PODDANI KONTROLI

    Poniżej zamieszczamy wystąpienie Piotra Kaczora, prezesa Stowarzyszenia Producentów Wysokiej Jakości Materiału Szkółkarskiego (nowa nazwa tej organizacji to Stowarzyszenie Polskich Szkółkarzy), z ubiegłorocznego seminarium zorganizowanego podczas targów Horti-Logistyka i Polagra-Farm 2004.


    Stowarzyszenie Producentów Wysokiej Jakości Materiału Szkółkarskiego w ciągu kilkunastu lat działalności ugruntowało swoją pozycję na krajowym rynku ogrodniczym. Od paru lat zaczyna się także liczyć na rynku europejskim jako organizacja promująca nowe odmiany i materiał wysokiej jakości — zarówno tej zewnętrznej, jak i wewnętrznej. Stworzona przez nas organizacja, stała się nawet wzorem do naśladowania dla szkółkarzy z Holandii, którzy utworzyli stowarzyszenie o podobnej formie. Jeden ze szkółkarzy holenderskich w wydanym katalogu szkółkarskim praktycznie przedrukował treść wstępu z wydanego przez SPWJMS katalogu reklamowego (błędem z naszej strony było niezastrzeżenie na terenie UE znaku firmowego w urzędzie patentowym). Wartości promowane przez nasze stowarzyszenie i nasza działalność tak spodobały się zachodnioeuropejskim szkółkarzom, że obecnie i oni tworzą organizację skupiającą prawie 15 producentów drzewek owocowych. Jesteśmy coraz lepiej postrzegani przez wielu dobrych szkółkarzy z zachodniej Europy, którzy chcą z nami współpracować, wymieniamy się doświadczeniami i komponentami — zrazami, podkładkami — do produkcji.


    Równocześnie należy podkreślić, że jeszcze zanim Polska przystąpiła do konwencji UPOV, kupowaliśmy na Zachodzie licencje na rozmnażanie i sprzedaż drzewek nowych odmian. W wielu krajach patrzono wtedy na nas, jak na naiwnych, którzy chcą płacić mimo tego, że prawo polskie nas do tego nie obligowało. Dzięki takim poczynaniom możemy powiedzieć, że już wtedy zaczęliśmy wchodzić do Europy jako pełnoprawny uczestnik tego rynku. Pierwsze licencje były często znacznie tańsze od tych, jakie właścicielom odmiany musieli płacić, na przykład, holenderscy szkółkarze. Obecnie ta sytuacja uległa znacznej zmianie i przy zakupie licencji na nową odmianę nie mamy już taryfy ulgowej. Dzięki jednak naszym staraniom, polscy sadownicy mają w sadach wiele nowych odmian, których owoce można sprzedawać po atrakcyjnych cenach — zarówno na zachodzie, jak i wschodzie Europy.


    Polskie szkółkarstwo sadownicze jest także nie do pobicia w produkcji drzewek owocowych do pojemników. Przeganiamy zachodnioeuropejskie szkółki nie tylko pod względem ceny, lecz także, coraz częściej, i jakości. Pozytywnie o naszym materiale wypowiadają się na przykład Włosi odwiedzający polskie gospodarstwa. Muszą jednak wiedzieć i o tym, że sprzedawane przez nich jednoroczne drzewka ze szczepienia w ręku, nazywane przez nich 9-miesięcznymi, u nas powinny nazywać się 6-miesięcznymi, a w tym roku 5-miesięcznymi — ze względu na krótszy u nas okres wegetacji. Tak dobre efekty udaje się uzyskać naszym szkółkarzom tylko dzięki wiedzy, terminowości wykonywanych zabiegów, a także znacznym nakładom kapitałowym ponoszonym na wyprodukowanie takiego materiału.


    W minionym roku zostaliśmy również zauważeni przez nasze władze państwowe, które tak chcą nam dopomóc, że znana w Europie polska organizacja, skupiająca 73 szkółkarzy, prawdopodobnie przestanie istnieć. To nic, że na przykład, Urząd Miasta i Gminy, w którym mieści się siedziba naszego stowarzyszenia, zaczął żądać przedstawiania sprawozdań z prowadzonej przez nas działalności czy podejmowanych decyzji.


    Wydarzyła się rzecz gorsza, zostaliśmy dostrzeżeni przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, który zaczął nas, między innymi, wypytywać, na jakiej podstawie wydajemy pieniądze na reklamę. Zostaliśmy także poddani kontroli urzędu skarbowego, którego pracownicy zaczęli od tego, że szkółkarze nie są członkami, ale akcjonariuszami stowarzyszenia, że nie mamy składek, tylko udziały. Albo urzędnicy ci chcą nas zniszczyć, albo brak im elementarnej wiedzy z zakresu działalności takich organizacji, jak nasza. Trzeba jednak „dużej wiedzy”, aby połapać się w tym, że członek stowarzyszenia nie jest udziałowcem. Jak motywują przedstawiciele stosownych urzędów, stowarzyszenie z osobowością prawną i wysoką składką — 4000 zł od osoby pozwalającą na jego funkcjonowanie — ma dochód przekraczający 46 000 zł rocznie i musi w takiej sytuacji płacić podatek VAT w wysokości 22% i podatek dochodowy. Okazuje się również, że wydawane przez nas materiały reklamowe — rozdajemy je za darmo — to działalność dochodowa, która także powinna podlegać opodatkowaniu, chociaż wcześniej płacimy już 22% VAT-u firmom wydającym takie materiały.


    Każdy z ministrów rolnictwa nawołuje do tworzenia stowarzyszeń czy organizacji. Patrząc jednak na postępowania, jakie toczą się względem SPWJMS, mogę tylko powiedzieć: koledzy nie zawiązujcie tego typu organizacji! Jeśli spotkacie na swojej drodze urząd kontroli skarbowej, to po was. Nie prowadzimy działalności gospodarczej, czyli jesteśmy biernymi płatnikami VAT-u, ale żąda się od nas płacenia podatku dochodowego próbując opodatkować nawet szkolenia organizowane dla członków. Najwyraźniej urzędowi skarbowemu i władzom nie podoba się, że jakieś stowarzyszenie ogrodników-szkółkarzy może działać z rozmachem, i że walczy o interesy swoich członków. Nie dajemy łapówek i być może dlatego staliśmy się czarną owcą w kraju, gdzie takie praktyki są, niestety, normą.


    Czy jednak nasze stowarzyszenie tak łatwo się podda? Nie. Wynajęliśmy prawników, sami mamy również sporą wiedzę, duża część naszych członków to osoby z wyższym wykształceniem. Wszystko jednak wskazuje na to, że nie przetrwamy, jeśli zostanie nałożony na nas podatek dochodowy VAT za pięć lat wstecz, czy podatek od rozdawanych ulotek. Co zyska urząd? Majątek stowarzyszenia: stary faks, komputer i drukarkę. Pozostanie nam wtedy zlikwidować stowarzyszenie i powołać nowe. Trudno jednak powiedzieć, czy po tych doświadczeniach obecni członkowie będą jeszcze chcieli się organizować, aby wspólnie zabiegać o interesy polskich szkółkarzy.


    Na wspomnianych kontrolach urzędu skarbowego się nie zakończyło. Po sześciu miesiącach stowarzyszenie otrzymało odpowiedź od urzędu skarbowego na złożone w tej instytucji zapytanie w sprawie wysokości VAT-u od opłat licencyjnych dla odmian wpisanych do Księgi Ochrony Wyłącznego Prawa. Obecnie płacimy 7%, podczas gdy pewna firma spod Skierniewic — 3%. Tymczasem urząd skarbowy twierdzi, że powinniśmy płacić 22%, chociaż jest to tzw. usługa dla rolnictwa, dla której stawki podatku VAT wynoszą 5%, a maksymalnie 7%. Urząd nie podaje numeru PKWiU (Polska Klasyfikacja Wyrobów i Usług), na którego podstawie można by objąć naszą usługę 22% stawką VAT-u. O co więc w tym wszystkim chodzi? Czy o zwiększenie wpływów podatkowych do budżetu państwa, czy o zniszczenie polskiego szkółkarstwa, które może być konkurencyjne dla szkółkarstwa zachodnioeuropejskiego?


    Bardzo często spotykamy się z nadinterpretacją prawa przez naszych urzędników, którzy zamiast pomagać, utrudniają nam pracę. Dotyczyło to, na przykład, zarodników raka ziemniaka i, związanej z tym, wydanej przez Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa pierwotnie błędnej oceny, która skazałaby na bankructwo kilku bardzo dobrych krajowych producentów zarówno sadowniczego, jak i ozdobnego materiału szkółkarskiego. Dzięki naszej interwencji na szczeblu ministerialnym udało się ponownie przeanalizować tę sytuację — okazało się, że informacje, na których podstawie PIORiN podjęła wspomnianą decyzję, są sprzed kilku lat. Mimo że udało się nam tyle wywalczyć w sprawie raka ziemniaka, nie brakuje kłopotów związanych z pracą służb fitosanitarnych: w jednych województwach musimy badać ziemię w całym gospodarstwie na obecność zarodników tego patogenu (choć województwo zostało uznane za wolne od niego), niezależnie od tego, czy dane pole będzie przeznaczone pod szkółkę, czy też nie.
    Z kolei już w sąsiednim województwie badana jest tylko ta działka, na której będą produkowane drzewka — podobnie jest na Zachodzie.
    Mało tego, niektórzy inspektorzy mówią nam, abyśmy zapisywali wszystkie zabiegi odkażania sprzętu. Takie zapiski mają się przydać na wypadek kontroli ze strony Komisji Europejskiej.
    Nieważne, że w całym powiecie nie wykryto mątwika czy też niebezpiecznych zarodników raka ziemniaka!


    Nadal nasze władze mają problemy z utworzeniem stref buforowych, z których będzie można eksportować sadowniczy materiał szkółkarski do krajów lub regionów w Europie uznanych za wolne od zarazy ogniowej.


    Okazało się również, że nie mogliśmy zakwalifikować do produkcji w minionym roku drzewek, których zrazy i podkładki zostały zakwalifikowane w 2003 roku, dla mnie jest to działanie prawa wstecz. Przedstawiciele PIORiN tłumaczą się tym, że nie można zakwalifikować odmiany, której nie ma w polskim rejestrze odmian.
    Dla nas szkółkarzy jest to dziwne. Skoro nowa ustawa o nasiennictwie miała dostosować nasze prawo do unijnego, to dlaczego takie same odmiany można kwalifikować w Niemczech, a w Polsce nie. Musimy pamiętać, że wpisanie odmiany do Rejestru Odmian w naszym przypadku oznacza często kilkuletni okres oczekiwania. Dobrym przykładem jest 'Golden Delicious Reinders’, który wpisu do rejestru doczekał się dopiero po sześciu latach badań. Należy wiedzieć, że tak długie oczekiwanie szkółkarzy na możliwość certyfikowania drzewek jest dla nich bardzo niekorzystne. Materiał niecertyfikowany będzie znacznie trudniej sprzedać, a często może być to nie do wykonania po cenie pozwalającej na utrzymanie płynności finansowej gospodarstwa.


    Należy na koniec zadać sobie pytanie, czy naszym instytucjom rządowym nie powinno zależeć bardziej na tym, aby polskie gospodarstwa rozwijały się, kupowały materiał do dalszej produkcji, zatrudniały ludzi, płaciły podatki, dawały nowe miejsca pracy, niż na krótkowzrocznych, jednorazowych „akcjach”?


    opracował TW

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułSCENARIUSZ TROCHĘ NIEZWYKŁY
    Następny artykułUNIJNE PERSPEKTYWY

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.