Najdłuższy staż na IPM ma wśród szkółkarzy Jan Ciepłucha z Konstantynowa Łódzkiego, który regularnie, od 1999 roku pojawia się na tych targach. Między innymi dzięki temu wyrobił już sobie pozycję na zachodnioeuropejskim — głównie niemieckim i holenderskim — rynku, na którym lokuje większość swojej produkcji różaneczników. Podkreśla, że początkowo zagraniczni klienci kupowali od niego tylko wówczas, gdy gdzie indziej zabrakło podobnego towaru. W kolejnych latach sytuacja się zmieniała. W tym roku nowością na stoisku J. Ciepłuchy, które zajmowało powierzchnię aż 40 m2, była premierowa prezentacja własnej odmiany (ze względu na porę roku — na jednym ze zdjęć stanowiących tło ekspozycji). Rhododendron ’Mieszko I’, bo o nim mowa, zgłoszony został wcześniej do ochrony unijnej. Jest podobny do odmiany 'Nova Zembla’ i — jak podaje właściciel — toleruje podwyższone pH (do około 6). Jan Ciepłucha jest zadowolony z udziału w tegorocznych targach w Essen. Odnotował zainteresowanie swoją ofertą m.in. przybyszów z Chin, którzy deklarowali chęć zakupu także materiału do dalszej produkcji. Ogólnie stwierdził, że odwiedzający go podczas IPM (fot. 1) przeprowadzają z nim bardziej konkretne niż kiedyś rozmowy handlowe jako ze znanym już wystawcą. Dodał, że targi stanowiły też cenne forum spotkań producentów różaneczników z różnych krajów, którzy m.in. dyskutowali na temat potrzeby tworzenia lobby na rzecz modyfikowania przepisów fitosanitarnych w UE.
Fot. 1. Jan Ciepłucha (na zdjęciu w środku) odnotował duże zainteresowanie
zwiedzających IPM swoją ofertą
W IPM 2005 po raz pierwszy wziął udział Związek Szkółkarzy Polskich, który — wraz z Agencją Promocji Zieleni — przygotował wspólne stoisko. Promowano wystawę „Zieleń to Życie”, wspomnianą organizację, a więc i polskie szkółkarstwo. Przy tej ekspozycji, tworząc z nią jedną całość, swoją ofertę demonstrowało 6 szkółek zrzeszonych w ZSzP. Ich przedstawiciele, podobnie jak APZ, oceniają uczestniczenie w targach jako udane przedsięwzięcie. Jak mówi dyrektor agencji Agnieszka Żukowska, zainteresowanie polską produkcją było spore.
Jedynym mankamentem wspólnej ekspozycji okazała się lokalizacja — nie w jednej z dwóch hal „szkółkarskich”, lecz w mniejszym pawilonie, usytuowanym na dolnym poziomie i niekojarzonym przez bywalców IPM z ofertą drzew, krzewów i bylin. Taki jest los debiutantów, którzy jednak wyciągnęli wnioski, że trzeba w przyszłości „powalczyć” o bardziej strategiczne miejsce.
Jedną ze szkółek z wyżej wymienionego wspólnego stoiska była firma J. & Z. Byczkowscy z Glinek w Wielkopolsce, reprezentowana przez Bartosza Byczkowskiego (fot. 2). Jak stwierdził ten wystawca, korzyścią z pojawienia się na targach było nawiązanie kontaktów z przedstawicielami krajów, z którymi wcześniej szkółka nie współpracowała (m.in. Austria, Dania). Z drugiej strony, docierali do niego kontrahenci, znani wcześniej tylko z korespondencji.
Fot. 2. Szkółka J. & Z. Byczkowscy (na zdjęciu po prawej Bartosz Byczkowski),
która prezentowała swoją ofertę na wspólnym stoisku ZSzP, nawiązała podczas targów nowe kontakty i utrwaliła niektóre dotychczasowe
Szczepan Marczyński współwłaściciel szkółki „Clematis”, nie tylko reprezentował swoją firmę jako wystawca, ale także Związek Szkółkarzy Polskich na spotkaniu Europejskiego Związku Szkółkarzy (European Nurserymen Association). Ta ostatnia organizacja, grupująca krajowe zrzeszenia branżowe, zbiera się 2 razy do roku, m.in. podczas IPM. Wprawdzie Polska jeszcze nie przystąpiła do ENA, ale — jako potencjalny członek — została zaproszona na obrady. Jak podaje Sz. Marczyński, omawiano kilka problemów, dotyczących europejskiego szkółkarstwa. Na przykład radzono na temat zmniejszającej się puli środków ochrony, jakie mają do dyspozycji unijni producenci (m.in. postanowiono sporządzić spis preparatów dostępnych w całej UE jako sumę — różnej długości — wykazów z poszczególnych państw członkowskich, a także próbować wpływać — jako, mówiąca jednym głosem, duża europejska reprezentacja — na politykę firm chemicznych, które nie są zbyt zainteresowane rejestrowaniem nowych środków na potrzeby elitarnego rynku szkółkarskiego poszczególnych państw). Mówiono też o wspólnych normach jakościowych dla produktów, czy kodach, które umożliwiałyby łatwą międzynarodową komunikację elektroniczną uczestnikom branży. Postanowiono też zabiegać, by hodowcy, zwłaszcza róż, udostępniali nazwy handlowe (trade marks) — oprócz „hodowlanych” — producentom. Ci ostatni chcą mieć bowiem możliwość konfrontowania nazw (symboli) chronionych odmian z nazwami występującymi na rynku.
Na osobnym stoisku swoją ofertę prezentowało przedsiębiorstwo Produkcja Roślin Ozdobnych Byliny-Świerk, które również po raz pierwszy wystąpiło na IPM. Jak podkreśla właściciel tej szkółki bylin z Dobromierza, prawdziwe efekty tego przedsięwzięcia będą znane, gdy na konto firmy wpłyną należności za zrealizowane w wyniku targów transakcje handlowe. Tymczasem potwierdza bardzo duże zainteresowanie jego ofertą, między innymi ze strony zwiedzających z Wysp Brytyjskich, Chin, Austrii, Czech, Słowacji i, oczywiście, Niemiec. Następstwem rozmów targowych był też natychmiastowy, a zarazem duży odzew e-mailowy lub faksowy zainteresowanych bliższymi szczegółami. Oceniając perspektywy jako obiecujące A. Świerk nie jest jednak jeszcze pewien, czy weźmie udział w przyszłorocznych targach IPM, ze względu na wysokie koszty, jakie musi ponieść wystawca.
Ireneusz Jędrzejewski z Kłobi zademonstrował szkółkarski materiał sadowniczy, przeznaczony dla szkółkarzy (podkładki). Jak twierdzi, jest średnio zadowolony z udziału w IPM, gdyż jest to impreza poświęcona przede wszystkim roślinom ozdobnym i — w efekcie — zwabiająca głównie zainteresowanych tego typu produktami. Wybrał jednak te targi jako miejsce prezentacji swojej oferty, gdyż chodziło mu o rynek niemiecki, gdzie produkcja szkółkarskiego materiału sadowniczego jest niewielka, a więc powinno być miejsce dla polskich produktów. Dodaje, że rzeczywiste efekty pobytu na targach będzie mógł poznać w jesieni br., czyli po najbliższym sezonie sprzedaży. Podkreśla też, że Essen to ciekawe miejsce spotkań ludzi z ogrodniczej branży.
Firma Martex prezentowała swoje produkty w pawilonie poświęconym technice ogrodniczej (drugim polskim wystawcą w tej hali było przedsiębiorstwo Kwazar) i prawdopodobnie powtórzy udział w IPM. Firma Martex debiutowała na tych targach (fot. 3), choć — jak mówi jej właściciel Jerzy Strenkowski — nie „z marszu”, gdyż wcześniej wielokrotnie przyjeżdżał na nie jako zwiedzający. Jak podkreśla, jest bardzo zadowolony z rezultatów tegorocznej edycji. Swoimi pojemnikami i innymi wyrobami zainteresował nie tylko Niemców, ale i Francuzów, a nawet przybyszów zza Oceanu.