ZANIM KUPISZ OPRYSKIWACZ…

    W ostatnim okresie wiele zmieniło się nie tylko w konstrukcji, ale także w sposobach produkcji opryskiwaczy. Jeszcze do niedawna producenci tych maszyn wytwarzali we własnym zakresie wszystkie ich elementy składowe. Szybko zorientowano się, że do utrzymania wysokiego poziomu technicznego i jakości podzespołów niezbędne są coraz bardziej zaawansowane technologie i kosztowne oprzyrządowanie. W związku z tym powstały firmy akcesoryjne, które nie produkują gotowych maszyn, ale tylko ich komponenty. Wytwarzanie podzespołów, w tym także do opryskiwaczy, zdominowały firmy z Włoch. Są one ich największym w świecie eksporterem. Musieli z tym pogodzić się nawet najbardziej renomowani producenci opryskiwaczy w Niemczech, Holandii, Francji, a ostatnio nawet w Stanach Zjednoczonych i Australii, którzy nie potrafili dorównać Włochom nowoczesnością, jakością i ceną. Pogodzili się z tym również nasi wytwórcy opryskiwaczy. Dzięki temu mogą powstawać w Polsce maszyny na najwyższym poziomie. "Składak" już od dawna przestał być synonimem niskiej jakości, tym bardziej że niemal wszystkie produkowane na świecie maszyny rolnicze, samochody, komputery i sprzęt codziennego użytku to właśnie "składaki". Dostęp do najlepszych podzespołów przyczynił się do znacznej poprawy jakości, ale to dopiero część sukcesu, bo tylko najlepsi potrafią zbudować z tych podzespołów, jak z klocków, nowoczesną maszynę. Brak odpowiedniej wiedzy z zakresu techniki ochrony, a także nieznajomość oczekiwań nowoczesnego sadownictwa sprawia, że nie wszystkim się to udaje.

    Dzięki dostępowi do wysokiej jakości podzespołów mamy na naszym rynku szeroki wybór stosunkowo tanich i w sumie niezłych jakościowo opryskiwaczy krajowych. Nie odbiegają one poziomem technicznym od maszyn importowanych, a niektóre nawet je przewyższają. Gdyby jeszcze nasi rodzimi producenci dołożyli nieco więcej wysiłku w "dopieszczenie" wytwarzanych maszyn, mogliby je sprzedawać w całej Europie. Jakkolwiek polskie opryskiwacze są już wystarczająco nowoczesne i niezawodne, to wciąż spotykamy się z niechlujnym montażem, śmieciami w zbiorniku, nieszczelnymi połączeniami, nieczytelną i mało przydatną instrukcją obsługi, no i nie zawsze odpowiednią estetyką. Dobrze byłoby, aby nasi wytwórcy zadbali o lepsze zabezpieczenie przed korozją i uporządkowali plątaninę przewodów, którą trudno będzie utrzymać w czys­tości. Nie można pogodzić się z bylejakością i siermiężnością oferowanych maszyn, gdy otacza nas coraz więcej ładnie i starannie wykonanych przedmiotów. Stwierdzenie, że "kupujemy oczami" odnosi się nie tylko do artykułów codziennego użytku, ale również do opryskiwaczy. Świadczy o tym coraz większe zainteresowanie maszynami importowanymi. Czy są one trwalsze i lepiej spełniają wymagania racjonalnej techniki ochrony? Wręcz przeciwnie, bardzo często są mniej nowoczesne i słabiej wyposażone od rodzimych maszyn. Ich sprzedaż, obok starannego wykończenia i estetyki, wspomagają jednak profesjonalni sprzedawcy i sprawniejszy serwis. Tymczasem — poza nielicznymi wyjątkami — większość personelu zajmująca się sprzedażą krajowych opryskiwaczy ma kwalifikacje wystarczające najwyżej do sprzedaży gwoździ.

    Pomimo powyższych zastrzeżeń, nie dajmy się zwieść wyglądowi i estetyce. Zwracajmy uwagę przede wszystkim na funkcjonalność i osiągane parametry. O poziomie technicznym decydują w mniejszym stopniu użyte podzespoły, bo te we wszystkich opryskiwaczach są porównywalne, natomiast przede wszystkim wyposażenie i dostosowanie maszyny do sadu lub plantacji. Pamiętajmy, że nie wszystko, co nowe, jest nowoczesne, bo z nowoczesnych podzespołów nie zawsze powstaje nowoczesny opryskiwacz. Dotyczy to w takim samym stopniu zarówno maszyn krajowych, jak i importowanych. Zbyt często spotyka się nie dość, że drogie, to jeszcze mało nowoczesne, a nawet wręcz bezsensowne maszyny przeczące elementarnym zasadom techniki opryskiwania. Szczególną uwagę należy poświęcić wentylatorowi, który jest najważniejszym podzespołem opryskiwacza sadowniczego. Powinien on być wyposażony w deflektory dostosowujące strumień powietrza do chronionych drzew, mieć dużą wydajność powietrza i szeroki zakres jej regulacji. Rezerwa wydajności powietrza jest niezastąpiona podczas wietrznej pogody, a szeroki zakres regulacji niezbędny do dostosowania wydajności powietrza do rozstawy, wielkości i fazy ulistnienia drzew oraz warunków atmosferycznych. Tylko niektóre z oferowanych opryskiwaczy spełniają oczekiwania intensywnego sadownictwa, a producenci nie zawsze podają wiarygodnie ich parametry. Warto więc zapoznać się z możliwościami opryskiwacza w sadzie, a najlepiej szukać opinii bardziej doświadczonego sąsiada lub specjalisty.

    Przed nowym sezonem i następną falą zakupów związanych z kolejnymi dotacjami dobrze jest włożyć nieco wysiłku i starannie przemyśleć przyszłe decyzje inwestycyjne. Pytany o radę, próbuję poznać oczekiwania sadowników, w tym także te dotyczące poziomu cenowego maszyny. W ostatnim okresie często otrzymywałem odpowiedź, że cena nie odgrywa roli. Z jednej strony to cieszy, gdyż świadczy o coraz lepszej kondycji finansowej naszych producentów owoców, ale skłania również do refleksji — ciężko zarobione pieniądze powinny być wydawane ze znacznie większą rozwagą.

    W ostatnim okresie wiele zmieniło się nie tylko w konstrukcji, ale także w sposobach produkcji opryskiwaczy. Jeszcze do niedawna producenci tych maszyn wytwarzali we własnym zakresie wszystkie ich elementy składowe. Szybko zorientowano się, że do utrzymania wysokiego poziomu technicznego i jakości podzespołów niezbędne są coraz bardziej zaawansowane technologie i kosztowne oprzyrządowanie. W związku z tym powstały firmy akcesoryjne, które nie produkują gotowych maszyn, ale tylko ich komponenty. Wytwarzanie podzespołów, w tym także do opryskiwaczy, zdominowały firmy z Włoch. Są one ich największym w świecie eksporterem. Musieli z tym pogodzić się nawet najbardziej renomowani producenci opryskiwaczy w Niemczech, Holandii, Francji, a ostatnio nawet w Stanach Zjednoczonych i Australii, którzy nie potrafili dorównać Włochom nowoczesnością, jakością i ceną. Pogodzili się z tym również nasi wytwórcy opryskiwaczy. Dzięki temu mogą powstawać w Polsce maszyny na najwyższym poziomie. „Składak” już od dawna przestał być synonimem niskiej jakości, tym bardziej że niemal wszystkie produkowane na świecie maszyny rolnicze, samochody, komputery i sprzęt codziennego użytku to właśnie „składaki”. Dostęp do najlepszych podzespołów przyczynił się do znacznej poprawy jakości, ale to dopiero część sukcesu, bo tylko najlepsi potrafią zbudować z tych podzespołów, jak z klocków, nowoczesną maszynę. Brak odpowiedniej wiedzy z zakresu techniki ochrony, a także nieznajomość oczekiwań nowoczesnego sadownictwa sprawia, że nie wszystkim się to udaje.


    Dzięki dostępowi do wysokiej jakości podzespołów mamy na naszym rynku szeroki wybór stosunkowo tanich i w sumie niezłych jakościowo opryskiwaczy krajowych. Nie odbiegają one poziomem technicznym od maszyn importowanych, a niektóre nawet je przewyższają. Gdyby jeszcze nasi rodzimi producenci dołożyli nieco więcej wysiłku w „dopieszczenie” wytwarzanych maszyn, mogliby je sprzedawać w całej Europie. Jakkolwiek polskie opryskiwacze są już wystarczająco nowoczesne i niezawodne, to wciąż spotykamy się z niechlujnym montażem, śmieciami w zbiorniku, nieszczelnymi połączeniami, nieczytelną i mało przydatną instrukcją obsługi, no i nie zawsze odpowiednią estetyką. Dobrze byłoby, aby nasi wytwórcy zadbali o lepsze zabezpieczenie przed korozją i uporządkowali plątaninę przewodów, którą trudno będzie utrzymać w czys­tości. Nie można pogodzić się z bylejakością i siermiężnością oferowanych maszyn, gdy otacza nas coraz więcej ładnie i starannie wykonanych przedmiotów. Stwierdzenie, że „kupujemy oczami” odnosi się nie tylko do artykułów codziennego użytku, ale również do opryskiwaczy. Świadczy o tym coraz większe zainteresowanie maszynami importowanymi. Czy są one trwalsze i lepiej spełniają wymagania racjonalnej techniki ochrony? Wręcz przeciwnie, bardzo często są mniej nowoczesne i słabiej wyposażone od rodzimych maszyn. Ich sprzedaż, obok starannego wykończenia i estetyki, wspomagają jednak profesjonalni sprzedawcy i sprawniejszy serwis. Tymczasem — poza nielicznymi wyjątkami — większość personelu zajmująca się sprzedażą krajowych opryskiwaczy ma kwalifikacje wystarczające najwyżej do sprzedaży gwoździ.


    Pomimo powyższych zastrzeżeń, nie dajmy się zwieść wyglądowi i estetyce. Zwracajmy uwagę przede wszystkim na funkcjonalność i osiągane parametry. O poziomie technicznym decydują w mniejszym stopniu użyte podzespoły, bo te we wszystkich opryskiwaczach są porównywalne, natomiast przede wszystkim wyposażenie i dostosowanie maszyny do sadu lub plantacji. Pamiętajmy, że nie wszystko, co nowe, jest nowoczesne, bo z nowoczesnych podzespołów nie zawsze powstaje nowoczesny opryskiwacz. Dotyczy to w takim samym stopniu zarówno maszyn krajowych, jak i importowanych. Zbyt często spotyka się nie dość, że drogie, to jeszcze mało nowoczesne, a nawet wręcz bezsensowne maszyny przeczące elementarnym zasadom techniki opryskiwania. Szczególną uwagę należy poświęcić wentylatorowi, który jest najważniejszym podzespołem opryskiwacza sadowniczego. Powinien on być wyposażony w deflektory dostosowujące strumień powietrza do chronionych drzew, mieć dużą wydajność powietrza i szeroki zakres jej regulacji. Rezerwa wydajności powietrza jest niezastąpiona podczas wietrznej pogody, a szeroki zakres regulacji niezbędny do dostosowania wydajności powietrza do rozstawy, wielkości i fazy ulistnienia drzew oraz warunków atmosferycznych. Tylko niektóre z oferowanych opryskiwaczy spełniają oczekiwania intensywnego sadownictwa, a producenci nie zawsze podają wiarygodnie ich parametry. Warto więc zapoznać się z możliwościami opryskiwacza w sadzie, a najlepiej szukać opinii bardziej doświadczonego sąsiada lub specjalisty.


    Przed nowym sezonem i następną falą zakupów związanych z kolejnymi dotacjami dobrze jest włożyć nieco wysiłku i starannie przemyśleć przyszłe decyzje inwestycyjne. Pytany o radę, próbuję poznać oczekiwania sadowników, w tym także te dotyczące poziomu cenowego maszyny. W ostatnim okresie często otrzymywałem odpowiedź, że cena nie odgrywa roli. Z jednej strony to cieszy, gdyż świadczy o coraz lepszej kondycji finansowej naszych producentów owoców, ale skłania również do refleksji — ciężko zarobione pieniądze powinny być wydawane ze znacznie większą rozwagą.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułPOWODY ZAMIERANIA ROŚLIN PRZY AUTOSTRADACH
    Następny artykułŁĄCKIE JABŁKA PRODUKTEM REGIONALNYM?

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.