PRZEDWIOŚNIE

    W tym roku przedwiośnie jest szczególne przede wszystkim dlatego, że zanim skończy się wiosna, Polska będzie już członkiem UE. Spory o to, czy Europa kończy się na Bugu, czy na Uralu wydają mi się dość jałowe. Myślę bowiem, że dużo ważniejsza od Europy na gospodarczej mapie jest ta w świadomości tworzących ją ludzi. Europa to również świadomość wyzwań oraz gra interesów. Najlepiej będą się w niej czuli ci, którzy podejdą do sprawy pragmatycznie i bez historycznych sentymentów. Dotyczy to również sadowników. Także i w tym środowisku, Unia długo była postrzegana jak jeż z kolcami nowego i nieznanego. Zaczyna się to jednak zmieniać, co widać na przykładzie programu SAPARD. Jeszcze niedawno wydawało się, że większość z jego środków nie zostanie wykorzystana. Obecnie obawy dotyczą tego, czy pieniędzy starczy dla wszystkich.

    SAPARD


    Środki z tego programu są wykorzystywane przez sadowników na tyle powszechnie, że rysuje się realna perspektywa rozkręcenia koniunktury w branży. Kupowane są ciągniki i opryskiwacze, buduje się nowe chłodnie z KA. Co więcej, koniunktura zapowiada się również na rynku materiału szkółkarskiego. Według moich informac­ji, portfel zamówień niektórych dużych gospodarstw szkółkarskich na tegoroczną produkcję był już w lutym w znacznym stopniu wypełniony. Największym zainteresowaniem cieszyły się jabłonie na 'M.9′, zwłaszcza 'Jonagored’, 'Gala Must’, 'Sampion’ i 'Mutsu’. Spore było zainteresowanie śliwami — głównie odmianami najwcześniejszymi (’Herman’) i późnymi (’Jubileum’, 'Amers’, 'Oneida’, 'President’). Z grusz najczęściej zamawiano 'Konferencję’ i 'Lukasówkę’ (mało popularne były nowości, jak 'Amfora’ czy 'Dicolor’). Sporo było również zamówień na wiśnię 'Łutówkę’.


    Warto zaś pamiętać, że w programie SAPARD jeden beneficjent może pozyskać nie więcej niż 50 000 zł. Tym­­czasem po akcesji, w ramach działań Sektorowego Programu Operacyjnego (opartego również na unijnych funduszach strukturalnych), ten sam beneficjent będzie mógł uzyskać sześciokrotnie więcej. Szanse na dalekosiężny rozwój sadownictwa zatem są i będą.


    Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2001–2004


    Eksport na Wschód


    Na rynkach wschodnich było zapotrzebowanie na polskie jabłka, a wśród potencjalnych nabywców pojawiali się coraz częściej kupcy z Mołdawii. Potwierdzało to wcześ­niejsze doniesienia, że zapasy jabłek w tym kraju się kończą. Obawiano się jednak zastoju w eksporcie na Wschód, głównie z powodu oferowanych cen. Za owoce 'Idareda’ o średnicy powyżej 7 cm oferowano zaledwie 0,55 zł/kg (rok wcześniej — 0,7 zł/kg). Dlaczego ceny spadają, a strumyczek dostaw do Rosji jest nadzwyczaj nikły? Najkrótszą odpowiedzią na to pytanie jest stwierdzenie, że jab­łek nie było czym wywieźć. TIR-y oczywiś­cie były, ale wielu eksporterom kończyły się koncesje na kolejne transporty do Rosji. Po raz pierwszy od kilkunastu lat obserwowałem takie zjawisko. Trudno dociec kto zawinił. Mało realne jest jednak, aby o sprawie tak istotnej nie pamiętali wcześniej sami eksporterzy. Koncesja, która oficjalnie kosztuje 500 zł, podrożała w lutym na czarnym rynku do 2000 zł. W niespełna trzy tygodnie cena za kurs TIR-a do Moskwy wzrosła z 1900 USD do 2600 USD. To podstawowa przyczyna spadku cen płaconych sadownikom. Bardzo ostro wystąpił też problem z jabłkami przetrzymywanymi w zwykłych przechowalniach, pogłębiony przez ocieplenie na początku lutego. Dla właścicieli takich przechowalni margines manewru stawał się szybko coraz węższy.


    W piśmie kolportowanym wśród sadowników, Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej słusznie nawoływał do zachowania spokoju. Członkowie tej organizacji uważali, że cena minimalna dla „eksportu”, na jaką można się zgodzić, to 0,6 zł/kg. Kalkulacja jest prosta. Jeśli jesienią jabłka przemysłowe kosztowały do 0,5 zł/kg, to zupełnie nie opłaca się sprzedawać owoców na eksport po 0,55 zł/kg. Należy bowiem uwzględnić straty w trakcie przechowywania i nakłady na sortowanie oraz zapakowanie owoców. Brutalna prawda jest jednak taka, że przetrzymywanie jabłek w zwykłej przechowalni, z ekonomicznego punktu widzenia staje się coraz mniej racjonalne.


    i na Zachód


    W lutym dostawy jabłek — głównie do Niemiec, Wielkiej Brytanii oraz państw skandynawskich — realizowane były (we własnych opakowaniach, a nie w paletach) głównie przez działające już grupy producentów. Już wtedy można było sądzić, że eksport na Zachód będzie większy niż w ubiegłych sezonach. Zbiory jabłek w UE były o 15% niższe od średniej z ostatnich sześciu lat. Preferencyjny kontyngent eksportu jabłek deserowych do UE (od 1 lipca do 1 lipca, 5375 ton, po stawce celnej obniżonej do 20% podstawowej) już 22 stycznia był wykorzystany w około 90%, podczas gdy w ubieg­łych sezonach bywało, że do czerwca wykorzystywano go w 30%. Ale nie łudźmy się. Eksportowano wyłącznie owoce z chłodni i przechowalni z KA, gdyż odbiorcy skrupulatnie sprawdzali jędrność. Największym zainteresowaniem cieszyły się owoce 'Gali Must’ (zapasy były już niewielkie), za które producentom płacono od 1,3 zł/kg (ze zwykłej chłodni) do 1,6 zł/kg (z KA). Polska 'Gala Must’ ceniona jest za smak i wybarwienie. Oprócz niej, najwięcej sprzedawano jabłek 'Jonagoreda’ (1,3 zł/kg), 'Sampiona’ (1,2 zł/kg) oraz 'Jonagolda’ (1,2 zł/kg). Ceny te dotyczyły owoców ze zwykłej chłodni i choć były wysokie z naszego punktu widzenia, to i tak ponaddwukrotnie niższe niż notowania na rynkach hurtowych w Berlinie czy Hamburgu.


    Taniej w kraju


    Sytuacja w eksporcie odbiła się na cenach hurtowych na rynku krajowym. Średnie notowania w lutym były o kilkanaście groszy niższe niż w styczniu. Nie zmieniły się natomiast ceny detaliczne. Ponieważ promocją nowości nie ma się kto zająć, więc po paru latach albo przepadają (’Elstar’) albo docierają do nabywców, jak 'Rubin’ czy 'Alwa’. Niekwestionowane zalety 'Rubina’ docenił rynek i pomimo, że tych owoców jest coraz więcej, w dalszym ciągu należą do cenowej czołówki (fot.). 'Alwa’ to smaczne jabłko średniej klasy, o dobrej przydatności do przechowywania, sprawdzające się również w eksporcie, zwłaszcza na Wschód. Nie bardzo natomiast wiadomo co będzie z 'Elise’. Na rynku prawie tych jabłek nie widać i nie są dobrze znane. Koneserzy docenili natomiast walory 'Yataki’ (sport 'Fuji’, o bardzo dużej jędrności). Owoce te bardzo dobrze się przechowują, są średniej wielkoś­ci i mają ciemnoczerwony, paskowany, przechodzący w rozmyty rumieniec. Są bardzo soczyste, chrupkie, słodkie, z lekko ananasowym posmakiem. Sadownicy, którzy mają tę odmianę, nie martwią się o zbyt. „Z podwórka” jej owoce sprzedaje się po 1,33 zł/kg, i to z zastrzeżeniem: „ta reszta (dwie palety) w całości dla mnie”.


    Wysokość oraz dynamika średnich cen (w zł/kg) owoców wybranych gatunków i odmian na rynku warszawskim — luty 2004/luty 2003

    * współczynnik konkurencyjności cenowej (cena jabłek importowanych do ceny jabłek krajowych), 1) — odmiana 'Granny Smith’

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułROZMNAŻANIE IN VITRO DRZEW, KRZEWÓW I BYLIN
    Następny artykułNA RYNKACH – KWIATY CIĘTE I ZIELEŃ CIĘTA

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.