CENA SUSZY

    W pierwszych dniach sierpnia w bardzo wielu miejscach w Polsce pojawiły się (często po dwumiesięcznej przerwie) znaczące opady deszczu. W przypadku większości regionów naszego kraju można mówić co najwyżej o przerwaniu suszy, nie zaś o jej zażegnaniu, a tym bardziej nie o zniwelowaniu jej skutków. A te są dotkliwe również w ogrodnictwie. Czas chyba najwyższy, abyśmy sobie przypomnieli, że zasoby wody mamy mniejsze niż Egipt, i trzeba się wreszcie nauczyć racjonalnie nimi gospodarować. Nie chodzi nawet o zarośnięte chaszczami, a z upodobaniem pokazywane przez telewizję, rowy melioracyjne — bo te miały służyć odwadnianiu, a nie nawadnianiu — ale o małą retencję. To nie tamy assuańskie, lecz tysiące małych zbiorników wodnych stanowi o racjonalnej gospodarce tym bezcennym dobrem.

    Na Pomorzu Słupskim system małych elektrowni wodnych rozpoczęto tworzyć już w 1909 roku, a niektóre z nich nawet dotąd funkcjonują. Zarówno wtedy, jak i teraz, niezbędnym warunkiem sukcesu jest uruchomienie potencjału indywidualnej przedsiębiorczości. Obecnie jest o tyle łatwiej, że część środków na niezbędne inwestycje można pozyskać z unijnych funduszy strukturalnych. Byle tylko nie skończyło się tak, jak to u nas zwykle bywa: susza minie, problem zaś zostanie albo ugrzęźnie w bagnie biurokratycznej niemożności.


    Deficyt owoców miękkich

    Już pod koniec zbiorów truskawek pojawił się problem braku surowców dla zakładów przetwórczych, który wraz z suszą, przenosił się na następne gatunki i zyskiwał na znaczeniu w miarę mijania kolejnych tygodni bez deszczu. W związku z tym ceny skupu rosły. Ten sam scenariusz dotyczył rynku czarnych porzeczek. Dużym producentom pod koniec sezonu płacono za te owoce nawet 1 zł/kg. Dramatycznie niskie były zbiory letnich malin. Szacunki mówiące zaledwie o połowie przewidywanej ilości zebranych owoców wydają się bardzo prawdopodobne. Na Lubelszczyźnie wiele plantacji pozbawionych nawadniania po prostu uschło. To samo, niestety, odnosi się do sadów wiśniowych na lżejszych glebach w środkowej Polsce. W środku lata drzewa zasychały tam wraz z owocami. Podobnie jak w przypadku innych gatunków, również ceny skupu wiśni zaczęły rosnąć, osiągając w pierwszych dniach sierpnia 1,7 zł/kg. Ze względu na małe zróżnicowanie cen wiśni przeznaczonych do mrożenia i tłoczenia, prawdopodobnie plan produkcji mrożonek z tych owoców także nie zostanie wykonany.


    Na europejskim rynku brakuje mrożonych truskawek i malin, dlatego rysuje się całkiem realny obraz deficytu owocowych mrożonek na naszym kontynencie. Jest to przykład kolejnej konwulsji tego rynku, a tymczasem Komisja Europejska wydaje się być bardziej zatroskana sytuacją plantatorów truskawek w Maroku niż w Polsce, co pozostawiam bez dalszych komentarzy.


    Widać już dość wyraźnie, że na opłacalną produkcję przemysłowych truskawek, malin czy wiśni mogą w tym roku liczyć tylko właściciele gospodarstw, których uprawy nawadniano. Oczywiście, ceny owoców deserowych, o które na takich plantacjach znacznie łatwiej, są w tym roku atrakcyjniejsze niż owoców dla przetwórstwa. Na przykład, ceny hurtowe deserowych wiśni na warszawskim rynku dochodziły w pierwszej dekadzie sierpnia do 2,5 zł/kg, a w sprzedaży detalicznej było tych owoców znacznie więcej niż w latach ubiegłych. Duże partie wiśni wyeksportowano też na rynek rosyjski przez państwa nadbałtyckie, płacąc producentom 2,5 zł/kg. Zbiór takich owoców był jednak kłopotliwy, bo trzeba było je odcinać wraz z szypułkami. Tegoroczna skala eksportu świeżych wiśni jest jednak ewenementem.
    Rozwija się także rynek deserowych porzeczek (czarnych i kolorowych) oraz agrestu. Widać to nie tylko na warszawskim rynku detalicznym, ale również w działalności grup producentów. Jedna z nich, która rozpoczęła w ubiegłym roku konfekcjonowanie owoców miękkich na rynek deserowy, zamknęła tamten sezon wynikiem 5 ton. W tym roku sprzedała 30 ton porzeczek i agrestu w małych opakowaniach jednostkowych. Ceny hurtowe (tabela) były nieporównywaln z uzyskiwanymi za owoce przemysłowe.


    Można przypuszczać, że kryzysowa sytuacja surowcowa w sektorze przetworów owocowych będzie stanowiła jeszcze jeden czynnik, napędzający koniunkturę dla jabłek przemysłowych, którą przewidywano już wcześniej. Zapotrzebowanie na koncentrat soku jabłkowego może wzrosnąć, tym bardziej że z Zachodu zaczynają napływać informacje o coraz wyższej pozycji soku z tych owoców w preferencjach tamtejszych konsumentów. Zarysowującą się koniunkturę zdawały się potwierdzać ceny skupu, który rozpoczął się pod koniec lipca. Za jabłka przemysłowe płacono najpierw 0,24–0,25 zł/kg, a na początku sierpnia nawet 0,30 zł/kg, prawdopodobnie notowania te mogą być jeszcze wyższe. Jabłek przemysłowych brakowało, gdyż w tym okresie dominowały owoce z przerywki. W tym roku zaś opad czerwcowy okazał się bardzo obfity, co zresztą można było przewidzieć, analizując pogodę w czasie kwitnienia i dotkliwy brak pszczół.


    Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2004–2007


    Obiecujący rynek śliwek?

    Śliwy kwitły w tym roku bardzo obficie i, mimo suszy oraz intensywnego opadania zawiązków, plony zapowiadały się dobrze. Duże opady deszczu mogły poprawić wielkość owoców, choć po długotrwałej suszy, mogły również być przyczyną ich pękania. Na rynku nie brakowało w sierpniu owoców wczesnych odmian, chociaż skutki suszy widać zwłaszcza w przypadku śliw japońskich, wyjątkowo w tym roku drobnych. Ceny okazały się jednak nadspodziewanie obiecujące — hurtowe były na początku sierpnia o 14% wyższe od analogicznych ubiegłorocznych (a ubiegły sezon producenci mogą zaliczyć do wyjątkowo udanych, przynajmniej jeśli chodzi o ceny śliwek).


    Co więc spowodowało taką korzystną sytuację na początku tego sezonu? Ze względu na suszę, ceny prawie wszystkich owoców (także importowanych) były wyższe niż przed rokiem (tabela). Niekorzystna sytuacja surowcowa w przemyśle przetwórczym spowodowała wzrost zainteresowania także śliwkami. Dotkliwie brakowało owoców pestkowych na wschodzie Europy, co skutkowało eksportem w tamtym kierunku. Dostawy realizowano za pośrednictwem państw nadbałtyckich i — jak się wydaje — podobnie będzie również z jabłkami. Z kręgów zbliżonych do MRiRW słychać bowiem, że końca embarga nie widać. Sporo chętnych na śliwki deserowe jest również na rynku krajowym. Zarówno ceny w Warszawie, jak i te oferowane sadownikom przez grupy producenckie, należy uznać za wysokie. W ostatnich dniach lipca i na początku sierpnia oferta nie była zbyt atrakcyjna i składała się głównie z odmiany 'Herman’ oraz śliw japońskich (’Kometa’, 'Najdiena’, 'Santa Rosa’). Za owoce tych odmian (o minimalnej średnicy 3 cm) płacono sadownikom 2–2,70 zł/kg, a za dobrej jakości śliwki odmiany 'aanska Rana’, której zbiór rozpoczął się dopiero w pierwszym tygodniu sierpnia, 4 zł/kg i więcej w warszawskim handlu hurtowym.


    Przewidywano, że ceny śliwek zapewne spadną, aby wzrosnąć znowu we wrześniu. Załamania tego rynku raczej jednak nie będzie. Co więcej, można przypuszczać, że zabraknie węgierek dobrej jakości. Trzeba pamiętać o tym, że upały i susza to czynniki intensyfikujące objawy szarki. Sytuację może natomiast skomplikować dotkliwy brak pracowników do zbioru, co jednak także nie będzie raczej przyczyną spadku cen.


    Wysokość oraz dynamika średnich cen owoców (w zł/kg) wybranych gatunków
    i odmian na rynku warszawskim — sierpień 2006/sierpień 2005


    * współczynnik konkurencyjności cenowej
    (cena jabłek importowanych do ceny jabłek krajowych)
    ** 'Granny Smith’

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykuł„Osiołkowi w żłoby dano”
    Następny artykułNAJMNIEJ JABŁEK OD DZIESIĘCIU LAT

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.