KRÓLESTWO POMIDORÓW W SANDOMIERSKIM ZAMKU

    "Bez konsekwentnej walki z chorobami nie będzie handlowych plonów", to zdanie niegdyś było mottem spotkań producentów zajmujących się uprawą pomidorów polowych przy podporach. Obecnie sytuacja nieco się zmieniła. Prawidłowa ochrona nie jest jedynym (choć nadal niezmiernie istotnym) warunkiem opłacalności uprawy.














































    Dzięki organizowanym przez lokalne ODR-y lub przez firmy nasienne spotkaniom szkoleniowym (na które zapraszani są najlepsi fitopatolodzy, nawożeniowcy i specjaliści od agrotechniki) producenci niemal „jak własną kieszeń” poznali zagrożenia pomidorów polowych. Cały czas uczą się rozpoznawania chorób oraz racjonalnej ochrony uprawy. Jednak największą trudność sprawia im zbyt i rozwiązanie problemu, jak tę „własną kieszeń” korzystnie, a przynajmniej bez strat, wypełnić. Często zadawane producentom pomidorów na spotkaniach pytanie „co Was interesuje?”, ma obecnie wiecznie tę sa-mą odpowiedź — „CENA!”



    25 i 26 sierpnia
    zorganizowała w Sandomierzu firma Novartis Seeds przy współudziale Hyd-ro Poland oraz pod patronatem medialnym naszego wydawnictwa. W auli zamku sandomierskiego spotkanie otworzył i powitał przybyłych gości dyrektor Novartis Seeds Paweł Różański. Uhonorował jednocześnie profesora Józefa Robaka (IW Skierniewice) dyplomem za długoletnią współpracę z Novartis Seeds oraz złożył gratulacje z okazji jego nominacji profesorskiej. Dyplom w dowód uznania za wieloletni kontakt z firmą otrzymał także doktor Bogdan Leski (SGGW).
    Część seminaryjna odbyła się z udziałem naukowców z IW w Skierniewicach — dr Ireny Babik (zagadnienia z zakresu technologii uprawy i pielęgnacji pomidorów) oraz wspomnianego wyżej prof. Józefa Robaka (aktualne problemy ochroniarskie). Dr Michał Trzęsowski z Wielkopolskiej Giełdy Rolno-Ogrodniczej w Poznaniu przedstawił sytuację ekonomiczno-gospodarczą na rynku pomidorów polowych, w świetle planowanego przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Firma Hydro Poland zaprezentowała system nawożenia dostosowany do wymagań odmian przeznaczonych do upraw polowych (pełne materiały ze spotkania znajdują się w dodatku do HO 9/2000).



    Producenci z Sandomierszczyzny
    dla których organizatorzy przewidzieli pierwszy dzień spotkania, swoją „pomidorową” tradycję pielęgnują od czasów międzywojennych. Kiedy w 1938 roku powstał Zakład Przetwórstwa Owocowo-warzywnego w Dwikozach, część zbiorów zawsze miała zapewnione miejsce zbytu. Palikowanie nie było wówczas tak rozpowszechnione, a udział plonu owoców konsumpcyjnych jeszcze nie był dominujący. Obecnie pomidory polowe przeznaczone na bezpośrednie zaopatrzenie rynku (tu są one często hormonizowane, przyspieszane Ethrelem i zbierane „na czerwono”), uprawia się tutaj w większości gospodarstw, zwykle prowadzących jednocześnie produkcję sadowniczą (zawsze jest to jakieś zabezpieczenie, gdyby jedna z nich się nie powiodła). Powierzchnia plantacji pomidorów u jednego producenta najczęściej nie przekracza 1,5 ha, jednak ich łączna powierzchnia — około 1000 hektarów — powoduje, że produkcja w rejonie jest masowa. W tym sprzyjającym klimatycznie pomidorom ciepłym rejonie na zasobnych, szybko nagrzewających się glebach II i III klasy bonitacyjnej (nadwiślańskie mady, czarnoziem lessowy) w uprawie przeważają odmiany 'Delfine’ F1 (fot. 1), 'Brooklin’ F1, 'Faustine’ F1.







    FOT. 1. 'DELFINE’ F1 NA PLANTACJI J. KILIAŃSKIEGO (SZEWCE)


    Podaż pomidorów jest tak duża, że ich cena coraz mniej satysfakcjonuje producentów. Twierdzą oni zgodnie, że nie jest problemem — dzięki tej, wprawdzie kosztownej, ale niezawodnej nawet w mokrych latach metodzie — uzyskanie dużego plonu zdrowych, smacznych, porównywalnych pod względem jakości ze szklarniowymi pomidorów, ale pozostaje nierozwiązana kwestia



    jak i gdzie sprzedać żeby nie stracić?
    Na cztery dni poprzedzające spotkanie, na Giełdzie Ziemi Sandomierskiej za kilogram pięknych, konsumpcyjnych owoców I wyboru producenci otrzymywali około 1 zł (za owoce drugiej klasy — 65 groszy). Potem nastąpił nagły spadek, odpowiednio 55 gr i 35 (a nawet 20 gr). Warto zaznaczyć, że zakup 1000 nasion to wydatek około 250 zł (zakładając z zapasem 20 tysięcy nasion do produkcji rozsady na hektar — to blisko 5000 zł), cena jednego palika wynosi około 20–25 groszy (na szczęście można go wykorzystać dwu-, trzykrotnie), zaś koszt samych środków ochrony często przekracza w sezonie nawet 4000 złotych na hektar. Według dr. Trzęsowskiego, w najbliższym czasie nie należy liczyć na wzrost cen rynkowych i skupu pomidorów gruntowych. W związku z tym warto zwiększyć troskę o wzrost wydajności oraz lepszą organizację zbytu (na rynek wewnętrzny i eksport), na przykład przez zawieranie umów z sieciami supermarketów. Szkopuł w tym, że pojedynczy producent znaczy dla marketu tyle,co detalista. Jedyną szansą jest więc tworzenie się grup producenckich, a do tego ogrodnicy podchodzą dość sceptycznie. Właściciel niewielkiej plantacji zawsze liczy na cenę powyżej kosztów produkcji (przy cenie 70 gr/kg 27 ton z hektara równoważy koszty produkcji), niestety, często świadomie opóźniając sprzedaż, zostaje z towarem do czasu, gdy ceny na rynku są katastrofalnie niskie. Kontrakt z supermarketem, podpisany przez zarejestrowaną grupę, gwarantuje odbiór produktów po minimalnej cenie ustalonej w umowie. Jednocześnie w świetle przepisów aktualnie obowiązujących w Unii Europejskiej, (do której planujemy przecież przystąpić), w przypadku nadprodukcji przewidziana jest, dotowana przez Wspólnotę, ustalona cena wycofania produktu z rynku. Łączna kwota wsparcia dla rynku owoców i warzyw w UE wyniesie w 2001 roku około 1,5 mld EURO, z tego 373,5 mln to dopłaty dla przetwórstwa pomidorów. Jeśli przystąpi-my do Unii przed 2003 rokiem, a do tego czasu przepisy się nie zmienią, również i nasz rynek obejmą powyższe dotacje.
    Polskie pomidory mają szansę zrobić karierę także na rynkach zagranicznych — zarówno wschodnich jak i zachodnich. Na przykład Niemcy importują 670–720 tysięcy ton pomidorów rocznie. Polska produkuje ich w sezonie 630 tys. ton. Analiza zachodnich notowań giełdowych wskazuje, że do lipca nie mamy szans wejść na niemiecki rynek, ale później tak. Tę niszę rynkową będziemy mogli prawdopodobnie wykorzystać, pod warunkiem utrzymania wyśmienitej jakości towaru i standardów opakowań. Nie jest więc tak źle, jak mogłoby się wydawać. Ta konkluzja wykładu nie wywołała może euforii, ale przynajmniej nieco uspokoiła producentów.



    Terenowe prezentacje odmian
    miały miejsce po części seminaryjnej. Wszyscy zainteresowani mogli podziwiać zarówno te dobrze znane, jak i dopiero testowane (jeszcze pod numerami) no-wości Novartis Seeds. Właściciel wybranego przez firmę gospodarstwa Pan Jacek Kiliański (Szewce, gmina Samborzec), posiadający 20-letnią praktykę w „palikowej” metodzie uprawy (tu 2 rośliny na jeden palik), z pełnym poświęceniem przygotował plantację do pokazu (około 13 tys. roślin/ha na pow. ponad 70 arów). Aby wyeksponować dojrzałe grona pomidorów, usunął część zasłaniających je liści, przez co wiele owoców ucierpiało — narażone na bezpośrednie działanie słońca miały objawy poparzeń. Pomimo tego prezentowały się doskonale. Szczególnie od lat preferowana przez gospodarza średnio wczesna plenna i od por-na na choroby 'Delfine’ F1, której liczne, wyrównane grona o dużych (140–150 g) owocach, przyciągały wzrok (fot. 1). W tym sezonie 2 pierwsze grona były słabsze, ale potem doskonale się wyrówna-ły. Drugie pole J. Kiliański obsadził 'Faustine’ F1 (fot. 2) oraz 'Brooklin’ F1. W następnym sezonie producent większość areału planuje przeznaczyć pod 'Delfine’ F1. Na pewno nie zrezygnuje również z 'Faustine’ F1.







    FOT. 2. 'FAUSTINE’ F1





    Dzień drugi
    Częścią wykładową nie różnił się od poprzedniego. Sala zamkowa wypełniła się natomiast gośćmi reprezentującymi kombinaty w Paczynie i Przyborowie oraz z okolic Kielc, Kalisza, Wrocławia, z Litwy i Ukrainy. Z odległych podwarszawskich Glinek w gminie Karczew przybyła duża grupa pod przewodnictwem Marii Czakyrow — doradcy z tamtejszego ODR-u. Dzięki jej zaangażowaniu w organizac- ję szkoleń, w tamtym rejonie pomidory w gruncie uprawia się obecnie na ponad 300 hektarach (w 1997 roku było 180 ha). Pomidory „palikuje” się tam od ponad 20 lat, jednak z innym niż w Sandomierszczyźnie przeznaczeniem. Tamtejsi producenci tradycyjnie sadzą rozsadę około dwóch tygodni później i zebrane „na zielono” owoce przetrzymują (w przechowalniach na jabłka) nawet do grudnia.
    Prezentacja odmian na plantacji Jacka Kiliańskiego w drugim dniu spot- kania ograniczyła się do jednego pola — bowiem producent nie chciał dłużej zwlekać, z i tak nieco spóźnionym, zbiorem 'Delfine’ F1.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułMĄCZNIAK RZEKOMY ZAGRAŻA CHRYZANTEMOM
    Następny artykułEUROPEJSCY ROLNICY POD WAWELEM

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.