Sprzedaż bezpośrednia za 7 tys. zł rocznie?

Rolnik, który sprzeda osobiście własne wyroby, np. chleb czy dżemy, za kwotę do 7 tys. zł rocznie, nie będzie musiał płacić podatku - taką zmianę do senackiego projektu, którym w tym tygodniu zajmie się Sejm, proponują komisje rolnictwa i finansów. Opozycja uważa, że kwota jest za niska.

Projekt zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych i w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej został przygotowany przez senatorów jeszcze w ubiegłym roku. Senatorowie zaproponowali, by umożliwić rolnikom i ich domownikom nieopodatkowaną produkcję i tzw. sprzedaż bezpośrednią produktów wytworzonych z własnych surowców przez nich osobiście np. pieczywa, wędlin, dżemów, kompotów czy serów. Zwolnienie przychodów z tej działalności ma – w intencji autorów projektu – aktywizować m.in. gospodynie domowe do podejmowania dodatkowych zajęć i w ten sposób zwiększać dochody rodziny wiejskiej.

W uzasadnieniu senackiego projektu podkreślono, że obecnie „rolnicy mogą wytwarzać, a następnie sprzedawać, bez konieczności rejestrowania działalności gospodarczej i płacenia podatku dochodowego od osób fizycznych, jedynie nieprzetworzone produkty roślinne i zwierzęce”. Co za tym idzie – podkreślają senatorowie – „sprzedaż przetworzonej żywności odbywa się obecnie poza legalnym obrotem, w tzw. szarej strefie”.

Z jednej strony – zaznaczają autorzy projektu – jest popyt „na żywność produkowaną w tradycyjny sposób, a rolnicy odpowiadają na ten popyt sprzedając wytworzone przez siebie produkty; skala tej produkcji jest na tyle niewielka, że rolnicy nie decydują się na wyjście z +szarej strefy+ w obawie przed podatkiem dochodowym, którego zapłacenie czyniłoby ich działalność nieopłacalną”. „Rolą prawodawcy powinno być tworzenie prawa, które uwzględnia istniejące stosunki społeczne, dlatego należy usankcjonować działalność rolników” – uważają senatorowie.

Po przekazaniu do Sejmu projektem zajęły się sejmowe komisje rolnictwa i komisji finansów. Zaproponowały, by do wprowadzić do niego przepis, iż przychód ze sprzedaży bezpośredniej bez podatku może wynieść maksymalnie 7 tys. rocznie.

Podczas prac w komisjach poseł Krzysztof Popiołek (PiS) zaproponował podniesienie limitu nieopodatkowanego przychodu z 7 tys. do ok. 31 tys. zł rocznie. Wyliczył, że limit przychodu w wysokości 7 tys. zł daje miesięcznie kwotę 583 zł. Jeśli założy się, że zyskowność takiej sprzedaży jest na poziomie 10-procent, to do budżetu rodziny rolnika wpłynie 58 zł – przekonywał poseł. Zdaniem posłów PiS limit nieopodatkowanych przychodów w wysokości 7 tys. jest stanowczo za mały i nie zachęci rolników do uruchomienia takiej działalności gospodarczej, bo wymaga to spełnienia np. wymogów sanitarnych, handlowych, itp.

Druga poprawka PiS rozszerzała możliwość sprzedaży tak, aby mogła być ona prowadzona w budynkach oraz na rzecz np. sklepów czy restauracji. Senacki projekt przewidywał, że sprzedaż powinna odbywać się we własnym gospodarstwie lub na targowisku. Ostatecznie propozycje PiS nie zostały poparte przez większość w komisji.

Podczas prac sejmowych wiceminister finansów Jacek Dominik ocenił, że limit 7 tys. „w tym wypadku wydaje się zupełnie wysokim limitem biorąc pod uwagę, że po jego przekroczeniu sprzedający podlega ogólnym przepisom prawa podatkowego i jeszcze ma kwotę wolną od podatku w wysokości 3 tys. zł”. Według wiceministra, gdyby sprzedający „uzyskiwał dochód tylko z tej sprzedaży to tak naprawdę do kwoty 10 tys. zł jego przychody będą nieopodatkowane”. – Więc tak naprawdę, to nie jest niewielka kwota, ona jest dość znacząca – dodał.

Co do miejsca prowadzenia sprzedaży Dominik podkreślił, że w ustawie stosowana jest definicja targowiska taka jak w innych przepisach. Zaznaczył, że jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju stragany czy budki, które są czasowo umiejscowione na targowiskach, to w tych miejscach można dokonywać takiej sprzedaży. Według niego, jeśli zdecydowano by się na sprzedaż do sklepów, „to znów pojawi się kwestia definicji: jaki sklep duży czy mały”. Zdaniem Dominika, to mogłoby doprowadzić do otworzenia furtki do sprzedaży w supermarketach i mogłoby dojść do zakłócenia konkurencji.

Źródło:

Related Posts

None found

Poprzedni artykułRośnie zainteresowanie ziemią inwestycyjną na Warmii i Mazurach
Następny artykułOd 14 lat nie mieliśmy tak ciepłej i zielonej Wielkanocy

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.