Wiosną tego roku miałem okazję uczestniczyć w tygodniowym wyjeździe szkoleniowym, podczas którego odwiedziliśmy instytuty i stacje badawcze pracujące na rzecz sadownictwa oraz gospodarstwa indywidualne w Niemczech, Holandii i Belgii. W pierwszej części mojej relacji przekazuję wrażenia z niemieckich instytucji. Nasz wyjazd był zorganizowany i sponsorowany przez Bayer Polska Sp. z o.o.
Stacja Doświadczalna Jork | ||||
Jest ona położona na zachodnich przedmieściach Hamburga, w regionie zwanym Altes Land (Stary Kraj). Od witającego nas dyrektora stacji dr. K. H. Tiemana dowiedzieliśmy się, że pierwsze uprawy sadownicze powstały tu około 700 lat temu. Obecnie w regionie około 1100 gospodarstw sadowniczych (maksymalna powierzchnia jednego nie przekracza 20 ha) produkuje 330 tysięcy ton owoców na powierzchni 10 600 ha. W strukturze upraw 5% stanowią czereśnie (fot. 1), 3,7% truskawki, 3% grusze, 1,9% maliny, po 1% wiśnie i śliwy, pozostałe ponad 84% to sady jabłoniowe (fot. 2). Owoce te w 90% przeznaczone są na zaopatrzenie pobliskiego Hamburga. Rodzinne gospodarstwa sadownicze prowadzone są przez osoby posiadające dyplom mistrza sadownika, otrzymywany po ukończeniu szkoły zawodowej, w której trakcie największą uwagę przywiązuje się do praktyk odbywanych w innych niż własne gospodarstwach (w tym również za granicą — w Argentynie czy Chile). Stacja doświadczalna w Jorku składa się z dwu zasadniczych działów. Pierwszy — naukowy — zatrudnia 22 osoby w sekcjach: – hodowli i oceny odmian i podkładek (obecnie oceniane jest tu około 400 odmian, w tym 100 odpornych na mączniaka i parcha), – nawożenia i jakości przechowywania (zajmuje się głównie określaniem potrzeb nawozowych w warunkach regionu oraz oceną jego wpływu na przechowywanie owoców); – mechanizacji i oceny przydatności nowych rozwiązań technicznych; – ekonomii i produkcji biologicznej; – ochrony roślin. Drugim działem jest doradztwo. Z usług pracujących tu 11 osób korzysta 1000 producentów. Doradcy działają przy organizacji producenckiej i w 35% finansowani są z budżetu państwa za pośrednictwem kasy miejskiej, a w pozostałej części z funduszy sadowników, na które składają się 300 DM z jednego gospodarstwa rocznie oraz stawka z hektara (zmieniająca się co rok). Doradcy mają ścisłe specjalizacje: ziarnkowe, pestkowe, jagodowe, przechowalnictwo, produkcja ekologiczna. Działa również tak zwany doradca telefoniczny oraz osoba odpowiedzialna za komunikaty i wydawnictwa. Stacja Doświadczalna w Jorku funkcjonuje w ramach tamtejszej Izby Rolniczej. Jednak nawet tak doskonała organizacja oraz powiązanie nauki, doradztwa i szkolnictwa z praktyką nie były w stanie rozwiązać wszystkich problemów, z którymi borykali się sadownicy. Zawiązali więc liczącą obecnie 750 członków grupę producencką, za której pośrednictwem sprzedają swoje owoce. Produkcja tej grupy z roku na rok stale rośnie. Pozostali, a więc około 350 sadowników, starają się handlować samodzielnie. Około 150 prowadzi tak zwane stałe sobotnie rynki we własnych gospodarstwach, a około 200 sprzedaje owoce na odległych targowiskach — nawet w Berlinie. Co prawda, ceny jednostkowe uzyskiwane przez tę grupę są wyższe, ale są oni zobligowani do płacenia podatku od dodatkowego przychodu. Produkcja tej grupy stale spada. Dodatkowym czynnikiem przemawiającym za zrzeszaniem się jest fakt, że pomoc UE (choć niełatwa do uzyskania) jest kierowana tylko do grup producenckich. Uzyskanie jej przez poszczególne gospodarstwa sadownicze jest niemożliwe. O pracy sekcji ochrony mówił dr G. Palm (fot. 3). Oprócz niego zatrudnia ona cztery osoby — trzech techników i jednego inżyniera. Główne zadanie sekcji to prognozowanie wystąpienia chorób i szkodników. W różnych punktach regionu zainstalowano siedem stacji „parcho-meteo”, których wskazania pozwalają bardzo dokładnie określić godzinę infekcji, jej nasilenie oraz dostosować preparat do zabiegu. Komunikaty podawane są za pomocą telefonu, faksu lub komputera do 75 punktów (głównie sklepów ze środkami ochrony). Za ogromne utrudnienie pracy dr G. Palm uważa nowelizację ustawy o ochronie roślin uprawnych. Według nowych przepisów — między innymi — dla każdego preparatu określona została strefa ochronna wynosząca od l m do 150 m, etykieta rejestracyjna jest bardzo szczegółowa (np. musi określać, na którą mszycę preparat ma rejestrację), każdy opryskiwacz obligatoryjnie musi posiadać świadectwo atestacji. (Nowy opryskiwacz kosztuje od 15 do 30 tysięcy DM.) Ponadto w całej Unii Europejskiej od 1 lipca 2001 roku będzie obowiązywać jednolite prawodawstwo w zakresie ochrony roślin, w związku z czym — z uwagi na działanie toksyczne — z 380 dotychczas zarejestrowanych preparatów pozostanie dopuszczonych do użytku tylko około 200. Unormowany zostanie również proces rejestracyjny nowych preparatów — każdorazowo będzie wyznaczany jeden kraj do prowadzenia badań, a dokonana w nim rejestracja obowiązywać będzie na terenie całej UE. Nawożenie sadów w rejonie Altes Landu zrelacjonował dr P. Quast. Od ponad 20 lat w tym regionie nie wykorzystuje się nawozów organicznych. Początkowo wysiewano wieloskładnikowe mieszanki nawozowe, obecnie jednak — z uwagi na wysokie koszty produkcji oraz powszechnie wykonywane analizy gleby i liści — sady nawozi się głównie nawozami jednoskładnikowymi. Dawki azotu wynoszą od 30 do 60 kg N/ha i zależą od zawartości próchnicy w glebie. Nawozy fosforowe nie są tu potrzebne, ponieważ analizy wykazują bardzo dużą zawartość tego pierwiastka w glebach. Nawożenie potasem dzielone jest na kilka drobnych, regularnie wysiewanych dawek — tutejsze gleby są lekkie i podanie jednej dużej dawki nawozu potasowego powoduje zablokowanie pobierania magnezu, którego w próchnicy i tak jest bardzo mało. Dlatego też po kwitnieniu tamtejsi sadownicy trzykrotnie nawożą drzewa dolistnie dawkami po 10–15 kg siarczanu magnezu na hektar. Inaczej również muszą traktować wskazania wyników analiz gleby co do ich odczynu. Wapnowanie jest konieczne, gdy pH spada poniżej 5,5. Przy pH w granicach od 6,0 do 6,5 na tutejszych glebach występuje toksyczne działanie manganu. W ciągu roku sadownicy dwukrotnie badają zawartość składników pokarmowych w liściach. Wyniki pierwszej, wykonywanej w maju, analizy służą do ustalenia dawek nawozów jeszcze w tym samym roku, drugiej — z przełomu lipca i sierpnia — do opracowania programu na rok przyszły. Koszty nawożenia hektara sadu jabłoniowego wynoszą 200–250 DM, ochrony — 1200 DM. Budowa komory chłodniczej to wydatek około 2 DM/kg jabłek, a poziom kosztów ogólnogospodarczych sięga 15–30 DM/t jabłek. | ||||
Centrum Badawcze w Monheim | ||||
Należy ono do firmy Bayer. Zwiedzaliśmy dwa z jego instytutów — fungicydów oraz insektycydów. Po tym pierwszym oprowadzał nas dr Ch. Heideker. Pracuje tu 60 osób zajmujących się testowaniem nowych fungicydów przeznaczonych do ochrony wszelkich upraw na całym świecie. Doświadczenia zaczynają się testowaniem substancji na kulturach in vitro. Dziennie sprawdza się kilka tysięcy próbek. Drugi etap to badania w szklarni, do których kwalifikuje się w ciągu roku około 25 000 substancji. Do trzeciego etapu — testów przeprowadzanych w polu i sadzie — przechodzi zwykle około 100 badanych substancji rocznie. Instytut zoocydów przedstawił dr P. Edener. Siedemdziesiąt pracujących tu osób zajmuje się głównie badaniem skuteczności nowych substancji aktywnych, wyszukiwaniem organizmów pożytecznych i preparatów biologicznych oraz problemami odporności. Rocznie testuje się od 20 000 do 30 000 nowych substancji, z tego tylko około 500 przechodzi do następnej tury badań. Do doświadczeń ogólnoświatowych kwalifikuje się 50 z nich. Aby wprowadzić na rynek jeden produkt, konieczne jest przebadanie około 45 000 substancji. Od rozpoczęcia badań do wprowadzenia preparatu do praktyki upływa zwykle 8–10 lat, a poniesione koszty wynoszą 280–300 mln DM. | ||||
Instytut Sadownictwa i Warzywnictwa w Bonn-Klein Altendorf | ||||
Jego gospodarstwo doświadczalne zatrudnia 20 osób mających do dyspozycji 22 hektary ziemi, z czego 18 ha stanowią sady. Jakość tutejszych gleb — w 100-punktowej skali bonitacyjnej — określono na 90 punktów. Średnia roczna dobowa temperatura w tym regionie to 9,3°C. Dane te przedstawiał nam prof. G. Noga — dyrektor instytutu. Jako podstawowe zadania swojej placówki wymienił ocenę nowości w ogrodnictwie, rozwiązywanie problemów zgłaszanych przez praktykę, prace upowszechnieniowo-doradcze. Na badania naukowe w rolnictwie Niemcy przeznaczają rocznie 17,5 mld DM, w tym na nauki ogrodnicze 1,5 mld DM. Na pytanie, dlaczego tak hojnie wspiera się ogrodników, uzyskujemy odpowiedź: „…bo to jest najtańsze. Stworzenie jednego miejsca pracy w Niemczech kosztuje 300 tys. DM. Na taki wydatek nas nie stać.” Nauka jest finansowana w 100% z budżetu państwa. Instytut Sadownictwa i Warzywnictwa w Bonn posiada sześć stacji doświadczalnych i, oprócz naukowego, także własny pion doradczy. Pełne doradztwo jednak jest usytuowane przy izbach rolniczych. Jest ono częściowo odpłatne i w zależności od landu (kraju związkowego Republiki) rolnicy płacą na ten cel od 400 do 600 DM z gospodarstwa rocznie. W południowych regionach Westfalii na jednego doradcę przypada do 100 gospodarstw, a w północnych — 60–80. Adam Fura jest instruktorem sandomierskiego oddziału ODR-u w Modliszewicach |