Hurtowy rynek roślin ozdobnych. Kraków – z nadzieją na lepsze

Giełdowa sprzedaż roślin ozdobnych odbywa się w Krakowie już od wielu lat. Przez długi okres brakowało jednak dobrze zorganizowanego miejsca handlu, a skazani na decyzje samorządowców ogrodnicy i kupcy zmuszeni byli zmieniać co jakiś czas jego lokalizację. Od 11 lat handel prowadzony jest wprawdzie w jednym miejscu, przy ulicy Balickiej, ale — mimo poczynionych działań w kierunku poprawy warunków zbytu — nadal trudno je określić mianem profesjonalnej giełdy kwiatowej.


Trochę historii

Wielu krakowskich ogrodników, korzystających z giełdy przy ul. Balickiej (w zachodniej części miasta) z sentymentem wspomina lata 70. i 80. ubiegłego stulecia, które były bardzo dochodowe dla ich działalności. Duży popyt na kwiaty cięte sprawił, że jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać tunele foliowe i szklarnie, w których uprawiano głównie goździki i gerbery. Większość towaru zbywano wówczas bezpośrednio w gospodarstwie. Z czasem do asortymentu wprowadzono frezję, która w krótkim czasie zdobyła popularność zarówno u klientów, jak i ogrodników. Ci ostatni zbierali plony jej kwiatów w niemalże jednym czasie, a wynikało to wówczas z braku odpowiedniej wiedzy na temat uprawy tego gatunku. Duża ilość kwiatów frezji w obrocie wymusiła poszukiwanie innej formy sprzedaży, gdyż zbyt w miejscu produkcji nie był już tak łatwy.

Pierwszym miejscem hurtowego handlu roślinami ozdobnymi — w latach 1984–85, był w Krakowie plac targowy przy Starym Kleparzu (tradycyjne, znajdujące się w centrum miasta miejsce zaopatrywania się mieszkańców w produkty rolno-spożywcze). Miejsca było tam jednak zdecydowanie za mało, wielu ogrodników handlowało z samochodu. Władze miasta, z zamiarem uporządkowania takiego stanu rzeczy, zorganizowały „przeniesienie” kwiaciarskiej „giełdy” pod stadion „Wisły” przy ulicy Reymonta. I to miejsce było na dłuższą metę nieodpowiednie do handlu roślinami ozdobnymi — ze względu na jego inne przeznaczenie, czyli do celów sportowo-rekreacyjnych — a z końcem 1994 r. wygasło pozwolenie władz miasta na prowadzenie tam „giełdy”.

Tymczasem Korporacja Gospodarcza „Efekt” SA zorganizowała na terenie ośrodka handlu artykułami rolno-ogrodniczymi przy ul. Saskiej (Rybitwy — na południowo-wschodnich obrzeżach Krakowa) Giełdę Kwiatową na Targu Saskim — na wyremontowanym placu i w nowo wybudowanej hali. Część ogrodników nie chciała się jednak tam przenieść (m.in. ze względu na „niekorzystną lokalizację”), co doprowadziło do konfliktów i nieporozumień. W tym samym czasie Krakowskie Przedsiębiorstwo Przewozowo-Usługowe, mając do dyspozycji halę i duży plac (pozostałości po istniejącej w tym miejscu firmie transportowej), wyszło z propozycją zorganizowania giełdy przy ul. Balickiej. I tak, od maja 1995 r. handel roślinami ozdobnymi odbywa się właśnie tam. Terenem, na którym zlokalizowane są hale i stanowiska handlowe, zarządza KPPU. 100% udziałów tej spółki należy do Gminy Kraków. Przedmiotem jej działalności jest nadzór nad Centrum Giełdowo-Handlowym „Balicka”. Poza kwiatową, działają w tym miejscu inne giełdy: staroci, elektroniczna (w soboty i niedziele) oraz zoologiczna (we wtorki).

Słabe i mocne strony

Handel roślinami ozdobnymi oraz dodatkami bukieciarskimi odbywa się pod gołym niebem oraz w dwóch halach o łącznej powierzchni 3300 m2. Pierwsza istniała od początku funkcjonowania giełdy w tym miejscu i była jedynie zaadaptowana do handlu kwiatami. Jej mankamentem jest panująca wewnątrz ciemność, niewiele pomagają zainstalowane pod dachem reflektory (fot. 1). Drugą, z dachem i prawie wszystkimi ścianami (oprócz jednej) ze szkła, wzniesiono stosunkowo niedawno — w 2003 roku. Panują w niej dużo lepsze warunki jeśli chodzi o oświetlenie (fot. 2), ale z drugiej strony latem — nawet w porannych godzinach handlu — zbyt szybko nagrzewa się w niej powietrze. W obydwu halach znajduje się około 140 miejsc handlowych, w większości są to wyznaczone tzw. kratki. Mają one powierzchnię od 6 do 16 m2. Kilku stałych operatorów (głównie hurtowników) ma w obrębie „starej” hali wydzielone pomieszczenia, które są wyremontowanymi po poprzedniej działalności warsztatami. Ci, którzy posiadają w ofercie kwiaty i zieleń ciętą, wybudowali w nich na własny koszt niewielkie chłodnie. Są to jedyne miejsca do przechowywania towaru na terenie całej giełdy.


Fot. 1. „Stara” hala, w której odbywa się handel kwiatami, jest ponura i ciemna


Fot. 2. Dobudowana 3 lata temu nowa hala-„szklarnia”

Na zewnątrz sprzedawcy mają do dyspozycji około 350 stanowisk. Liczba tych miejsc w sezonie wiosenno-jesiennym wzrasta nawet do 450, wówczas ogrodnicy korzystają ze stanowisk handlowych na placu spożywczym, sąsiadującym z giełdą kwiatową. Każdy, kto dysponuje stałym miejscem w hali, ma obowiązek jednoczesnego wynajmowania wydzielonego miejsca na placu.
W praktyce są one jednak odstępowane za stosowną opłatą sezonowym sprzedawcom. Gros sprzedaży na zewnątrz przypada na okres od wiosny do jesieni, gdy jest największy popyt na rośliny balkonowo-rabatowe (fot. 3) czy chryzantemy. Stałymi bywalcami są handlujący artykułami „trwałymi”, np. wikliną (fot. 4). Na placu znajduje się również 45 pawilonów z dodatkami bukieciarskimi, szkłem, podłożami ogrodniczymi, zniczami i innymi artykułami ogrodniczymi. Budowę tych obiektów sfinansowali sami operatorzy, część została odkupiona od sprzedawców artykułów spożywczych.


Fot. 3. Stanowiska pod gołym niebem zapełniają się głównie
w sezonie sprzedaży roślin balkonowo-rabatowych


Fot. 4. Wyroby z wikliny można tu kupić przez cały rok

Miesięczny koszt wynajęcia stanowiska handlowego w hali wynosi — w zależności od powierzchni — 150–300 zł, zimą płaci się dodatkowo za ogrzewanie (ok. 60 zł/miesiąc). Wynajęcie miejsca pod gołym niebem kosztuje od 100 do 350 zł miesięcznie. Wjazd na teren giełdy dla sprzedawców jest wliczony w „czynsz”, każdego miesiąca otrzymują oni tzw. karty wjazdowe.

Organizacja handlu

nie jest wzorowa. Większość operatorów (poza tymi, którzy mają wydzielone pomieszczenia) nie może pozostawić towaru na swoim stanowisku. Po pierwsze — nie byłby on w żaden sposób zabezpieczony przed kradzieżą, po drugie — w tym samym miejscu kilka dni w tygodniu działają inne giełdy. Tak więc sprzedający na krakowskim rynku hurtowym pojawiają się bardzo wcześnie, nawet ok. godz. 300 nad ranem, pierwsi klienci przyjeżdżają zwykle ok. godz. 530. Handel kończy się około godziny 930 (w soboty, z powodu odbywającej się w tym samym miejscu giełdy elektronicznej — przed godz. 800).

Na krakowskiej giełdzie kwiatowej sprzedają zarówno ogrodnicy (wielu pochodzi z okolic Częstochowy), jak i pośrednicy. W obrocie znajduje się materiał polski oraz importowany, głównie z Holandii (fot. 5). Istnieje przy tym zależność: gdy tylko pojawią się w obrocie rośliny z rodzimych gospodarstw ogrodniczych, analogiczny towar holenderski nie ma w zasadzie prawa bytu. Jedni twierdzą, że wynika to z solidarności ogrodniczej, zdaniem pozostałych, klienci przekonują się, że polski towar jest znacznie lepszej jakości, trwalszy, a do tego tańszy, więc handlujący produktami sprowadzanymi z zagranicy nie wytrzymują konkurencji. Reguła ta nie dotyczy największego eksportera holenderskich roślin doniczkowych, który prawie nie ma na tym rynku konkurencji.


Fot. 5. Największy asortyment roślin doniczkowych pochodzi z importu

Klienci

Są nimi głównie właściciele miejscowych i okolicznych kwiaciarni, a także osoby fizyczne — „detaliści” (fot. 6). Ci ostatni mogą tu łatwo dojechać środkami komunikacji miejskiej, stąd stanowią ważną grupę klientów, zwłaszcza w sezonie wiosenno-letnim, nabywając spore ilości roślin balkonowo-rabatowych.


Fot. 6. Klientami krakowskiej giełdy kwiatowej są również „detaliści”

Swego czasu giełda ta miała dużo większy zasięg, obejmowała m.in. województwo podkarpackie. Grono korzystających z niej zmniejszyło się jednak, a miał na to wpływ rozwój hurtowych rynków w Rzeszowie oraz Tarnowie (przy spółdzielni ogrodniczej). Coraz częściej na krakowskim rynku pojawiają się natomiast klienci ze Słowacji oraz sporadycznie ze Wschodu (głównie z Ukrainy).

Jaka przyszłość?

Niewątpliwym atutem tego rynku jest dobra lokalizacja, znajduje się ona bowiem w pobliżu autostrady A4. Ponadto, co przyznaje większość handlujących, opłaty wnoszone za dzierżawę stanowiska handlowego, w porównaniu z tymi na innych giełdach, nie są zbyt wygórowane (choć analogiczne do panujących warunków).

Większość ogrodników i hurtowników, którzy tu sprzedają, jest zadowolona z handlu w tym miejscu. Być może wynika to z braku innej możliwości (choć część z nich jest również operatorami na tyskiej giełdzie kwiatowej). Ale, jak mówią, nie tak powinien wyglądać rynek hurtowy z prawdziwego zdarzenia. Uciążliwa jest dla nich konieczność przyjeżdżania na giełdę już nocą (zwłaszcza że klienci pojawiają się dużo później) i każdorazowego rozpakowywania towaru, co wynika w dużej mierze ze złej organizacji. Sprzedawcy w hali dojeżdżają do swoich stanowisk samochodem (nie ma rampy rozładunkowej), większość z nich następnie wyjeżdża i pozostawia samochód na zewnątrz hali.

Od kilku ogrodników usłyszałam opinię, że giełda mogłaby funkcjonować co drugi dzień, gdyż nie ma aż takiego zapotrzebowania na codzienne dostarczanie roślin ozdobnych na ten rynek. Tym bardziej że brakuje chłodni lub innych pomieszczeń, w których można by przechować towar.

Dziwi fakt, że tak duże miasto, jak Kraków, nie ma profesjonalnego, hurtowego rynku zbytu produktów ogrodniczych (i pod tym względem przegrywa wyraźnie konkurencję np. z Tychami). Zwłaszcza że możliwości pozyskania środków na rozwój takich miejsc jest coraz więcej, co widać na przykładzie innych miast.

Jak twierdzi Adam Wójcicki prezes KPPU, jest jednak nadzieja, że zmieni się coś na lepsze. Istnieją już plany rozbudowy krakowskiej giełdy kwiatowej, planuje się m.in. wzniesienie zadaszonych wiat. Jeśli będzie takie zapotrzebowanie, z czasem możemy się starać o dotacje na budowę klimatyzowanej hali kwiatowej lub przynajmniej takiej, w której będą wydzielone zamykane boksy — dodaje prezes KPPU.

Related Posts

None found

Poprzedni artykułW południowym Tyrolu (cz. I)
Następny artykułOPTYMISTOM JEST ŁATWIEJ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.