Inżyniera rolnicza – jak wypadamy na tle świata?

- W rzeczywistości nie jesteśmy krajem rolniczym – jesteśmy krajem, w którym nowoczesne rolnictwo stosuje przemysłowe, inżynieryjnie opracowane systemy produkcji. Zaniedbania, czy wręcz zacofanie w niektórych regionach nie powinny przysłaniać obrazu ogromnych zmian, jakie nastąpiły w minionych latach także na wsi i w rolnictwie – prof. dr hab. Tadeusz Juliszewski z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie wyjaśnia w rozmowie z PAP, czy inżynieria rolnictwa to silna strona Polski.

Inżynieria rolnictwa: od radła i sochy po nowoczesne maszyny i urządzenia

Jak tłumaczy uczony, inżynieria rolnicza jest na świecie rozumiana trochę inaczej niż w naszym kraju. Stereotypowo w Polsce to określenie utożsamiane jest z mechanizacją rolnictwa. Tymczasem na świecie jest to także przetwórstwo rolno-spożywcze, budownictwo wodne, infrastruktura, przechowalnictwo, systemy informatyczne, urządzenia techniczne, które w środowisku wiejskim są stosowane nie tylko do produkcji rolniczej, ale i do budownictwa drogowego, dostarczania wody, kanalizacji itp. To również transport, logistyka, łącznie z budownictwem rolniczym, takim jak magazyny, budynki inwentarskie, przechowalnie.
 
– Nowoczesna, innowacyjna, inżynieria rolnicza zmienia technologie produkcji i przetwórstwa surowców pochodzenia biologicznego, co można dostrzec w wielu regionach polskiego rolnictwa. Chodzi tu nie tylko o surowce żywnościowe, ale też o przemysł kosmetyczny, farmaceutyczny, włókienniczy, paliwowy, czy budowlany – wylicza prof. dr hab. Juliszewski. – Wprowadzenie do produkcji organizmów genetycznie zmodyfikowanych – roślinnych i zwierzęcych – co zdaje się nastąpi wcześniej, czy później, na szerszą niż dotychczas skalę, spowoduje, że te nowe technologie produkcji będą wymagały także nowego inżynierskiego spojrzenia – dodaje.
 
W Polsce inżynierią rolniczą zajmują się nie tylko ośrodki uniwersyteckie, ale również dwa instytuty branżowe. Przemysłowy Instytut Maszyn Rolniczych w Poznaniu opracowuje konstrukcje maszyn rolniczych. W ocenie prof. Juliszewskiego to wiodąca w Polsce instytucja, która może poszczycić się niejednym nowatorskimi opracowaniami – nie tylko teoretycznymi, ale także wdrażanymi do produkcji. Z kolei Instytut Technologiczno-Przyrodniczy w Falentach zajmuje się m.in. sprawami organizacyjno-ekonomicznymi, jak standaryzacja i ujednolicenie krajowych przepisów z przepisami Unii Europejskiej.
 
O tym, że polską inżynierie rolniczą ocenia się wysoko w świecie, może świadczyć wybór prof. Juliszewskiego na stanowisko prezydenta Międzynarodowej Organizacji Inżynierii Rolniczej i Biosystemowej (fr. Commision Internationale du Genie Rural – CIGR) na lata 2013-2018.
 
Profesor podkreśla ogromne zróżnicowanie inżynierii rolniczej na świecie. To, co my w Europie uważamy za nowoczesność, często w Stanach Zjednoczonych czy w Japonii jest już stosowane od dawna. W Azji czy Afryce czasami widzimy jeszcze średniowiecze – radło, sochę, niosącego coś muła. Zaopatrzenie w wodę, nie tylko do celów życiowych, ale i produkcyjnych, to jedno z priorytetowych problemów, jakim zajmuje się CIGR. – Woda jest niezbędna, aby przetworzyć surowiec roślinny w produkt nabywany w sklepie. Dla przykładu – w litrze piwa jest kilkadziesiąt, a nawet kilkaset litrów wody zużytej i do produkcji surowca i do przetwórstwa – uświadamia prof. Juliszewski.
 
 Kolejnym zagadnieniem jest zastosowanie technologii informacyjnych w ramach tzw. rolnictwa precyzyjnego. Zadaniem CIGR jest rozpowszechnianie wiedzy inżynieryjnej, która w danych, lokalnych warunkach pozwoli racjonalnie wykorzystać warunki przyrodnicze do wytwarzania surowców pochodzenia biologicznego i dalszego ich wykorzystania w przetwórstwie. Do zadań CIGR należy ponadto koordynacja programów kształcenia inżynieryjnego, tak by niezależnie od miejsca (kraju) studiów absolwent był kompetentnym fachowcem w swojej dziedzinie.
 
Oprócz sekcji technicznych organizowane są grupy robocze, które wykonują badania, ekspertyzy bądź projekty na zamówienie. Prof. Juliszewski podaje przykład jednej z takich grup roboczych zajmującej się chowem zwierząt w gorącym klimacie. – Arabowie z Arabii Saudyjskiej, mimo że mieszkańców tego kraju stać na to, by importować mleko z Europy czy innych regionów, chcą chować bydło mleczne u siebie w okolicach Sahary. Utrzymanie zwierząt w temperaturze bliskiej 40 st. Celsjusza wiąże się z zupełnie innymi problemami niż te, jakie znamy z Europy. Powstaje wiele pytań, m.in. jak klimatyzować pomieszczenia. Szczególny nacisk kładzie się na dobrostan zwierząt. Potrzebny jest zatem system zaleceń co do warunków, jakie powinno mieć zwierzę w miejscu swojego bytowania, aby czuło się dobrze – tłumaczy rozmówca PAP.
 
Uczonych zajmują też problemy gospodarki wodnej w południowych rejonach Włoch. Analizują kwestie jej dostarczania, ale także osuwisk, które miały miejsce także i w Polsce.
 
 Karolina Olszewska

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

Related Posts

None found

Poprzedni artykułŚcieżka z barszczem Sosnowskiego
Następny artykułJak traktować chwasty?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz treść komentarza
Wpisz swoje imię

ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.