OSTATNIE SZKÓŁKARSKIE TARGI XX WIEKU

    W holenderskim miasteczku Zundert co roku na początku października swoje targi pod nazwą Groot Groen urządzają okoliczni szkółkarze. Impreza ma z założenia charakter lokalny — z zasady mogą w niej brać udział tylko gospodarstwa z rejonu Zundert. Ponieważ zaś miejscowość ta leży na pograniczu holendersko-belgijskim (a pojęcie granicy w tych rejonach ma już tylko znaczenie dla urzędów podatkowych — w Belgii fiskus jest łaskawszy), na Groot Groen pojawiają się nie tylko szkółkarze z Kraju Tulipanów, liczna jest reprezentacja ich południowych sąsiadów.








































    Już po raz dziesiąty
    Tegoroczna edycja targów zbiegła się z dziesiątą rocznicą ich powstania. Jubileusz to pora na małe podsumowanie. W mijającej dekadzie powierzchnia wystawowa wzrosła z 1500 m2 do 8000 m2, liczba wystawców z 37 do 152, a zwiedzających (od początku wstęp mieli tylko profesjonaliści) z 2500 do prawie 8000. Przed dziesięciu laty pierwsze targi Groot Groen były świętem miejscowych szkółkarzy, którzy — przy okazji — próbowali nawiązywać w Zundert handlowe kontakty. W 2000 roku na imprezie pojawili się szkółkarze, przedstawiciele handlu i pracownicy odpowiedzialni za tereny zieleni z Niemiec, Francji, Hiszpanii czy Skandynawii. Z samej tylko Wielkiej Brytanii przyjechało kilka autokarów z brytyjskimi producentami roślin ozdobnych. Nazwa Groot Groen istniała też dotąd w kalendarzu jako ostatnie europejskie targi szkółkarskie w roku. Prawdopodobnie, ku niezadowoleniu wystawców z Zundert, ta sytuacja zmieni się w niedalekiej przyszłości, gdyż organizację podobnej imprezy w listopadzie zapowiedzieli producenci materiału szkółkarskiego z Hiszpanii.



    Szkółkarskie problemy
    Gościem honorowym w Zundert, któremu przypadło otwarcie targów (fot.1) był w ubiegłym roku David Clark, Brytyjczyk, stojący na czele Europejskiego Zrzeszenia Szkółkarskiego (European Nursery Stock Associaton — ENSA).







    FOT. 1. GROOT GROEN '2000 OTWORZYŁ PREZES eUROPEJSKIEGO ZRZESZENIA SZKÓŁKARSKIEGO – DAVID CLARK


    W swoim przemówieniu D. Clark poruszył tematy bliskie wszystkim szkółkarzom zachodnioeuropejskim (a po części i tym z reszty naszego kontynentu). Jednym z nich jest kurcząca się lista środków ochrony roślin (czyt. też „Szkółkarstwo” 1 i 3/2000). W wyniku coraz bardziej rygorystycznych przepisów dotyczących ochrony środowiska szkółkarze mają do dyspozycji coraz mniej preparatów, ale — ze względu na brak jednolitego europejskiego prawodawstwa — różną liczbę w poszczególnych krajach. Aby zlikwidować dysproporcje i dać producentom równe szanse, ENSA podjęła już pierwsze kroki w celu stworzenia wspólnej ogólnoeuropejskiej listy środków ochrony roślin, których — jako jedynych — mogliby używać tutejsi szkółkarze.
    Drugim problemem jest ujednolicenie nazewnictwa roślin. W tej kwestii ENSA proponuje uznanie za modelową i obowiązującą na całym kontynencie nomenklatury zaczerpniętej z holenderskiej publikacji „Naamlijst van houtige gewassen”.
    Kolejnym kłopotem w dobie Internetu jest potrzeba stworzenia międzynarodowego systemu kodowego dla materiału szkółkarskiego (European Article Code). Obecnie nie tylko każde państwo, ale i poszczególne przedsiębiorstwa wprowadzają własne systemy oznakowań doprowadzając do zamieszania na rynku.
    Coraz droższa staje się używana w szkółkarstwie woda, a producenci w wielu krajach są urzędowo zmuszani do wprowadzania w szkółkach obiegów zamkniętych. Podnosi to koszty produkcji roślin, które i tak w większości trafiają na wspólny rynek. Jeżeli jedni mogą produkować taniej, a innych obliguje się do ponoszenia dodatkowych kosztów, to w efekcie ktoś musi w tej rywalizacji przegrać.
    Podobnych kłopotów przysparza też rosnąca cena energii. W Niemczech koszty ogrzewania obiektów pod osłonami były co najmniej dwukrotnie wyższe niż w Holandii, a ceny uzyskiwane za rośliny — takie same. Jednak najważniejsze jest — zdaniem D. Clarka — uzmysłowienie sobie, że producenci z poszczególnych krajów nie mogą traktować siebie tylko jak potencjalnych konkurentów. Obecnie wrogiem numer jeden szkółkarstwa jest przemysł, a konkretnie towary, na które ludzie wolą przeznaczyć pieniądze, zamiast na rośliny. Trzeba zatem nauczyć i przekonać nabywców, że np. kupiony samochód, gra komputerowa czy meble ogrodowe to inwestycje, których wartość spada wraz z upływem czasu. Natomiast posadzone przed domem krzewy i drzewa z roku na rok podnoszą jego wartość.



    Serwis w miarę potrzeb
    To temat przewodni ostatnich targów Groot Groen. Tym hasłem organizatorzy chcieli przekonać szkółkarzy, że powinni produkować towar oczekiwany przez klientów planując koszty produkcji, transportu i promocji, by osiągnąć zysk. Jak każdy produkt, także i materiał szkółkarski coraz częściej kupuje się „oczami”, stąd rośnie znaczenie opakowania (fot. 2).







    FOT. 2. DO OFEROWANYCH OD KILKU ZESTAWÓW NA ŻYWOPŁOTY Z BUKSZPANU (PO PRAWEJ) HOLENDRZY DOŁĄCZYLI TAKŻE CISY


    Gros nabywców w centrach ogrodniczych to stała grupa klientów, którzy posiadają już podstawową wiedzę ogrodniczą i żądają nowych odmian czy form pokrojowych (bonsai, piramidy, zielone rzeźby, nietypowo ukształtowane drzewa alejowe). Coraz trudniej zarazem obniżyć koszty produkcji w szkółce. W tym przypadku wyjściem są technologie zmniejszające nakłady na robociznę. Zwykle twórcami lub pomysłodawcami nowych rozwiązań są sami szkółkarze (fot. 3).







    FOT. 3. „WIDŁY” DO JEDNOCZESNEGO PRZENOSZENIA 6 POJEMNIKÓW


    Właśnie według wskazówek holenderskich szkółkarzy powstała specjalna linia technologiczna do pokrywania powierzchni pojemników z roślinami Asolfilem (fot. 4) — środkiem zabezpieczającym przed wzrostem chwastów (czytaj „Szkółkarstwo” 4/97 i 1/2000). W Holandii takie urządzenie oferuje przedsiębiorstwo LAC BV z Oosterhout, w ubiegłym roku kosztowało około 60 tys. NLG.







    FOT. 4. ZAUTOMATYZOWANA LINIA DO NANOSZENIA ŚRODKA OGRANICZAJĄCEGO ROZWÓJ CHWASTÓW NA POWIERZCHNIĘ PODŁOŻA W POJEMNIKACH


    W Zundert pokazano też wiele nowych szkółkarskich pojemników, począwszy od zyskujących na popularności doniczek ulegających biodegradacji (czyt. str. 38), kończąc na takich, które zabezpieczają przed rozwojem chwastów (fot. 5). Ekologicznym dodatkiem do podłoży — poprawiającym strukturę i zwiększającym pojemność wodną — ma być fytocell, syntetyczny produkt (ale ulegający biodegradacji po wystawieniu na działanie promieniowania UV), przypominający wyglądem mocno rozdrobniony styropian i wykorzystywany dotychczas jako podłoże inertne w produkcji szklarniowej. Według zaleceń producenta — holenderskiej firmy Fitogreen — do podłoża szkółkarskiego można dodawać nawet do 25% objętościowych fytocellu (1 m3 kosztuje około 100 NLG).







    FOT. 5. POJEMNIKI Z PRZYKRYWKĄ (OTWORY UMOŻLIWIAJĄ NAWADNIANIE) Z OFERTY BRYTYJSKIEJ FIRMY AEROPLUS


    Wyraźnym trendem, zauważalnym w ostatnich latach, jest odchodzenie szkółkarzy z Zundert od dominującej w tym regionie produkcji gruntowej. Ponieważ zaś w przypadku roślin w kontenerach coraz trudniej o nowych odbiorców, wielu producentów szuka nisz rynkowych. Jedną z takich stała się, na przykład, uprawa gatunków szkółkarskich z przeznaczeniem na sezonowe dekoracje. Niektóre z nich, jak skimmie i golterie, już obecnie kojarzą się klientom z Bożym Narodzeniem na równi z poinsecjami, inne — chociażby różne gatunki i odmiany hebe — kupowane są do ozdoby wnętrz przez cały rok. Wprawdzie dla tego typu produkcji potrzebne są osłony, ale z reguły wymagane jest jedynie minimalne ogrzewanie w najchłodniejszych miesiącach. Ciekawą transformację przeszła szkółka Petera Vanlaerhoevena. Jeszcze kilka lat temu zajmowano się tu produkcją drzew i krzewów w gruncie, a szkółka miała kilkanaście hektarów, później przestawiono się na „młodzież” i — po zredukowaniu powierzchni gospodarstwa do około hektara — produkuje się wyłącznie materiał wyjściowy rzadkich gatunków oraz odmian (prawie 500 taksonów). Większość roślin to siewki, nie starsze niż 3-letnie. Obecnie gros z nich sprzedaje się za pośrednictwem Internetu, resztę — na targach i wystawach. Jak twierdzi właściciel, zyski pozostały takie same, jak w dużym gospodarstwie przed laty, ale teraz nie zatrudnia już żadnych pracowników, a wszystkim zajmuje się sam z żoną.



    Medalistki
    Jak co roku, jury — złożone z członków Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego z Boskoop (to samo, które wydaje werdykt podczas Plantarium — czyt. str. 16) — przyznało nagrody najlepszym nowym odmianom (warunkiem dopuszczenia do konkursu jest zaprezentowanie ich w Zundert po raz pierwszy). Tym razem do współzawodnictwa zgłoszono m.in. dwie nowe odmiany j o d ł y s z l a c h e t n e j (Abies procera) — 'B i z a r r o’ oraz 'O b r i g h o f e n’ — które otrzymały, odpowiednio, złoty i srebrny medal. Rośliny te przywiózł Piet Vergeldt z holenderskiej szkółki w Lottum. Znalezione zostały w populacji roślin otrzymanych z siewu w szkółce Wstermeyera z Obrighofen w Niemczech. 'Bizzaro’ (fot. 6) odznacza się powolnym wzrostem (30–35 cm wysokości w wieku 3 lat i 100 cm po 10 latach), łatwo wytwarza boczne rozgałęzienia oraz ma niebieskozielone, krótkie igły. 'Obrighofen’ (fot. 7) rośnie również powoli, ale ma być bardziej niebieska, o regularnym pokroju (przypomina miniaturową jodłę szlachetną 'Glauca’). Dziesięcioletnie egzemplarze w Lottum nie przekroczyły 80–100 cm wysokości.







    FOT. 6. JODŁA SZLACHETNA 'BIZARRO’ – NAJLEPSZA NOWOŚĆ GROOT GROEN '2000










    FOT. 7. JODŁA SZLACHETNA 'OBRIGHOFEN’


    Jury przyznało też dwa wyróżnienia. Pierwsze otrzymał ż y w o t n i k o l b r z y m i (Thuja plicata) 'E m e r a l d’ (fot. 8), który wyselekcjonowano z populacji odmiany 'Excelsa’. Od formy wyjściowej różni się pokrojem i zabarwieniem, którymi przypomina popularny żywotnik zachodni 'Smaragd’. Odmianie 'Emerald’ (na Zachodzie została już objęta ochroną licencyjną) wróży się karierę rośliny żywopłotowej na miarę tej, jaką zrobił 'Smaragd’. Drugą z wyróżnionych była s k i m m i a j a p o ń s k a (Skimmia japonica) 'M a d b o w i’. Od innych odmian tego gatunku różni ją przede wszystkim krótszy okres produkcji, a także zielonkawobiałe kwiaty.







    FOT. 8. ŻYWOTNIK OLBRZYMI 'EMERALD’





    Co dalej?
    To pytanie stawiają sobie organizatorzy Groot Groen. W dotychczasowej konwencji zwiększanie powierzchni wystawy i liczby uczestników nie jest możliwe. Tymczasem zainteresowanie imprezą rośnie, podobnie jak i lista chętnych, czekających w kolejce do pokazania w Zundert swojej ekspozycji. Wyjściem, o którym na razie mówi się nieoficjalnie, jest zamiana wystawowego namiotu na budynek, wzorem Plantarium. Ostateczna decyzja powinna zapaść niebawem.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułO EUROPEJSKICH TENDENCJACH W BALKONOWO-RABATOWYM BIZNESIE
    Następny artykułO GRUPACH PRODUCENCKICH, KONKURENCJI I SUPERMARKETACH

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.