SZKÓŁKA „MŁODZIEŻY”

    Małgorzata i Marcin Krytowie (fot. 1) w Woli Prażmowskiej niedaleko Piaseczna specjalizują się w produkcji "młodzieży". Co roku gospodarstwo opuszcza mniej więcej milion roślin w pojemnikach P9, sporo materiału w P11, a od ubiegłego roku — również sadzonki w styropianowych multiplatach ukorzeniane na zamówienie. Przedsiębiorstw o podobnym profilu i skali działalności jest w Polsce najwyżej kilka. Szkółka M. M. Krytów wciąż jeszcze znajduje się w okresie inwestycyjnym — powstają nowe obiekty i zaplecze produkcyjne. Kompletowane są również mateczniki. Chociaż gospodarstwo wciąż jest modernizowane, już obecnie może konkurować z podobnymi na Zachodzie.


    Fot. 1. Małgorzata i Marcin Krytowie


    Warszawskie początki



    Małgorzata — absolwentka geologii — i Marcin Kryt, rolnik z wykształcenia, rozpoczęli działalność szkółkarską w 1991 roku, po 9 latach produkcji warzyw i kwiatów ciętych pod osłonami. Posiadając na początku lat 90. tylko hektar gruntów, w dodatku położonych w Warszawie, postanowili specjalizować się w produkcji kwiatów ciętych pod osłonami. „Na szczęście nie przyznano nam kredytu” — mówią obecnie. Zastanawiając się, jaką inną działalność mogliby prowadzić, pomyśleli o produkcji młodego ozdobnego materiału szkółkarskiego. Początki nie były łatwe. Pierwsze sadzonki do ukorzeniania pozyskali od znajomych szkółkarzy. Nie mając doświadczenia kierowali się wskazówkami z podręczników. Pierwszy sezon skończył się „wspaniałą” katastrofą — większość sadzonek nie ukorzeniła się. Później było coraz lepiej. Do 1996 roku właściciele zwiększyli powierzchnię pod osłonami z około 200 m2 do 1200 m2, doczekali się też własnych mateczników. Na rynku panowała dobra koniunktura — szkółkarze zamawiali „młodzież” nawet z rocznym wyprzedzeniem. „Sprzedawało się wtedy łatwo” — wspomina Małgorzata Kryt.


    W szkółce zaczęło się jednak robić ciasno (produkowano także pnącza oraz rośliny iglas­te
    w pojemnikach). Gospodarstwo o hektarowej powierzchni nie miało perspektyw, a ziemia wokół szkółki była zbyt droga na cele rolnicze. W 1996 roku właściciele kupili więc 5 ha gruntów w miejscu położonym 23 km od Warszawy i rozpoczęli przenosiny. W tym czasie na szkółkars­kim rynku zapanowała jednak recesja. Chociaż produkcja drzew i krzewów w kraju rosła, zamówienia na młody materiał spadały, gdyż producenci — ograniczając koszty — sami rozmnażali rośliny. Między innymi z tego powodu w nowej szkółce zmieniono nieco profil działalności, aby ograniczyć ryzyko finansowe. Do „młodzieży” w P9 oraz ukorzenionych sadzonek — zarówno materiału iglastego, jak i liściastego — dołączył nowy produkt. Są to rośliny w P11, które można traktować, jak „młodzież” (nadają się do sadzenia w pojemniki 5-litrowe), ale równocześnie — przy braku zainteresowania ze strony szkółkarzy — można je sprzedać jako mały materiał finalny. Niektóre gatunki w P11 (np. bluszcze i inne rośliny okrywowe) chętnie nabywane są też przez firmy urządzające tereny zieleni.



    Zaplecze produkcyjne



    Mateczniki. Część z nich pozostała jeszcze w starym gospodarstwie, większość założono już w Woli Prażmowskiej (zajmują około 2 ha, głównie są to rośliny iglaste). Gatunki i odmiany wybiera się starannie na podstawie kilkuletnich obserwacji okazów rosnących w gruncie, ale niejako „w ciemno” — trudno bowiem przewidzieć, na co będzie popyt w kolejnych sezonach. Właściciele stawiają jednak na taksony dopasowane do naszego klimatu, zwracają uwagę na czystość odmianową oraz cechy roślin pożądane przez odbiorców finalnych oraz szkółkarzy — np. ładny pokrój młodych, 3-, 4-letnich roślin. Inne odmiany polecają do produkcji gruntowej, inne — do kontenerowej (np. Thuja occidentalis 'Malonyana’ dobrze rośnie w gruncie, a gorzej prezentuje się w pojemniku; z kolei w pojemnikach lepiej sprawdzają się odmiany żywotnika zachodniego o pokroju kolumnowym). Najtrudniej jest utrzymać w dobrej kondycji mateczniki płożących jałowców. Ich sadzonki można pozyskiwać tylko z zewnętrznej częś­ci roślin (dlatego np. w Holandii są droższe niż innych roślin iglastych, nawet tych, które trudniej się ukorzeniają). Większość polskich szkółkarzy pobiera sadzonki tych roślin z materiału handlowego, uprawianego w pojemnikach. W Woli Prażmowskiej okazy mateczne tych jałowców rosną natomiast w polu, a przed chwastami zagony zabezpiecza się warstwą słomy (fot. 2).



    Fot. 2. Mateczniki płożących gatunków i odmian jałowców



    Wszystkie mateczniki nawozi się posypowo — dwa razy wiosną Polifoską, rozrzutnikiem lub ręcznie — ale mniej intensywnie niż rośliny na zagonach produkcyjnych. W mateczniku nie są bowiem pożądane silne przyrosty, bardziej liczy się ich jakość. Dlatego rośliny mateczne powinny wejść w okres zimowego spoczynku na „lekkim głodzie”. Chwasty zwalczane są chemicznie. Ze szkodników w matecznikach najgroźniejsze są miseczniki, które zwalcza się preparatami olejowymi.


    Pracownia i hala techniczna. Sadzonki pobiera się z mateczników raz na 2 dni i przechowuje się w workach polietylenowych w małej chłodni (fot. 3). Pomieszczenie przylega bezpośrednio do pracowni przeznaczonej do obróbki sadzonek, gdzie pracuje 9 osób. Sześć z nich przygotowuje sadzonki — tnie i traktuje preparatem wspomagającym ukorzenianie — oraz umieszcza w kuwetach, 3 pracowników sadzi pocięte rośliny do styropianowych skrzynek (każda mieści po 190 sadzonek — fot. 4), w otwory wykonane znacznikiem. Na tablicy powieszonej na ścianie zapisywana jest codziennie liczba sporządzonych sadzonek poszczególnych odmian, potem informacje te przepisywane są do specjalnego zeszytu. Taka szczegółowa dokumentacja pozwala później ocenić, jaki termin ukorzeniania jest najkorzystniejszy, który z „ukorzeniaczy” (używa się wyłącznie tych w formie proszku) najlepiej działa na daną odmianę, itp. Gromadzone w ten sposób od 7 lat dane są podstawą wszystkich prac związanych z rozmnażaniem. Gotowe skrzynki z sadzonkami wywożone są do tuneli lub na zagony — na razie na ręcznych „taczkach”, które w przyszłości, po utwardzeniu dróg, zostaną zastąpione wózkami duńskimi.



    Fot. 3. Chłodnia do przechowywania sadzonek



    Fot. 4. Sadzonki umieszcza się po 190 szt. w styropianowych skrzynkach


    Do pracowni przylega hala techniczna, gdzie rośliny sadzone są maszynowo do doniczek, a następnie wywożone na zagony polowe. Posiadana maszyna (fot. 5) pozwala na sadzenie roślin w pojemniki o objętości do 3 l (w praktyce korzysta się z P9 i P11 oraz P7, które są „przejściowym” pojemnikiem produkcyjnym).



    Fot. 5. Fragment hali technicznej z maszyną do sadzenia roś­lin w pojemnikach


    W szkółce nie używa się gotowych podłoży, lecz wszystkie sporządza samodzielnie, mieszając składniki przy pomocy rozrzutnika do obornika (fot. 6). Mieszanina do ukorzeniania sadzonek ma następujący skład: 60% torfu wysokiego (produkt z Łotwy, kupowany w „big bagach”), 30% mielonej kory, 3–5% mielonego styropianu oraz 5–7% piasku. Ukorzenione rośliny sadzi się do pojemników P7–P11 do mieszaniny torfu wysokiego i mielonej kory (w stosunku 1 : 1) z dodatkiem nawozu PG Mix. Dotychczas dla wszystkich gatunków używano jednakowej mieszaniny, w przyszłości jej skład będzie modyfikowany dla różnych grup roślin.



    Fot. 6. Składniki podłoża miesza się rozrzutnikiem do obornika


    Osłony. Jako pierwsze w Woli Prażmowskiej powstały dwa duże tunele foliowe o wymiarach 9,2 x 96 m. Są to konstrukcje firmy Rovero, w których można podnosić i opuszczać ściany boczne. „Wydawało nam się, że w nowej, dużej szkółce wszystko powinno być duże, także tunele” — opowiada Małgorzata Kryt. Okazało się jednak, że duża kubatura obiektów (fot. 7) stała się ich wadą. Przeciągi oraz brak możliwości dostosowania warunków do wymagań różnych roślin sprawiały kłopoty. Dlatego obecnie właściciele chcą duże namioty podzielić wewnątrz na mniejsze fragmenty przy pomocy ścianek działowych. Z tego samego powodu 6 kolejnych tuneli (powstały w tym roku — fot. 8) jest już mniejszych — mają wymiary 7 x 32 m. Ich ściany szczytowe wykonano z płyt poliwęglanowych, a konstrukcję okryto podwójną folią przedzieloną poduszką powietrzną.
    Ponieważ wszystkie tunele służą głównie do ukorzeniania sadzonek (tylko jeden z dużych ma w przyszłości pełnić rolę „przechowalni” roślin w pojemnikach — mieści 80 tys. szt. w P9), folia pomalowana jest z zewnątrz białą farbą emulsyjną, a od wewnątrz zainstalowano cieniówki. Tunele wyposażono w instalację do nawadniania i zamgławiania, sterowaną wyłącznikiem czasowym. Wszystkie tunele są nieogrzewane. Styropianowe skrzynki z sadzonkami ustawia się na zagonach, które wysypano warstwą piasku z gliną i wyłożono agrotkaniną (fot. 9). Na zimę skrzynki obsypuje się po krawędzie korą lub trocinami.



    Fot. 7. Wnętrze dużego tunelu




    Fot. 8. Najnowsze tunele mają już mniejsze wymiary




    Fot. 9. Skrzynki stoją w tunelach na zagonach z agrotkaniny, pod którą znajduje się warstwa piasku z gliną


    W szkółce produkuje się sporo bluszczy — rocznie 50 000–60 000 w P9 i P11. Takie roś­liny kupowane są przede wszystkim przez firmy urządzające tereny zieleni. Z kilku odmian najważniejsze są te używane jako rośliny okrywowe (np. 'Woerner’). Sadzonki bluszczy ukorzeniane są nie w tunelach, ale na zagonach polowych pod pałąkami okrytymi mleczną folią i zieloną cieniówką (fot. 10). Bluszcze ukorzenia się w skrzynkach styropianowych albo od razu w pojemnikach P7. Pierwszą zimę spędzają na zagonach, na których były ukorzeniane. Wiosną rośliny przesadza się do większych doniczek i wywozi na zagony polowe. Jesienią nadają się do sprzedaży (mają po 2 lub 3 pędy długości 30–40 cm).



    Fot. 10. Niskie tunele okryte cieniówką służą do ukorzeniania bluszczy


    Zagony produkcyjne. Ukorzenione i posadzone do P9 lub P11 sadzonki wywożone są na zagony pokryte agrotkaniną. Do nawadniania służą zraszacze. Woda pobierana była dotychczas ze studni głębinowej (zawiera niestety dużo związków żelaza i manganu). Obecnie kończona jest budowa dużego stawu. To nowe źródło wody pozwoli na równoczesne nawadnianie większej powierzchni. Poza tym woda ze stawu będzie miała wyższą temperaturę niż ta ze studni (pobierana z głębokości 54 m jest bardzo zimna — w lecie może powodować uszkodzenia roślin wskutek szoku termicznego). Rośliny na zagonach nawożone są startowo nawozem PG Mix, a pogłównie m.in. Nitrofoską (posypowo). Jako uzupełnienie stosuje się także fertygację (roztwory sporządzane są z nawozów z grupy Kristalon). Nie używa się natomiast nawozów wolno działających, które okazały się zbyt drogie.


    Z chorób i szkodników najtrudniejsze do zwalczenia są opuchlaki, których populacja najbardziej wzrosła w całej Polsce 2 lata temu (szkodniki całkowicie niszczyły wtedy cisy oraz bluszcze). Przełomem w ich zwalczaniu było użycie preparatów biologicznych zawierających nicienie. Wprawdzie preparatów tych używa się głównie pod osłonami, gdyż nicienie są wrażliwe na niską temperaturę i wysychanie podłoża, ale ograniczenie populacji opuchlaków na roślinach opuszczających tunele znacznie zmniejszyło liczbę szkodników na zagonach.
    Rośliny z zagonów pakowane są do „euroskrzynek”, które następnie ustawiane są na przyczepach (fot. 11) doczepianych do ciągnika.



    Fot. 11. Wózki doczepiane do ciągnika służą do transportu wewnętrznego


    Terminy sadzonkowania i asortyment



    W asortymencie „młodzieży” znajduje się około 200 taksonów (łącznie w doborze — prawie 300). Sadzonki sporządzane są prawie przez cały sezon wegetacji — od wczesnej wiosny do jesieni. Konkretny termin zależy od gatunku, odmiany, przebiegu pogody w danym roku oraz mikroklimatu okolicy, w której założono mateczniki (w pierwszym roku po przenosinach z Warszawy do nowego gospodarstwa, odsetek ukorzenionych roślin spadł z 70–80% do 50%). Dlatego tak ważne jest doświadczenie. Zdaniem Małgorzaty Kryt, nie bez znaczenia jest nawet pora dnia, o której ścina się sadzonki.


    Sezon zaczyna się już w lutym. O tej porze roku sporządzane są sadzonki odmian jałowców (najpierw chińskiego i łuskowatego, później — Pfitzera, pośredniego oraz pospolitego) i w niektórych latach — cyprysików. W kwietniu i maju pobierane są sadzonki z żywotników, nieco później z choin. Późna wiosna i lato to okres ukorzeniania sadzonek zielnych roślin liściastych, produkowanych wyłącznie na własne potrzeby. Szkółka specjalizuje się w krzewach okrywowych — oprócz bluszczy są to trzmieliny, irgi — oraz w berberysach, których produkcję chce rozwijać. Na przykład sadzonki irg ukorzenia się pod koniec lipca, po 2 lub 3 sztuki, bezpośrednio w doniczkach P7 (fot. 12), z których rośliny przesadzane są potem do P11. Późne lato (lub zima) to także okres pobierania sadzonek jałowca skalnego, który w wysokiej temperaturze zbyt szybko tworzy kalus (w sierpniu noce są już wystarczająco chłodne). Późną jesienią, w listopadzie, tnie się sadzonki z cisów.



    Fot. 12. Irga w pojemniku P7 (kwiecień br.), z sadzonkowania przeprowadzonego 31 lipca ubiegłego roku


    Część roślin rozmnażana jest także z siewu, na zagonach polowych (fot. 13). Są to przede wszystkim sosny (m.in. karłowata, kosodrzewina, czarna, bośniacka, rumelijska, limba, drobnokwiatowa), jodły (koreańska, jednobarwna), świerki (kłujący, serbski, wschodni), a także niektóre gatunki krzewów liściastych (np. berberysy, derenie, klony, róże i irgi — błyszcząca, Dielsa oraz rozkrzewiona). Nasiona gatunków iglastych sieje się w czerwcu, po stratyfikacji i podkiełkowaniu. Termin siewu nasion roślin liściastych zależy od wyników stratyfikacji i trwa od późnej wios­ny do późnej jesieni.



    Fot. 13. Zagony z roślinami rozmnażanymi z nasion fot.1–13 W. Górka



    Sprzedaż



    Podstawową formą zbytu w gospodarstwie jest sprzedaż hurtowa. W poprzednim gospodarstwie w Warszawie właściciele w ogóle nie prowadzili handlu detalicznego. Mimo że szkółka w Woli Prażmowskiej znajduje się dość daleko od głównej drogi, także i tam zaczęli docierać klienci indywidualni (głównie właściciele wielu podwarszawskich domów). Z myślą o nich powstał więc — na razie prowizoryczny — punkt sprzedaży. Pozwala on na zbyt materiału w P11 oraz roślin wykopywanych z mateczników (część odmian staje się mało popularna, inne okazy należy wymienić na młodsze, które dają sadzonki lepszej jakości).


    Obecnie na rynku szkółkarskim panuje dobra koniunktura i nie ma już większych problemów ze zbytem „młodzieży”. Właściciele szkółki z Woli Prażmowskiej służą odbiorcom radami
    w wyborze technologii dalszej produkcji, doborze roślin oraz w ocenie zapotrzebowania rynku, zgodnie z hasłem zamieszczonym w materiałach reklamowych — „M. M. Kryt na dobry początek”. Dotychczas część polskich producentów zaopatrywała się w materiał wyjściowy także w Niemczech i w Holandii, ale wysoki kurs euro sprawił, że import przestał się opłacać. Krajowi odbiorcy zamawiają zwykle stosunkowo niewielkie partie roślin. Większe kupują klienci z zagranicy, którzy odbierają już 40–50% całej produkcji. Najwięcej roślin trafia na Ukrainę, Litwę, Łotwę, Słowację i Węgry.
    W przyszłości rynkiem zbytu może też być Rosja, ale na razie kraj ten zainteresowany jest głównie materiałem finalnym. Powoli, ale systematycznie rosną także dostawy na Zachód. Zdaniem Marcina Kryta, trudno jednak przewidywać, jak rozwinie się współpraca z Niemcami, Belgami oraz Holendrami. Przyszłość właściciele szkółki z Woli Prażmowskiej oceniają jednak na razie optymistycznie.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułROZMNAŻANIE IN VITRO DRZEW, KRZEWÓW I BYLIN
    Następny artykułNA RYNKACH – KWIATY CIĘTE I ZIELEŃ CIĘTA

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.