantedeskii, czyli „kalli” (chodzi o niskie rośliny, przydatne do uprawy w doniczkach), alstremerii (karłowe formy) oraz pacioreczników. Te ostatnie uprawiane są w tym przedsiębiorstwie na powierzchni 5 ha, przy czym areał ów z roku na rok rośnie. Nic dziwnego, we francuskim klimacie kanny są bardzo dobrą dekoracją miejskich terenów zieleni. My natomiast, pozostając wierni tulipanom, powinniśmy zwrócić większą uwagę na dalie. |