W jakiej kondycji są jabłka

Majowe przymrozki i w ogóle ubiegłoroczna aura nie sprzyja jabłkom w przechowalniach. O to, z czym możemy się spotkać po otwarciu chłodni, pytamy prof. Kazimierza Tomalę.
– W Wielkopolsce i na Kujawach po majowych przymrozkach plony były słabe. Jabłek było niewiele na koronach drzew. Nasilił się więc wzrost wegetatywny, a przez to konkurencja głównie o wapń. Owoce, jeśli w ogóle były, to z pąków bocznych, a wyrastały do takiej wielkości, jakby pochodziły z pąków szczytowych. Tak więc konkurencja o wapń między pędami silniej rosnącymi o większym wigorze a owocami sprawiła, że ich przydatność do długiego przechowywania jest mniejsza. Jeżeli sadownik zdawał sobie z tego sprawę, mógł podjąć działania zaradcze opryskując wielokrotnie roztworami soli wapnia. Jeśli owoce zebrane zostały w optymalnym terminie, a dodatkowo zahamowano produkcję etylenu dzięki wykorzystaniu preparatu Smart Fresh, to trwałość tych owoców może być tak samo dobra, jak w roku o typowym plonowaniu.

W innych regionach aura też nie była łaskawa. Pierwsza połowa lata była przekrotna, czyli sprzyjała wzrostowi, druga – ciepła, co jeszcze bardziej sprzyjało wzrostowi, bo ciągle był zapas wody. Dopiero później, jesienią, nastąpiła posucha. Plony były nadspodziewanie dobre, zaskoczyły samych sadowników. Owoce wyrosły do większych, niż typowe, rozmiarów. U części sadowników większe plony skutkowały opóźnieniem zbioru. To z kolei wpływa na szybsze dojrzewanie owoców, intensywniejsze ich oddychanie i może spowodować skrócenie czasu przechowywania.

Na podstawie pierwszych obserwacji w tym sezonie przechowalniczym możemy stwierdzić, że owoce oddychają o 15% intensywniej. Sadownicy powinni mieć nawyk obserwowania, kontrolowania jakości owoców. Po wyjęciu próbki z chłodni należy przechowywać ją przez kilka dni w temperaturze pokojowej, czyli w warunkach, w jakich jabłka będą przebywać w obrocie hurtowo-detalicznym. Jeśli producenci tego nie zrobią, mogą narazić się na straty w skutek rozpadu miąższu.

Na niektórych odmianach jak ‘Elise’, ‘Gloster’ czy ‘Fuji’ w czasie zbioru widać było duży odsetek owoców z objawami szklistości miąższu. Jeśli objawy były niewielkie, to w czasie przechowywania mogły ustąpić. Owoc, który trafia do obiektu przechowalniczego, gdzie jest niskie stężenie tlenu i dość wysokie dwutlenku węgla, cały czas musi oddychać tlenowo. Gdy tkanka miąższu na granicy wiązek sitowo-naczyniowych jest uwodniona, czyli zamyka łatwe przenikanie powietrza z wewnątrz do zewnątrz i na odwrót, to może się okazać, że wewnątrz brakuje tlenu i zaczną się pojawiać skutki wywołane rozpadem szklistości miąższu. Zalecam indywidualnie podchodzić do każdej odmiany w każdym sezonie. Tak więc gdy przy zbiorze zauważyliśmy silne objawy szklistości miąższu należało od razu sprzedać jabłka, bo ich przechowywanie naraża nas wyłącznie na straty.

Nawet jeśli w trakcie zbioru nie widać było objawów gorzkiej zgnilizny, trzeba się liczyć z faktem, że część tych większych owoców, w skutek mniejszej zawartości i większego rozcieńczenia wapnia, zachoruje w trakcie przechowywania.
A więc monitorować, monitorować i jeszcze raz monitorować. Sprawdzać nie tylko, czy miąższ jest zdrowy, ale także – czy twardy. Należy bowiem wziąć pod uwagę, że w czasie obrotu hurtowo-detalicznego jędrność jeszcze zmniejsza się o 1 kG.

Notowała Jolanta Szaciłło

Related Posts

None found

Poprzedni artykułZbiory owoców bez zmian, warzyw – mniej
Następny artykułW Sandomierzu wypadnie „oczko”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.