CZY LECI Z NAMI PILOT?

    Dwa lata temu (HO 2/2005) pisałem o perspektywach zastosowania koncepcji Rolnictwa Precyzyjnego (RP) w produkcji ogrodniczej. Warto przypomnieć, że RP nie jest technologią, ale strategią zarządzania, która na podstawie oceny miejscowych specyficznych cech roślin, ich środowiska, zdrowotności i okresowej zmienności warunków atmosferycznych, umożliwia stosowanie zróżnicowanych dawek (środków ochrony, nawozów, nasion, itp.) lub zmianę parametrów roboczych maszyn, w celu optymalnego wykorzystania zasobów gleby i potencjału produkcyjnego roślin przy minimalnych zagrożeniach dla środowiska. Tak więc realizacja koncepcji RP wymaga identyfikacji zmienności miejscowej i jej położenia na polu. Następnie sporządzana jest mapa zmiennej aplikacji i wreszcie realizowany jest proces zmiennej aplikacji nawozów i środków ochrony roślin czy wysiewu nasion.

    Choć skala praktycznego zastosowania RP jest jeszcze niewielka, to pierwsze komercyjne rozwiązania z tego zakresu dotarły już do Polski i są wykorzystywane do zróżnicowanej aplikacji nawozów w uprawach polowych, omijają jednak szerokim kołem ogrodnictwo. Można zapytać, czy na obecnym etapie rozwoju RP istnieją już szanse na szersze korzystanie z istniejących zdobyczy nauki i techniki z tego zakresu. Taką możliwość daje obecnie użycie nie tyle kompletnego systemu, ile wybranych elementów RP związanych z pozycjonowaniem.

    Jakkolwiek pozycjonowanie obiektów przy użyciu układów GPS (Global Positioning System) stało się już powszechne w nawigacji samochodowej, to droga od prostych rozwiązań znanych z motoryzacji do zastosowania w rolnictwie jest nieco dłuższa. Należy mieć na uwadze, że choć pozycjonowanie opiera się na tym samym sygnale, generowanym głównie przez 24 satelity należące do Amerykańskiego Departamentu Obrony, to uzyskiwana dla prostych samochodowych rozwiązań dokładność (3–5 m) nie jest wystarczająca dla rolnictwa. Kolejne udoskonalenia, jak choćby wykorzystanie sygnału korekcyjnego lub zastosowanie stacji referencyjnych w systemach RTK-GPS, pozwalają jednak na osiąganie dokładności sięgającej nawet 8–10 cm. Taka dokładność jest już wystarczająca do naprowadzania ciągników, zwłaszcza w warunkach, w których nie ma wyraźnie widocznych linii rzędów lub innych punktów odniesienia umożliwiających precyzyjne prowadzenie maszyn. Dotyczy to zwłaszcza siewu lub zabiegów rzędowych, w których można bez obawy wykorzystać pełną szerokość roboczą, bez ryzyka nakładania się lub powstawania tzw. omijaków.

    W ostatnim okresie pokazały się na rynku oferowane już przez wielu producentów układy do tzw. jazdy równoległej. Służą one do naprowadzania agregatów ciągnikowych tak, aby poruszały się wzdłuż wirtualnych linii wytyczonych na podstawie sygnału GPS. Traktorzysta ma do dyspozycji pulpit z szeregiem punktów świetlnych wskazujących, czy agregat porusza się wzdłuż założonego toru jazdy. Każde odchylenie i jego wielkość są sygnalizowane na pulpicie i wskazują potrzebę przeprowadzenia korekty przy użyciu kierownicy. Proste układy do "jazdy równoległej" dotarły już do Polski, a ich montaż i przygotowanie do pracy wymaga mniej niż 10 minut, bo są wyposażone tylko w antenę satelitarną i pulpit sterujący.

    Bardziej zaawansowane rozwiązania są dodatkowo wyposażone w hydraulicznie sterowany układ kierowniczy, który w praktyce umożliwia jazdę traktorzyście "bez trzymanki". Zaletą takiego rozwiązania jest całkowita eliminacja błędów operatora, który do tej pory musiał ręcznie korygować kierunek ruchu agregatu. Teraz wszystko odbywa się już bez udziału człowieka. Można więc uznać, że traktorzysta stał się zbędnym, bo nie dość precyzyjnym dodatkiem do ciągnika. Wciąż jest jeszcze potrzebny do pokonywania uwroci, choć można się spodziewać, że i z tego zadania zostanie już wkrótce wyłączony. Bywają przypadki, że niektórzy traktorzyści próbują ułatwić sobie życie i już obecnie podejmują próby opuszczania kabiny po nakierowaniu ciągnika na zamierzony tor. Aby temu zapobiec, w siedziskach montowane są specjalne czujniki bezpieczeństwa zatrzymujące ciągnik w przypadku wykrycia braku obciążenia.

    Układ "jazdy równoległej" służy również do konturowego prowadzenia agregatów. W takim wariancie pracy wystarczy tylko wybrać na sterowniku odpowiedni tryb pracy i zaprogramować żądaną szerokość roboczą. Ciągnik będzie wówczas, w zależności od wariantu urządzenia, prowadzony półautomatycznie lub całkowicie bez udziału człowieka stycznie do krawędzi "zarysowanej" podczas ostatniego przejazdu maszyny. Nawet wtedy, gdy będzie to bardzo skomplikowana linia.

    Ciągniki sterowane układami do "jazdy równoległej", wykorzystujące nawigację satelitarną, poruszają się "na ślepo" wzdłuż linii wirtualnych wytyczonych na podstawie sygnału GPS, bez zwracania uwagi na to, co mają przed sobą. Ponadto występują niekiedy zaniki sygnału podczas pracy w sąsiedztwie wysokich drzew.
    W takich sytuacjach niezastąpione stają się systemy lokalnego pozycjonowania LPS (Local Positioning System), które są wyposażone dodatkowo w optyczny układ identyfikujący rzędy roślin lub ślad pozostawiony przez znacznik siewnika. Dzięki temu precyzja kierowania wynosi aż mniej więcej 3 cm, co jest wartością niedostępną dla człowieka. Traktorzysta zostaje wówczas zwolniony z obowiązku kierowania ciągnikiem i może całkowicie skoncentrować się na kontroli zawieszanych maszyn lub narzędzi.

    Łatwo zauważyć, że układy do "jazdy równoległej" wspomagane optyczną identyfikacją rzędów są bardzo przydatne do prowadzenia agregatów w uprawie międzyrzędowej np. warzyw i truskawek. Można oczekiwać, że stąd już tylko krok do ciągników, które bez udziału człowieka będą wykonywać najbardziej precyzyjne prace.

    Dwa lata temu (HO 2/2005) pisałem o perspektywach zastosowania koncepcji Rolnictwa Precyzyjnego (RP) w produkcji ogrodniczej. Warto przypomnieć, że RP nie jest technologią, ale strategią zarządzania, która na podstawie oceny miejscowych specyficznych cech roślin, ich środowiska, zdrowotności i okresowej zmienności warunków atmosferycznych, umożliwia stosowanie zróżnicowanych dawek (środków ochrony, nawozów, nasion, itp.) lub zmianę parametrów roboczych maszyn, w celu optymalnego wykorzystania zasobów gleby i potencjału produkcyjnego roślin przy minimalnych zagrożeniach dla środowiska. Tak więc realizacja koncepcji RP wymaga identyfikacji zmienności miejscowej i jej położenia na polu. Następnie sporządzana jest mapa zmiennej aplikacji i wreszcie realizowany jest proces zmiennej aplikacji nawozów i środków ochrony roślin czy wysiewu nasion.


    Choć skala praktycznego zastosowania RP jest jeszcze niewielka, to pierwsze komercyjne rozwiązania z tego zakresu dotarły już do Polski i są wykorzystywane do zróżnicowanej aplikacji nawozów w uprawach polowych, omijają jednak szerokim kołem ogrodnictwo. Można zapytać, czy na obecnym etapie rozwoju RP istnieją już szanse na szersze korzystanie z istniejących zdobyczy nauki i techniki z tego zakresu. Taką możliwość daje obecnie użycie nie tyle kompletnego systemu, ile wybranych elementów RP związanych z pozycjonowaniem.


    Jakkolwiek pozycjonowanie obiektów przy użyciu układów GPS (Global Positioning System) stało się już powszechne w nawigacji samochodowej, to droga od prostych rozwiązań znanych z motoryzacji do zastosowania w rolnictwie jest nieco dłuższa. Należy mieć na uwadze, że choć pozycjonowanie opiera się na tym samym sygnale, generowanym głównie przez 24 satelity należące do Amerykańskiego Departamentu Obrony, to uzyskiwana dla prostych samochodowych rozwiązań dokładność (3–5 m) nie jest wystarczająca dla rolnictwa. Kolejne udoskonalenia, jak choćby wykorzystanie sygnału korekcyjnego lub zastosowanie stacji referencyjnych w systemach RTK-GPS, pozwalają jednak na osiąganie dokładności sięgającej nawet 8–10 cm. Taka dokładność jest już wystarczająca do naprowadzania ciągników, zwłaszcza w warunkach, w których nie ma wyraźnie widocznych linii rzędów lub innych punktów odniesienia umożliwiających precyzyjne prowadzenie maszyn. Dotyczy to zwłaszcza siewu lub zabiegów rzędowych, w których można bez obawy wykorzystać pełną szerokość roboczą, bez ryzyka nakładania się lub powstawania tzw. omijaków.


    W ostatnim okresie pokazały się na rynku oferowane już przez wielu producentów układy do tzw. jazdy równoległej. Służą one do naprowadzania agregatów ciągnikowych tak, aby poruszały się wzdłuż wirtualnych linii wytyczonych na podstawie sygnału GPS. Traktorzysta ma do dyspozycji pulpit z szeregiem punktów świetlnych wskazujących, czy agregat porusza się wzdłuż założonego toru jazdy. Każde odchylenie i jego wielkość są sygnalizowane na pulpicie i wskazują potrzebę przeprowadzenia korekty przy użyciu kierownicy. Proste układy do „jazdy równoległej” dotarły już do Polski, a ich montaż i przygotowanie do pracy wymaga mniej niż 10 minut, bo są wyposażone tylko w antenę satelitarną i pulpit sterujący.


    Bardziej zaawansowane rozwiązania są dodatkowo wyposażone w hydraulicznie sterowany układ kierowniczy, który w praktyce umożliwia jazdę traktorzyście „bez trzymanki”. Zaletą takiego rozwiązania jest całkowita eliminacja błędów operatora, który do tej pory musiał ręcznie korygować kierunek ruchu agregatu. Teraz wszystko odbywa się już bez udziału człowieka. Można więc uznać, że traktorzysta stał się zbędnym, bo nie dość precyzyjnym dodatkiem do ciągnika. Wciąż jest jeszcze potrzebny do pokonywania uwroci, choć można się spodziewać, że i z tego zadania zostanie już wkrótce wyłączony. Bywają przypadki, że niektórzy traktorzyści próbują ułatwić sobie życie i już obecnie podejmują próby opuszczania kabiny po nakierowaniu ciągnika na zamierzony tor. Aby temu zapobiec, w siedziskach montowane są specjalne czujniki bezpieczeństwa zatrzymujące ciągnik w przypadku wykrycia braku obciążenia.


    Układ „jazdy równoległej” służy również do konturowego prowadzenia agregatów. W takim wariancie pracy wystarczy tylko wybrać na sterowniku odpowiedni tryb pracy i zaprogramować żądaną szerokość roboczą. Ciągnik będzie wówczas, w zależności od wariantu urządzenia, prowadzony półautomatycznie lub całkowicie bez udziału człowieka stycznie do krawędzi „zarysowanej” podczas ostatniego przejazdu maszyny. Nawet wtedy, gdy będzie to bardzo skomplikowana linia.


    Ciągniki sterowane układami do „jazdy równoległej”, wykorzystujące nawigację satelitarną, poruszają się „na ślepo” wzdłuż linii wirtualnych wytyczonych na podstawie sygnału GPS, bez zwracania uwagi na to, co mają przed sobą. Ponadto występują niekiedy zaniki sygnału podczas pracy w sąsiedztwie wysokich drzew.
    W takich sytuacjach niezastąpione stają się systemy lokalnego pozycjonowania LPS (Local Positioning System), które są wyposażone dodatkowo w optyczny układ identyfikujący rzędy roślin lub ślad pozostawiony przez znacznik siewnika. Dzięki temu precyzja kierowania wynosi aż mniej więcej 3 cm, co jest wartością niedostępną dla człowieka. Traktorzysta zostaje wówczas zwolniony z obowiązku kierowania ciągnikiem i może całkowicie skoncentrować się na kontroli zawieszanych maszyn lub narzędzi.


    Łatwo zauważyć, że układy do „jazdy równoległej” wspomagane optyczną identyfikacją rzędów są bardzo przydatne do prowadzenia agregatów w uprawie międzyrzędowej np. warzyw i truskawek. Można oczekiwać, że stąd już tylko krok do ciągników, które bez udziału człowieka będą wykonywać najbardziej precyzyjne prace.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułW południowym Tyrolu (cz. I)
    Następny artykułOPTYMISTOM JEST ŁATWIEJ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.