Wracając do natury

„Tworzymy eko z miłości” – to hasło niemieckiej firmy Rapunzel, która od 37 lat produkuje żywność ekologiczną. W odbywającym się 7–9 maja w Warszawie 7. Organic Marketing Forum – Międzynarodowej Konferencji w Zakresie Przetwórstwa i Sprzedaży Produktów Ekologicznych i Surowców Naturalnych, zorganizowanym przez EkoConnect – Międzynarodowe Centrum Rolnictwa Ekologicznego Europy Środkowej i Wschodniej, wzięło udział 350 osób (producenci żywności ekologicznej, handlowcy, importerzy i rolnicy) z 26 krajów.

Andreas Wenning, członek zarządu firmy Rapunzel, przyznał, że faza rozbiegu produkcji żywności ekologicznej, także w Niemczech, była bardzo długa. Dopiero w latach 90. ub.w. nastąpił gwałtowny rozwój tej produkcji. Tendencja ta trwa do dzisiaj – w ubiegłym roku zanotowano 17% wzrost. Jest ona widoczna bardziej w ilości produktów niż w liczbie gospodarstw, niektórzy producenci rezygnują bowiem z produkcji ekologicznej, gdyż nie są w stanie utrzymać się na rynku przy wciąż malejących marżach.

– Żywność ekologiczna nie może być tak tania, jak konwencjonalna, gdyż produkując ją, ponosi się wszystkie koszty, jakie powoduje gospodarka konwencjonalna. I ceny eko będą wzrastać, ponieważ konsumenci wymagają coraz wyższej jakości. Nie powinno być to jednak przebicie 2–3-krotne. Wiadomo, że przy produkcji na większą skalę koszty można obniżać – informował przedstawiciel firmy Rapunzel.
Rozwój produkcji żywności ekologicznej warunkuje popyt (który w Niemczech rośnie), zaopatrzenie w surowce (tych jest wciąż za mało), wzrost cen w takim stopniu, aby marża była zadowalająca dla producentów. Popyt zwiększa się także dzięki wprowadzaniu nowych produktów.

– Nie wyważajcie otwartych drzwi, uczcie się na naszych błędach – apelował A. Wenning. A jakie błędy popełnił Rapunzel? Największym było wejście na giełdę. Firma potrzebowała kapitału i uzależniła się od ludzi, którzy czy to nie rozumieli, czy też nie chcieli zrozumieć idei produkcji ekologicznej. Dziś Rapunzel jest spółką z o.o. Prelegent przestrzegał też przed wożeniem np. 25 kg musli przez pół kraju, jak to się zdarzało w jego firmie na początku działalności.

– Polska jest w początkowej fazie rozwoju rynku ekologicznego. Macie duży potencjał w produkcji surowców ekologicznych. Wasz rynek będzie rósł, jeśli wzrastać będzie produkcja, do czego niezbędne jest wsparcie polityczne i konsumpcja, którą pobudzić można działaniami promocyjnymi – stwierdził A. Wenning.

W całej Unii Europejskiej 9,3 mln ha (1,9%) stanowią uprawy ekologiczne prowadzone w 269 tys. gospodarstw. W Polsce, podobnie jak i w innych „nowych” krajach Unii Europejskiej, produkcją ekologicznej żywności zaczęto interesować się na większą skalę ze względu na dopłaty unijne. W 2010 r. produkcja ekologiczna zajmowała już 524 tys. ha (2,8%) w 20 tys. eko- -gospodarstw. Choć najwyższe dopłaty dostają gospodarstwa sadownicze i warzywnicze, to jednak największy areał zajmują użytki zielone i uprawy rolnicze. Budżet państwa dofinansowuje też koszty corocznej kontroli, warunkującej otrzymanie certyfikatu.

Nasz kraj ma jeszcze dużo czystych wód i traw zielonych. Przeważają u nas małe gospodarstwa rodzinne, w których łatwiej wprowadzić produkcję wymagającą precyzyjnej pracy, są też spore nadwyżki siły roboczej na wsi. Tylko czy małe gospodarstwo ma siłę przebicia na rynku?

O problemach takich gospodarstw mówił Lukas Kalterborn z Rumunii. Pośredniczy on między rumuńskimi producentami a szwajcarskimi przetwórcami ekologicznej żywności. Rynek można zdobyć tylko wtedy, kiedy mali producenci będą się zrzeszać w stowarzyszeniach. Większe partie jednolitych produktów opakowanych w taki sam sposób są preferowane przez handlowców. – Jeśli jednak chcemy produkować np. wyjątkową odmianę jabłek o niskim plonie, trzeba zainteresować nią konkretny sklep i sprzedawać jako produkt regionalny, najlepiej obudowany jakąś lokalną legendą – radził L. Kalterborn.

Jak na razie, tendencję do zrzeszania się w Polsce wykazują duże gospodarstwa, choć grupy producenckie są szansą na przetrwanie małych gospodarstw. W rozwoju gospodarstw ekologicznych przeszkadza też fetysz postępu i „nowoczesności”, przejawiający się w bezkrytycznym stosowaniu środków ochrony roślin i nawozów sztucznych, szeroko reklamowanych przez koncerny chemiczne. Istnieje też przekonanie, że u nas niemal wszystkie produkty są „prawie ekologiczne”. I ostatnia sprawa – w Polsce moda na ekologię właściwie jeszcze nie zapanowała. Tak zresztą jak i w innych państwach Europy Środkowo-Wschodniej.

Jolanta Szaciłło

Related Posts

None found

Poprzedni artykułMiędzynarodowe Dni Wina w Jaśle
Następny artykułChiny zapowiadają zaostrzenie standardów kontroli żywności

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.