Zaradzić problemom grup

- Nie będzie sukcesu Polski i polskiego eksportu jeżeli wam się nie uda – powiedział Grzegorz Schetyna, minister spraw zagranicznych podczas spotkania z przedstawicielami grup producentów owoców z rejonu sandomierskiego i grójecko-wareckiego, które odbyło się 1 października w siedzibie GPO „Owoc  Sandomierski” sp. z o.o. w Bilczy (powiat sandomierski).

Wypowiedź ministra świadczy o jego chęci pomocy sadownikom, którzy od ponad roku borykają się z problemami handlowymi będącymi skutkiem rosyjskiego embarga. G. Schetyna dodał również, że aby pomóc polskim sadownikom w działaniach handlowych poza granicami kraju, resort musi wiedzieć, czego oczekują. Zaznaczył, że potrzebna jest współpraca między producentami, a nawet grupami producentów w stworzeniu projektu długofalowych działań handlowych, aby można było włączyć instytucje, które mogłyby pomóc zbyć towar poza granicami Polski. Grupy muszą określić problemy, aby wiedzieć, jak im zaradzić. Embargo okazało się motorem zmian i podjęcia nowych strategii działania w dotarciu na inne niż rosyjski rynek. Rząd musi być dokładnie poinformowany o potrzebach, aby mógł reagować, dlatego trzeba przygotować projekt działania uwzgledniający problemy, z jakimi borykają się podmioty gospodarcze, jakimi są grupy producentów owoców. Dzięki embargu świat dowiedział się o polskich jabłkach, teraz trzeba pomyśleć, komu i jak je sprzedać. Zgodnie z zapowiedzią ministra G. Schetyny spotkanie powinno być początkiem dialogu.

Leszek Bąk (fot. 2), prezes zarządu GPO „Owoc Sandomierski” stwierdził, że grupy,  jako przedsiębiorstwa samodzielnie nie dadzą sobie rady z promocją jabłek na rynkach zagranicznych. Według niego konieczne jest wsparcie ze strony instytucji rządowych na promocję i reklamę jabłek i soków z nich tłoczonych.  Jednak, jak słusznie zauważył eurodeputowany Bogdan Wenta (fot. 3), aby podejmować działania promocyjno-reklamowe polskich jabłek, one muszą być na danym rynku dostępne, w przeciwnym razie promocja nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, ponieważ konsument tamtejszy nie przywiązuje uwagi, skąd pochodzi jabłko oferowane na rynku. Bożentyna Pałka-Koruba (fot. 4), wojewoda świętokrzyski zwróciła uwagę na konieczność posiadania elementarnej wiedzy, na jakie rynki kierować jakie jabłka – zielone za zachód Europy, a czerwone do krajów arabskich.


Leszek Bąk


Bogdan Wenta


Bożentyna Pałka-Koruba
 
– Wszystkie problemy grup producentów owoców w Polsce są takie same, wynikają głównie ze zbyt wysokich obciążeń finansowych – powiedział Tomasz Czajkowski (fot. 5), prezes zarządu Grupy Producentów Owoców „Polfrut” sp. z o.o. z Łęczeszyc. Grupa ta należy do Unii Owocowej Stowarzyszenia Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw, która powstała, aby  głos sadowników był bardziej słyszalny i zauważalny. Jak powiedział, wszystkie grupy zrzeszone w Unii owocowej liczą na dobrą współpracę z ministrem. – Embargo rosyjskie trwa drugi rok, nie wiadomo, jak sytuacja polityczna dalej będzie się kształtować i jak długo ono potrwa.  Nowe rynki zbytu jabłek wymagają innej kultury produkcyjnej, a  to wymaga czasu i nakładów finansowych. Promocja polskiego jabłka, uwzględniająca walory smakowe poza granicami kraju to ciężka, długofalowa i kosztowna praca. Nie będziemy mieć szybko takiej struktury handlowej, jak w krajach UE, bo ona była tam budowana przez wiele dziesięcioleci. Ale nie jest to niemożliwe. Problem w polskich grupach dotyczy przeładowania kosztami, które wynikają z działalności grupy na rynku – powiedział T. Czajkowski.


Tomasz Czajkowski
 
Zrzeszenia producentów owoców nie zawsze były przygotowane  na to, że muszą być spełnione określone wymagania, aby zaistnieć na rynku, ponieważ nie były one wymagane od sadowników indywidualnych. Spełnienie tych wymagań wiąże się z znacznymi  kosztami. Aby sprzedawać jabłka poza granicami kraju trzeba legitymować się określonymi certyfikatami. Grupa ponosi odpowiedzialność za sprzedaż jabłek swoich członków, ma infrastrukturę umożliwiającą przygotowanie jabłek według wymogów odbiorców. Służy rozwojowi regionu, bo stworzyła miejsca pracy oraz płaci podatki od nieruchomości, które są niestety bardzo wysokie i stanowią ogromne obciążenie dla tych podmiotów.  Podatek od nieruchomości to koszt rzędu 200-450 tys. złotych rocznie. Koszty stałe, obejmujące także wynagrodzenie pracowników, są zatem bardzo wysokie, a co miesiąc muszą być ponoszone. Nawet gdy następują problemy w handlu owocami przez kilka miesięcy, tak jak to miało miejsce w ubiegłym sezonie, zobowiązania trzeba płacić a obrotu nie ma, wówczas pojawiają się problemy finansowe. Grupy powstały nie po to, że sadownicy chcieli, ale po to, aby obrót owocami był sformalizowany, ponieważ tak on odbywa się w Europie Zachodniej. A w Polsce grupy są młode i utworzone przez sadowników, nie znających mechanizmów rządzących na rynku.[NEW_PAGE]Według Witolda Stefaniaka, prezesa zarządy Grupy Sadowniczo-Warzywniczej „Złoty Sad”  z uwagi na to, że jabłka do chłodni w grupach są wstawiane jesienią a ich sprzedaż odbywa się po kilku miesiącach, to od pomieszczeń, w których  one są składowane, grupy nie powinny płacić podatku takiego jak od obiektów, gdzie prowadzona jest działalność gospodarcza. Od obiektów socjalnych, biurowych i hal sortowniczych jest on uzasadniony, ponieważ tam jest prowadzona działalność. – W grupach producentów owoców nie ma takiego obrotu towarów jak w sklepach. Grupy nie zawsze mogą zakupić towar z zewnątrz, aby nim handlować celem pokrycia kosztów bieżących. Od miejsc składowania jabłek podatek powinien być na poziomie, jaki płaci sadownik. Ponadto są miesiące, kiedy nie można sprzedać jabłek z uwagi na zawirowania polityczne, a podatek (niezależnie od zawirowań politycznych) płacić trzeba. Należy się zastanowić jak to inaczej zorganizować – powiedział W. Stefaniak.

– Polskie grupy zrzeszające producentów owoców powstały niedawno i dorównują do poziomu światowego. Są one młode, mają nowe obiekty i kosztowne maszyny. Ma to służyć ułatwieniu handlu. Odpisy amortyzacyjne są jednak bardzo wysokie i razem z wysokimi podatkami od nieruchomości zagrażają pozycji rynkowej tych podmiotów. Aby pokryć te koszty, obroty grup muszą być bardzo duże. Dlatego potrzebujemy pomocy finansowej na misje gospodarcze poza granicami kraju, ponieważ na nie trudno przy takich obciążeniach finansowych wygenerować fundusze – mówił Zbigniew Rewera, prezes zarządu  GPO „Refal” sp. z o.o.

T. Czajkowski dodał, że gdy w grupie pojawią się trudności finansowe, to banki komercyjne nie wykazują chęci pomocy. Jeżeli powstały już grupy i mają one funkcjonować, bo tego wymaga rynek, należy znaleźć rozwiązanie systemowe, aby im to umożliwić. Grupy są nowe, wszystkiego się uczą, starają się pozyskiwać nowych klientów i umacniać pozycje na rynku. Skoro ogromne pieniądze poszły na ich utworzenie, należy zrobić wszystko, aby one funkcjonowały, być może powinien w to włączyć się Bank Gospodarstwa Krajowego poprzez zagwarantowanie niskooprocentowanych kredytów.  Zbigniew Rewera uzupełnił wizję T. Czajkowskiego mówiąc, że gdy grupa upadnie, bo nie będzie mogła spłacić zobowiązań bankowych (których każda ma niemało), wówczas znajdzie się zagraniczny kontrahent, który ją kupi za relatywnie niewielkie pieniądze i nagle sadownicy, jej dotychczasowi właściciele staną się tylko dostarczycielami towaru, a nowy właściciel będzie dyktował warunki. Zarząd grupy musi zatem dbać, aby grupa dobrze funkcjonowała oraz aby sadownik był zadowolony. Obcy właściciel będzie dbał tylko o własny interes. Trzeba robić wszystko, aby ten nowostworzony polski kapitał nie przeszedł na własność obcokrajowców.
 
Zdaniem Katarzyny Kacperczyk (fot. 6), podsekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych, udział w targach żywności i promocja jabłek poza granicami Polski są konieczne, ale trzeba podejść do tego w sposób przemyślany. Należy znaleźć konkretnych partnerów handlowych w miejscach, gdzie chcemy sprzedawać jabłka i przedstawić im konkretną ofertę. Promocja ma sens tylko wówczas, gdy towar jest na rynku już obecny. Najpierw należy zatem jabłko wprowadzić na dany rynek, a dopiero później zachęcać do jego kupowania. Jeżeli reklama będzie zachęcać do kupowania polskich jabłek a ich na danym rynku nie będzie, to rzeczywiście  będzie dotyczyła ona jabłek, które są na rynku, niekoniecznie polskich.


Katarzyna Kacperczyk

 – Bank Gospodarstwa Krajowego ma szerokie instrumenty działania, o których przedsiębiorcy nie wiedzą, być może uda się znaleźć dla nich korzystne rozwiązania. Mogą być one powiązane z ubezpieczeniami transakcji w Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE). Zgodnie z moją wiedzą nie było w KUKE dotychczas zgłoszonego dużego projektu handlowego dla jabłek – powiedziała K. Kacperczyk.

Jak poinformowała pani podsekretarz, w ramach promocji polskiej produkcji ministerstwo spraw zagranicznych organizuje wizyty studyjne dla dziennikarzy z innych krajów. Ich relacja z takich pobytów jest wiarygodną i tanią reklamą. Podczas tych wizyt dziennikarze poznają Polskę i jej specyfikę. Jak zapewniła K. Kacperczyk, mogą poznać produkcję i walory polskich jabłek. W ambasadach podczas polskich świąt narodowych mogą odbywać się promocje jabłek i wówczas też mogą w nich uczestniczyć dziennikarze.

Zbigniew Rewera poinformował, że podczas Wystawy Światowej EXPO w Mediolanie odbywał się tydzień świętokrzyski. Składano prośbę do ambasady polskiej  we Włoszech o zaproszenie tamtejszych dziennikarzy celem poinformowania ich o polskich jabłkach. Jednak  nie było żadnego odzewu.
 
Leszek Bąk potwierdził konieczność podjęcia współpracy między grupami w zakresie handlowym. Konieczność ta uwidoczniła się już jakiś czas temu, gdy pojawiły się możliwości zbycia znacznych ilości jabłek i realizacji ogromnych kontraktów i długoterminowych. Jednak pojedynczo żadna z grup nie mogła sprostać tym kontraktom, co wymusiło współpracę. Na Sandomierszczyźnie tego efektem jest San Export Group sp. z o.o., którą utworzyło 5 sandomierskich grup. W innych rejonach Polski powstały inne konsorcja jak np. Unia Owocowa Stowarzyszenie Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw. – Jesteśmy narodem słowiańskim i naturalne dla nas jest to, że podejmujemy działania takie, które już są przez sąsiadów sprawdzone- podsumował L. Bąk.

Podczas spotkania ustalono, że następne odbędzie się 15 października.


Przedstawiciele sandomierskich Grup – uczestnicy spotkania – od lewej: Maciej Osowski (Sandgrow sp. z o.o.), Witold Stefaniak (Złoty Sad Sp. z o.o.), Leszek Bak (Owoc Sandomierski sp. z o.o.), Wojciech Borzęcki (Sad Sandomierski sp. z o.o.), Zbiniew Rewera (Refal sp. z.o.o)
 
Anita Łukawska

Related Posts

None found

Poprzedni artykułZnany jest kurs euro do obliczania dopłat
Następny artykułNowe przepisy o grupach producenckich bez poprawek

2 KOMENTARZE

  1. A czy minister spraw zagranicznych wielkiego europejskiego państwa, w czasie gdy wkoło wojny, problemy z uchodźcami itp. nie ma niczego innego do roboty niż włóczenie się po sadach? Nie rozumiem; a raczej rozumiem – PO gra do innej bramki niż PSL…

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.